To jedyne w Polsce rekolekcje dla osób, które doświadczyły przemocy

Beata Malec-Suwara

publikacja 14.06.2023 16:00

Najbliższe rekolekcje Grief to Grace - "Od Łez do Łaski" - odbędą się w lipcu w Piwnicznej-Zdroju.

To jedyne w Polsce rekolekcje dla osób, które doświadczyły przemocy Beata Malec-Suwara /Foto Gość - W rekolekcjach uczestniczą osoby, które nieraz traktują je jak ostatnią deskę ratunku dla samych siebie - mówi ks. Łukasz Niepsuj.

Diecezja Tarnowska, we współpracy z Fundacją Alegoria, informują o propozycji rekolekcji – pod nazwą „Od Łez do Łaski” – dla osób, które doznały przemocy seksualnej, fizycznej, emocjonalnej lub duchowej. To pierwsze tego typu rekolekcje w Polsce. Opierają się one na formule ćwiczeń rekolekcyjnych „Grief to Grace”, autorstwa dr Theresy Burke, tej samej, która opracowała rekolekcje „Winnica Racheli” dla osób, które dopuściły się aborcji.

Rekolekcje „Od Łez do Łaski” trwają 5 dni, organizowane są dwa razy do roku w Domu Rekolekcyjnym Sióstr Miłosierdzia w Piwnicznej-Zdroju. Prowadzone są w formie terapii, zaś uczestnikom gwarantowana jest pełna opieka psychologiczna i duchowa oraz zapewniona całkowita dyskrecja.

To jedyne w Polsce rekolekcje dla osób, które doświadczyły przemocy   materiały organizatora Plakat najbliższych rekolekcji.

Najbliższe będą mieć miejsce w dniach od 11 do 16 lipca br. Zgłoszenia odbywają się do 30 czerwca br. Więcej informacji można znaleźć na stronie internetowej www.grieftograce.pl oraz pod numerem telefonu 791 071 447.

Koordynatorem rekolekcji z ramienia Diecezji Tarnowskiej jest ks. dr Łukasz Niepsuj, teolog moralista, oraz s. Małgorzata Słomka SM, przełożona Domu Rekolekcyjnego Sióstr Miłosierdzia w Piwnicznej-Zdroju, towarzysząca od ponad 20 lat kobietom cierpiącym na syndrom poaborcyjny i prowadząca terapię dla ludzi w sytuacjach trudnych. Z Fundacji "Alegoria" w rekolekcje zaangażowana jest Anna Pęcak, która od 2017 roku wspomaga s. Małgorzatę Słomkę w prowadzeniu Winnicy Racheli.

O tych jedynych w Polsce, odbywających się w Piwnicznej-Zdroju, rekolekcjach „Grief to Grace” - „Od Łez do Łaski” rozmawialiśmy z prowadzącym je ks. Łukaszem Niepsujem w marcu tego roku. Wywiad ukazał się w papierowym wydaniu "Gościa Tarnowskiego" pod tytułem: „Od śmierci i męki do zmartwychwstania” (nr 13/2023).

Beata Malec-Suwara: Dla kogo są rekolekcje „Od łez do łaski”?

Ks. Łukasz Niepsuj: Sama idea rekolekcji „Grieft to Grace”, które my przetłumaczyliśmy jako „Od łez do łaski”, pochodzi od dr Theresy Burke, amerykańskiej psycholog, eksperta w leczeniu traumy, autorki m.in. „Winnicy Racheli” – rekolekcji dla osób z traumą poaborcyjną. Program rekolekcji „Od łez do łaski” jest dedykowany osobom, które doświadczyły traumy związanej z przemocą seksualną, fizyczną, emocjonalną lub duchową w dzieciństwie, w okresie dojrzewania lub w dorosłości, w tym ofiarom gwałtu lub wykorzystywania ze strony osób duchownych.

Skąd pomysł, by je przeszczepić na polski grunt, do diecezji tarnowskiej?

Pomysł rekolekcji „Od łez do łaski” wyszedł od biskupa Artura Ważnego i zyskał również aprobatę Biskupa Tarnowskiego Andrzeja Jeża. Idea, żeby przeszczepić te rekolekcje ze Stanów Zjednoczonych do Polski, mogła się zrealizować dzięki zaangażowaniu organizacyjnemu i finansowemu tarnowskiej fundacji Alegoria. Była motywowana chęcią niesienia pomocy ludziom skrzywdzonym na tle seksualnym. Chcemy, aby te rekolekcje były pewnym narzędziem, dzięki któremu Kościół w Polsce będzie mógł nieść pomoc ludziom zranionym, szczególnie przez osoby duchowne, ale nie tylko.

Piwniczna jest jedynym miejscem w Polsce, gdzie są te rekolekcje prowadzone?

Tak. Tuż zaraz po Stanach Zjednoczonych, Kanadzie, Salwadorze, Argentynie, Francji, Hiszpanii, Australii, Jamajce oraz Wielkiej Brytanii, jest Polska i dom sióstr Miłosierdzia św. Wincentego a Paulo w Piwnicznej-Zdroju.

