Bł. Czesław Odrowąż – niezwykły uczeń świętego Dominika

Bogdan Miś

GN 31/2023 |

publikacja 03.08.2023 00:00

Czy powstrzymał Tatarów kulą ognistą, czy wytrwałością i odwagą?

Błogosławiony Czesław na obrazie Tomasza Jana Muszyńskiego z 1665 roku, znajdującym się w klasztorze dominikanów w Lublinie. wikipedia Błogosławiony Czesław na obrazie Tomasza Jana Muszyńskiego z 1665 roku, znajdującym się w klasztorze dominikanów w Lublinie.

Takie są te życiorysy ludzi średniowiecza – nieważne, czy mowa o błogosławionym, ksieni klasztoru, kronikarzu, czy złoczyńcy: zawsze „około” przy dacie urodzenia, tylko panującym dany jest (a i to nie zawsze) splendor daty rocznej. Więc i o bł. Czesławie Odrowążu można tylko napisać, że urodzony był około 1175–1180 w Kamieniu Śląskim.

To i tak dużo: wiedzieć o kimś, że pochodził z potężnego, możnowładczego, być może przybyłego z Czech rodu Odrowążów, który pieczętował się „strzałą białą w polu czerwonym, na końcach na obie strony zakrzywioną”, jak napisał Jan Długosz w najstarszym polskim herbarzu. Niemal na pewno był krewnym biskupa krakowskiego i kanclerza księcia Leszka Białego, Iwona Odrowąża, który dyskretnie wspierał kościelną karierę Czesława.

Spotkanie brzemienne w skutki

Czesław urodził się pod panowaniem innego Piasta, Jarosława Opolskiego, ale jego losy pchnęły go na inne dwory i do innych miast. To jest ta osobliwość średniowiecza, które, na pozór przypisując włościan, a i ludzi godniejszego stanu do małej wioski, pola, osady, zarazem przed wieloma jednostkami otwierało horyzonty za sprawą pielgrzymek, misji i wypraw. Przeznaczony do stanu duchownego Czesław na pewno odbył studium generale w Krakowie; wysoce prawdopodobne są jego studia w Padwie i w Paryżu, bez nich nie miałby szans na wysokie godności kanonika krakowskiego i kustosza kolegiaty sandomierskiej, poświadczone w źródłach.

Ale to dopiero początek jego drogi życiowej: wszystko zmieniło się, gdy w roku 1218 ze swym protektorem, biskupem krakowskim (i z Jackiem Odrowążem, przyszłym świętym) trafił do Rzymu, na dwór papieski Honoriusza III. Dla biskupa krakowskiego miała to być wizyta ad limina, dla jego bratanków – okazja do „pokazania się”. Stało się inaczej: krótkie spotkanie z założycielem Zakonu Kaznodziejskiego, Dominikiem, odmieniło jego życie. Czesław porzucił godności krakowskie i przyjął śluby dominikańskie, zaczynając z dnia na dzień żywot prostego mnicha w zakonie, który stawiał dopiero pierwsze kroki. Ordo Praedicatorum, czyli Zakon Kaznodziejski, otrzymał zatwierdzoną przez papieża regułę rok wcześniej, w styczniu 1217 roku, a Dominik organizował dopiero pierwsze wspólnoty; wysłał pierwszą misję do Francji oraz Hiszpanii, a cały zakon był – mówiąc bardzo świeckim i współczesnym językiem – w stadium rozruchu.

Kaznodzieja Europy Środkowej

Duch dominikański zwyciężył, a brat Czesław miał zbyt duże doświadczenie kanonika i kustosza katedry, by go nie wykorzystać: na ziemie polskie ruszyła kolejna misja dominikańska. A właściwie do Europy Środkowej, skoro Czesław Odrowąż, głosząc słowo Boże po drodze na rodzinny Śląsk, zdołał założyć klasztor w karynckim Friesach (wówczas zwanym przez Słowian Fryzakiem) oraz Pradze czeskiej. Dotarł do Wrocławia, wówczas pod panowaniem Henryka Brodatego, gdzie osiadł ze współbraćmi w kaplicy zamkowej św. Marcina na Ostrowie Tumskim. W 1226 roku założył kolejny klasztor dominikański – przy tumskim kościele św. Wojciecha, który przekazano mu 17 kwietnia 1226 r.

