Memento księdza Jerzego. O książce z nieznanymi wypowiedziami bł. ks. Popiełuszki opowiada autor opracowania

GN 27/2023 |

publikacja 06.07.2023 00:00

O nieznanych do tej pory wypowiedziach ks. Jerzego Popiełuszki mówi autor opracowania „Zawsze głosiłem prawdę. Nauczanie społeczne w wypowiedziach księdza Jerzego Popiełuszki” Paweł Kęska.

Memento księdza Jerzego. O książce z nieznanymi wypowiedziami bł. ks. Popiełuszki opowiada autor opracowania agata puścikowska /foto gość

Agata Puścikowska: Dwa lata pracy, setki godzin nad dokumentami, naukowa kwerenda – i powstała książka, w której znalazły się opracowane naukowo wypowiedzi ks. Jerzego Popiełuszki dotyczące nauczania społecznego. Dlaczego akurat ta materia?

Paweł Kęska:
Trzeba było w końcu to zrobić, dotrzeć do wszystkich możliwych źródeł, poukładać, wyodrębnić, by służyło nam i przyszłym pokoleniom. Podczas kwerendy w archiwach okazało się zresztą, że wiele tekstów pozostawało nieznanych. Na 141 opublikowanych dokumentów tylko 60 jest szeroko i w sposób pełny znanych. Z ich pomocą możemy dokładniej odkrywać życie człowieka, który „pokonał zło”. I to prawie czterdzieści lat po jego śmierci. To jest dziś ogromnie potrzebne...

Co było najtrudniejsze w czasie tej pracy?

To moja pierwsza książka, więc samo jej ukończenie to osobisty cud. Zawsze marzyłem o tym, żeby napisać książkę, ale nie marzyłem, żeby zaczynać od tak ważnego tematu. W dodatku jest to publikacja z naukowym aparatem krytycznym, która zawiera ponad dwa tysiące różnego rodzaju przypisów. Tekst w prawie stu procentach bazuje na źródłach, czyli na nagraniach, rękopisach, maszynopisach, ale i na zapisach tworzonych przez SB. Opracowywanie dokumentów było żmudne. Nad znaczeniem niektórych słów w rękopisach zastanawiałem się po kilka dni. Nie zrobiłbym tego wszystkiego bez pomocy bezcennych przyjaciół. Analiza wszystkich dokumentów i szukanie między nimi powiązań sprawiły, że o wiele więcej rozumiem na poziomie faktów, kontekstów i idei. To zamknęło jeden etap i otworzyło drugi. Trzeba teraz szukać sposobu na dokładniejsze opracowanie nauki zawartej w dokumentach i wyciągnąć z niej wnioski dla współczesności. Książka to element sztafety, nie powinna być pomnikiem, lecz lekcją dla współczesnych i tych, którzy przyjdą po nas.

Co masz na myśli?

W książce znajdują się wypowiedzi ks. Popiełuszki dotyczące nauczania społecznego, czyli znaczna większość tego, co powiedział czy napisał. Rozpoczyna ją życiorys kandydata do seminarium napisany w 1965 roku, a kończą rozważania różańcowe z 19 października roku 1984. Dzięki temu możemy podróżować z księdzem Jerzym przez 19 lat. Źródła ułożone chronologicznie to ślady jego życia i dojrzewania. Zebrałem homilie i ich szkice, listy, wywiady, pisma, zapiski. Z rzeczy mniej znanych są tam chociażby odkryte niedawno listy z jednostki wojskowej dla kleryków w Bartoszycach, kazania zarejestrowane przez Służbę Bezpieczeństwa, krótkie i celne niedzielne homilie, wywiady. Wypełnia to pewnego rodzaju lukę w refleksji nad drogą duchową księdza Jerzego. Dużo mówi się o jego męczeństwie, znamy jego wielkie kazania z Mszy św. za Ojczyznę. Ale na ile znamy prawdziwego człowieka, jego wrażliwość, jego myśli, zmaganie się z lękiem, jego dojrzewanie do ostatecznej odpowiedzi, którą było zaryzykowanie życia? Książka nie daje odpowiedzi, ale może być sposobem spotkania z księdzem Popiełuszką, drogą do odkrycia go na nowo. Jesteśmy mu to dłużni. Zachowała się niezwykła homilia z rocznicy powstania Solidarności Instytutu Techniki Budowlanej. Ksiądz Jerzy głosił ją dzień po kanonizacji Maksymiliana Kolbego. Mówił wówczas, wręcz wieszczył, że w przyszłości będą wynoszone na ołtarze ofiary obecnej epoki, ponoszące śmierć w walce o wolność! I przy ich grobach Polacy będą śpiewać „Gaude Mater Polonia”. Wówczas to były słowa szokujące. Dziś wiemy, że prorocze.

Jak teraz postrzegasz bł. Jerzego?