Jak wyglądały przygotowania? Nie było przecież materiałów po polsku.

Same przygotowania do tych rekolekcji trwały dwa lata. Razem z osobistym doświadczeniem tych rekolekcji, z Filadelfii przywiozłem podręcznik dla prowadzących i dziennik dla uczestnika. Potem tłumaczenie tych materiałów na język polski, które powierzyliśmy profesjonalistom, oraz organizacja samego zaplecza rekolekcyjnego potrzebnego do ich przeprowadzenia. Odbyła się również pilotażowa seria tych rekolekcji, która wyłoniła grupę osób prowadzących. Niebawem ruszy strona internetowa poświęcona rekolekcjom „Od łez do łaski”. Najbliższe odbędą się w lipcu. Chcemy je organizować dwa razy do roku. Staramy się także o pozyskanie dofinansowania, by uczestnicy w jak najmniejszym stopniu ponosili koszty tych rekolekcji. Nie chcemy, by strona finansowa stanowiła przeszkodę w skorzystaniu z tej formy pomocy.

Czym różni się pomoc, jaką osoby zranione mogą dzisiaj w Polsce otrzymać, od tej, którą oferują te rekolekcje?

W ostatnich kilku latach powstało w Polsce wiele organizacji oraz fundacji, także kościelnych, które działają na rzecz osób zranionych. Dysponują one odpowiednimi finansami oraz gronem specjalistów, którzy służą ofiarom wykorzystania konkretną pomocą psychologiczną. Natomiast wydaje się, że sama pomoc stricte psychologiczna może być niewystarczająca. To co wyróżnia rekolekcje „Od łez do łaski” to integralne spojrzenie na człowieka i chęć przyjścia mu z pomocą, by w pełni otworzył się na łaskę uzdrowienia, która pochodzi od Boga. Integralność tych rekolekcji jest ich siłą. Uzdrowienie nie dokonuje się tylko w strukturze psychosomatycznej zranionego, ale też w jego sferze duchowej. Chodzi o zaleczenie ran, które wywołały traumy.

Przygotowując się do tych rekolekcji, spotkaliśmy się z psychologami, terapeutami, psychiatrami, żeby zrozumieć, co dzieje się w psychice człowieka, jakie zmiany wywołuje w nim trauma, jakie mechanizmy rodzi. Tę wiedzę i doświadczenie psychologiczne chcemy połączyć z mocą Bożego słowa, modlitwy i sakramentów.

Przechodząc – z pomocą prowadzących – misterium paschalne Chrystusa, każdy z uczestników stawia czoła swojemu zranieniu i żalowi, które w tej perspektywie otwierają jego poranione serce na obietnicę zmartwychwstania, na uzdrawiającą moc Bożej łaski.

To działa?

Tak! To i dla nas, prowadzących, jest piękne doświadczenie. W rekolekcjach uczestniczą osoby, które nieraz traktują je jak ostatnią deskę ratunku dla samych siebie, które noszą w sobie ciężar zranienia nieraz od wielu wielu lat i teraz przyszedł w ich życiu taki moment, w którym chcą to brzemię zrzucić z siebie, oddać to wszystko. Na początku, w pierwszym dniu rekolekcji, widzimy, jak każdy się siebie boi, trudno mu się otworzyć, odkryć przed innymi swoje najbardziej bolesne doświadczenia. Z każdym dniem, stopniowo uczestnicy pokazują swój ból i coraz bardziej wchodzą w proces uzdrowienia, w którym cierpienie i gniew tracą swoją moc.

Owocność tych rekolekcji zależy od otwarcia się uczestnika na Bożą łaskę, a więc im bardziej zranieni się otwierają, tym bardziej łaska w nich działa. To zaskakuje nas samych, kiedy patrzymy, jak te osoby wychodzą z cienia traumy, jak każdy dzień rekolekcji budzi w nich życie, a ich twarze i oczy wypełnia światłem. Pod koniec są to już zupełnie inni ludzie.

Jak długo trwają rekolekcje?

Blisko tydzień. Muszą trwać pięć pełnych dni. Te, które już poprowadziliśmy na przełomie stycznia i lutego tego roku, zaczęliśmy we wtorek, a skończyliśmy w niedzielny poranek Mszą św.

Aż trudno sobie wyobrazić, że ludzie, którzy od lat borykają się z traumą, często czują się naznaczeni nią na całe życie, którzy myślą, że z tego nie da się wyjść, w ciągu tygodnia się zmieniają.

To działanie Pana Boga. Na kartach Ewangelii czytamy o Panu Jezusie, który spotka tych „co się źle mają” i uzdrawia ich. Jezus wsłuchuje się jedynie w wołanie ich serca i mówi: „Niech ci się stanie, jak pragniesz, jak uwierzyłeś”. Tak jest też tutaj, w czasie rekolekcji „Od łez do łaski”. Żeby one zaowocowały, musi być w uczestniku pragnienie wyjścia z traumy i choć ziarenko wiary, że dla Boga nie ma nic niemożliwego. Potem to już jest tylko kwestia otwarcia się na Boże działanie: odkrycia przed Jezusem swoich ran, by On je zaleczył; przejścia z Nim drogi krzyżowej, która przez mękę i śmierć prowadzi do zmartwychwstania.