Formalnie kierował wspólnotą dominikańską na ziemiach polskich (i czeskich) nieco później, od 1233 r., jako prowincjał: w tym charakterze trafił do Bolonii (na obrady kapituły generalnej dominikanów) i na kanonizację Dominika w Rzymie. W 1236 r. wrócił do Wrocławia. Tu pięć lat później, w 1241 r., doświadczył wraz z całą społecznością miasta tatarskiego ­najazdu. Fakty militarne są twarde jak grot strzały: zabudowania Wrocławia na lewym, gęściej zaludnionym brzegu zostały spalone, by utrudnić Tatarom dostęp do przepraw na Odrze i do zamku na Ostrowie Tumskim, gdzie zgromadziła się większość przerażonych mieszkańców. Otuchy dodawał im ojciec Czesław, prowadzący modlitwy.

Proch czy odwaga?

Czy rzeczywiście nad jego głową pojawiła się ognista kula, która wystraszyła nieprzyjaciół? Tak chciał to widzieć Jan Długosz, który w „Rocznikach Królestwa Polskiego” zapisał, że „kiedy trwał [bł. Czesław] w modlitwie, ognisty słup zstąpił z nieba nad jego głowę i oświetlił niewypowiedzianie oślepiającym blaskiem całą okolicę i teren miasta Wrocławia. Pod wpływem tego niezwykłego zjawiska serca Tatarów ogarnął strach i osłupienie do tego stopnia, że zaniechawszy oblężenia, uciekli”. Jedni tłumaczą ognistą kulę eksplozją tatarskich prochów, tak silną, że przestraszyła oblegających, drudzy – burzą, jeszcze inni – decyzją chanów, by powstrzymać wiosną 1241 r. ordę na całym półksiężycu, od Śląska po Chorwację. Są i tacy, którym wystarcza myśl o odwadze opata, by dostrzec w tym świętość, kulę zaś ognistą umieszczają w jego tradycyjnym wizerunku.

Przetrwała pamięć o tym i o innych cudach Czesława, takich jak wskrzeszenie utopionego dziecka, przebycie fal wzburzonej rzeki na połach własnego płaszcza niczym na desce do pływania. Przetrwało jego ciało, złożone w krypcie pod prezbiterium kościoła św. Wojciecha, a w XIV wieku przeniesione do kaplicy Męki Pańskiej. Przetrwała pamięć. I kiedy trzysta lat później, na początku XVII wieku, polski przeor kościoła, o. Abraham Bzowski, spisał w hagiograficznym tonie biografię Czesława Odrowąża, „opiekuna Śląska”, niewiele było trzeba, by kult dominikanina odżył.

Papież Klemens XIII beatyfikował go 18 października 1713 r., ale już wcześniej ruszyły prace nad wzniesieniem kaplicy w kościele św. Wojciecha. Jej donatorami, prócz wrocławskich dominikanów, byli biskup Wrocławia Franz Ludwig von Pfalz-Neuburg, rezydujący we Wrocławiu królewicz Jakub Sobieski, syn króla Jana, oraz Johann Schaffgotsch, starosta generalny habsburskiego Śląska i założyciel rodu posiadaczy hut i kopalń. Barokowe rzeźby to dzieło Georga Webera i Franza Magnoldta. Dłuta tego ostatniego jest też zapewne alabastrowy sarkofag, kryjący szczątki bł. Czesława; tylko czaszka trafiła do srebrnego relikwiarza.

Freski, pędzla nadwornego malarza biskupa von Pfalz-Neuburga, Johanna Franza de Backera, spłonęły podczas walk o miasto wiosną 1945 r. Ale relikwiarz, kaplica i sarkofag ocalały, w tak dobrym stanie, że w 2006 r. przeprowadzono badania genetyczne materiału pobranego z czaszki bł. Czesława i podjęto próbę rekonstrukcji jego twarzy. Od 1753 r., czyli od 270 lat, Odrowąż w białym habicie czczony jest we wszystkich polskich diecezjach. •

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.