Jako dziennikarza od zawsze fascynowały mnie ludzkie życiorysy. Od ponad pięciu lat, jako pracownik Muzeum i Ośrodka Dokumentacji, zajmuję się badaniem historii ks. Jerzego Popiełuszki i popularyzacją jego osoby. Moje zdziwienie jego historią i nim samym wciąż się pogłębia. Na początku zadawałem sobie pytania faktograficzne, potem psychologiczne, teraz duchowe. To jest obszar żywej Ewangelii. Trudno to wyrazić słowami. Czuję, że powinienem milczeć, a zainteresowanych odsyłać do lektury tekstów. Ta droga z intelektualnej zamienia się w duchową. Każdy taką drogą idzie sam.

Ale czy to jest w ogóle postać, która może fascynować współczesnych? Nie żyjemy w systemie totalitarnym, nikt nie prześladuje nas za wiarę...

Fascynuje, i to coraz bardziej, współczesnych ludzi. Na co dzień tego doświadczam, rozmawiając z osobami młodymi z Polski i z obcokrajowcami, którzy przecież nie znają naszej historii. Ich spojrzenie, niejako z dystansu, bez kontekstów historycznych i politycznych, wiele nas uczy. Pytają o proste rzeczy, które zaczynają nadawać postaci ks. Jerzego wymiar uniwersalny. Pytają na przykład: Dlaczego mógł uratować życie, a nie zrobił tego? Ile może wytrzymać człowiek poddany prześladowaniu, żyjący pod nieustanną presją? Czy on był normalnym człowiekiem, czy się bał i jak radził sobie z lękiem? Co mu dawało w życiu siłę i jak przeżywał wiarę? Czym w ogóle jest prawda, wolność? Czym dla niego była Solidarność, czym była Polska? To są pytania o kogoś bliskiego, o przyjaciela, o świętego, który jest być może trochę taki jak oni. Ksiądz Jerzy dociera do współczesnych, do tych, którzy próbują zgłębić jego postać, wartości, działania. Przemawia do ludzi, bo również dziś mamy sporo problemów z postrzeganiem prawdy, z nienawiścią, z wolnością.

Rozmawiasz ze świadkami jego życia?

Często, i to jest mocne i ważne doświadczenie. Przekonuję się, że na wszystkich osobach, które poznały ks. Jerzego, nawet jeśli spotkania były krótkie, wywierał on ogromne wrażenie. Poza tym mimo skromności emanował wielką wewnętrzną siłą, był człowiekiem przez duże „C”. Nie gubił się w życiu, podejmował decyzje, ryzykował w ważnych sprawach, robił to, co kochał, i był kochany przez ludzi. Przy tym wszystkim pozostawał sobą: zwykłym, skromnym facetem, który z jednej strony głosił pomnikowe i mocne kazania w czasie Mszy św. za Ojczyznę, z drugiej – miał grono bliskich przyjaciół, o których dbał, przeżywał lęki, czasem palił papierosy, lubił jeździć samochodem, lubił chleb, który piekła matka, cenił prostotę i zwyczajność. Był blisko ludzi. Widać to chociażby w jego zwykłych niedzielnych homiliach, trwających 3–4 minuty, w których często wzywał do wzajemnej wrażliwości i pomocy. Dostrzegalny jest zresztą w tych tekstach pewien proces dojrzewania duchownego: ks. Jerzy zaczynał swoją posługę jako niepozorny, ale mocny wewnętrznie chłopak z prowincji, a zakończył jako prorok wolności i w jakimś sensie mistyk codzienności. Ostatecznie, mimo osobistego dramatu, wygrał życie, przechodząc do świętości. To piękna droga.

Były momenty, gdy w czasie pracy nad książką stawał przed Tobą ten „zwykły chłopak z Podlasia”?

Wielokrotnie. Pamiętam szczególnie notatkę, którą ksiądz napisał podczas prowokacji na Chłodnej. Sytuacja była dramatyczna: agenci SB „odnajdywali” podrzucone wcześniej przez samych siebie kompromitujące materiały. Wówczas ks. Jerzy, w ukryciu, napisał na kartce kilka zdań do ks. Teofila Boguckiego, proboszcza parafii św. Stanisława Kostki. Spieszył się i był zdenerwowany – co widać po charakterze pisma. Pierwsze zdanie notatki brzmi: „Zawsze głosiłem prawdę”. Było to tak mocne, że posłużyło za tytuł książki, niejako myśl przewodnią, swoiste memento. Później skreślił ważne słowa, że zajmuje się tylko pomocą charytatywną i Mszami za Ojczyznę, że nie chce, by po jego aresztowaniu ludzie wyszli na ulicę. I co istotne: prosi o modlitwę, żeby starczyło mu sił. Gdy trzymałem w dłoni ten tekst, po ludzku byłem zupełnie rozbity. Dotykałem śladów, chodziłem po ścieżkach kogoś, kto umarł śmiercią męczeńską. Wielokrotnie też, czytając jego notatki, teksty, czułem ludzkie ciepło człowieka, który tak jakby wyszedł na chwilę i miał zaraz wrócić. Prace trwały w dawnym mieszkaniu księdza Popiełuszki, w miejscu, gdzie rozmawiamy teraz, na plebanii kościoła św. Stanisława Kostki. On ciągle tu jest.