Piękne w tych rekolekcjach jest też to, że osoba zraniona przepracowuje swoje traumatyczne doświadczenie w grupie, razem z innymi. W ten sposób wszyscy stają się dla siebie nawzajem swoistymi terapeutami. W atmosferze bezpieczeństwa i poufności każda z osób może zrzucić ciężar wstydu i tajemnicy. Tu dokonuje się uzdrowienie prowadzące do odzyskania daru ludzkiej godności oraz godności dziecka Bożego.

Rekolekcje te dają ludziom nie tylko siłę wyjścia z traumy, ale jeszcze sprawiają, że stają się oni terapeutami dla innych?

Przede wszystkim dla siebie nawzajem. Mamy świadomość, że uczestnicy wracają do swojego środowiska – rodziny, pracy, sąsiedztwa, wspólnot itp. – które niejednokrotnie będzie przywoływało na pamięć owo traumatyczne przeżycie. Rekolekcje tego doświadczenia z ich pamięci nie wymażą, ale są narzędziem, które pomoże im sobie z nim radzić. Dlatego po zakończonych rekolekcjach uczestnicy utrzymują nadal ze sobą kontakt po to, by sami byli wparciem dla siebie. Nikt tak nie zrozumie drugiego, jak ten, kto doświadczył podobnych zranień. Oczywiście każdy może też liczyć na naszą pomoc jako prowadzących.

Obecność księdza na tych rekolekcjach nie jest dla takich osób dodatkowym obciążeniem?

Warto zauważyć, że zranienia ze strony osób duchownych są szczególnie trudne i bolesne, niejednokrotnie rodzą u pokrzywdzonych postawę buntu wobec wspólnoty Kościoła, a nawet samego Boga. W tych rekolekcjach ksiądz jest bardzo potrzebny, ponieważ łatwiej jest wtedy uczestnikom wyrazić swój gniew czy to na osobę duchowną, która przed laty ich skrzywdziła, czy to na wspólnotę Kościoła, która w ich odbiorze była obojętna i nieczuła wobec dramatu wykorzystania, czy to na Pana Boga, który w ich odczuciu opuścił ich i pozwolił na dokonanie się krzywdy. Jest to trudne dla nich, żeby się otworzyć i wyrzucić to z siebie. Jest to trudne także dla mnie, księdza, by umieć to przyjąć ze zrozumieniem i w ten sposób pomóc ofiarom zranień w procesie uzdrowienia.

Moim zdaniem, w tych rekolekcjach osoba kapłan podobna jest trochę do Pana Jezusa z przypowieści o odnalezionej owcy: odnajduje te poranione i zanosi je do owczarni, by tam je opatrzono i zaleczono rany. Zanosi z powrotem do owczarni – do Kościoła. We wspólnocie Kościoła, co prawda, mogło dokonać się zranienie, ale także we wspólnocie Kościoła dokonuje się prawdziwe uzdrowienie.

Nie bał się Ksiądz spotkania z tymi ludźmi?

Bałem się, ale uważam, że ten lęk jest dobrym objawem, pomaga stanąć w pokorze wobec tajemnicy zranienia i cierpienia osób wykorzystanych. Jestem świadomy, że to, co my, jako prowadzący, dajemy uczestnikom, to jest naprawdę niewiele: towarzyszenie, współczucie, słuchanie, próba zrozumienia, bycie blisko i prowadzenie, razem to jakieś 10 procent całego procesu rekolekcyjnego. Pozostałe 90 procent to wysiłek po stronie uczestników. Tak naprawdę całe 100 procent to działanie Pana Jezusa w sercach jednych i drugich, prowadzących i uczestników.

Księdza te rekolekcje zmieniły?

Rekolekcje „Od łez do łaski” zmieniają każdego, prowadzących także. Sam je przechodziłem jako uczestnik. Po raz pierwszy w 2021 roku, kiedy pojechałem na rekolekcje „Grief to Grace” prowadzone przez Theresę Burke, do Filadelfii w Pensylwanii. To jest też ważne, że wszyscy, którzy prowadzą te rekolekcje, sami je również przechodzili. Każdy z nas nosi w sobie mniejsze lub większe traumy. Każdy potrzebuje uzdrowienia.

Doświadczenie rekolekcji „Od łez do łaski” pokazało mi, że proces leczenia ran przechodzi tak naprawdę przez ludzkie serce, pozwala odkryć, że nikt nie jest Kościołowi obojętny, że każdy jest kimś ważnym i ma w nim swoje miejsce. Prowadzenie tych rekolekcji to świadomość tego, że ja, ksiądz, nie jestem od uzdrawiania ludzi, ale od przynoszenia ich Jezusowi, by to On ich uzdrawiał. Pozostaje jedynie prosić dla siebie o pokorę, by w tych rekolekcjach nie zasłaniać sobą Pana Jezusa, który działa!