Ksiądz Jerzy może nam pomóc przy zakopywaniu toporków wojennych we współczesnej, polsko-polskiej wojence?

To głębsza sprawa i nie czuję się uprawniony do bycia jego głosem. PRL była grobem prawdy i wolności. Sztucznie zainstalowana władza kontrolowała społeczeństwo przez manipulację, inwigilację i przemoc. Ksiądz Popiełuszko w swojej prostocie doskonale rozumiał tę patologię i jej skutki. Miał niewiarygodny dar głębokiego widzenia człowieka i wspólnoty. Według niego powrót do podstawowych wartości i wydobycie się z kłamstwa było fundamentem porozumienia. I tu nie chodzi wyłącznie o to, kto skłamał, lecz generalnie o zaprzestanie manipulowania ludźmi w imię godności zarówno obywateli, jak i władzy. I to jest chyba uniwersalna recepta na poprawę sytuacji politycznej. Ale żeby to zrobić, trzeba przestać patrzeć na ludzi przedmiotowo – za komuny jak na groźny żywioł, a dziś jak na przykład na pulę głosów w wyborach.

Nadal – jako instytut – szukacie świadectw i historii związanych z Jerzym?

To, co udaje się odnaleźć, staramy się zabezpieczać, opisywać i publikować. Wiem, że można znaleźć jeszcze wielu świadków i wiele dokumentów. Lata 80. są słabo zbadane i opisane. Te działania rozpoczęła w latach 80. służba informacyjna powołana przez dawnego proboszcza parafii, ks. Teofila Boguckiego. Oni przez blisko 40 lat zebrali gigantyczny zbiór dokumentów, który pomógł m.in. w prowadzeniu procesu beatyfikacyjnego, a który znajduje się w otaczających nas dwudziestu szafach. Ta książka w dużej mierze bazuje na ich pracy. Gdyby ktoś miał pamiątki związane z księdzem, szczególnie jego listy, kartki pocztowe, osobiste świadectwa – bardzo proszę o kontakt!

Ksiądz Jerzy był ogromnie wrażliwy społecznie. Z czego wynikało, że fascynowali go prości ludzie i ich problemy?

Nie wiem, czy się fascynował prostymi ludźmi. Wiem, że widział człowieka i widział go głęboko. Był przekonany, że absolutnie każdy człowiek ma niezatartą godność daną mu przez Boga. Dzięki posiadaniu sumienia i dzięki męstwu możemy z tej godności korzystać, mówiąc prawdę. To nas uwalnia, zmienia świat, obala zło. On tak jakby wobec siebie i ludzi wciąż wdrażał ten duchowy i społeczny mechanizm. Nie przechodził obok żadnego człowieka obojętnie i czuł się za niego nadzwyczaj odpowiedzialny. Niezależnie zresztą, z kim miał do czynienia, z profesorem czy z robotnikiem. Interesowało go, czy ktoś ma co jeść, czy ma leki, buty, kurtkę. Ale tak samo interesowało go, czy żyje w prawdzie, czy niszczy swoje życie, czy potrzebuje spowiedzi, czy radzi sobie z lękiem i nienawiścią. Tu nie było granic społecznych ani barykad. Być może widząc człowieka, widział głęboko w nim Boga? Może Jezus tak patrzył na ludzi? Zadziwiająca jest zbieżność jego historii z historią Jezusa.

Wioska na Podlasiu jak Betlejem?

W sensie symbolicznym – tak. Pochodzili z małych miejscowości, byli wychowywani przez święte matki, wrażliwi na los najmniejszych i odrzuconych, chodziły za nimi tłumy, piętnowali obłudę i kłamstwo, sprzeciwiali się złu tego świata, ściągając na siebie gwałtowną nienawiść i śmierć. Przepraszam za może zbyt dosłowne porównania, ale coś w tym jest. Ze zwykłą sobie prostotą ksiądz Popiełuszko powiedział w jednym z kazań: „Nie jest łatwo zdecydować się pójść razem z Chrystusem do Jerozolimy, tam cierpieć, być wzgardzonym, a w końcu ukrzyżowanym. Każdy człowiek woli raczej wygodne i miękkie życie, aniżeli życie twarde, pełne ofiar i upokorzeń”. Jednak poszedł. I zdaje się, że nigdy nie miał wątpliwości, co należy zrobić...•

Paweł Kęska

dziennikarz, teolog i historyk sztuki, pracownik Muzeum Księdza Jerzego Popiełuszki w Warszawie.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.