Kiedy atakowany jest Kościół, kibice zachowują się jak trzeba

GN 19/2023 |

publikacja 11.05.2023 00:00

O biadoleniu nad młodzieżą i o tym, dlaczego na Jasnej Górze kibice się nie biją, mówi ks. Jarosław Wąsowicz.

Kiedy atakowany jest Kościół, kibice zachowują się jak trzeba Tomasz Borysewicz

Jakub Jałowiczor: Po emisji reportażu TVN o Janie Pawle II w obronie papieża wystąpili kibice Legii, Rakowa, Pogoni, Lechii, Śląska, Jagiellonii. Mówię tylko o ekstraklasie i pewnie nie wymieniłem wszystkich. Zdziwiło to Księdza?

Ks. Jarosław Wąsowicz:
Ta reakcja była oczywista. Kibice od wielu lat na stadionach czcili pamięć Jana Pawła II. Przypomnę, że swego czasu byli karani przez PZPN za wywieszanie transparentów z papieżem w rocznicę jego śmierci. Papież był najważniejszym z Polaków XX w., a środowisko kibicowskie zawsze się do jego dziedzictwa przyznawało. Kiedy umierał, przerywano mecze, odbywały się Msze św. za papieża, w których często uczestniczyły zwaśnione ze sobą na co dzień kluby. Ten czas był jakąś iskrą, która pozwoliła kibicom zobaczyć, że są takie wartości, ludzie, wydarzenia, które nas wszystkich łączą.

Czymś takim jest pielgrzymka kibiców na Jasną Górę?

Tam rzeczywiście zjeżdża się cała kibicowska Polska. Pod różnymi barwami, ale zawsze dyskutując o ważnych sprawach, rocznicach istotnych wydarzeń historycznych. To jest niezwykłe doświadczenie. Mam zaszczyt towarzyszyć kibicom od początku ich pielgrzymowania. Brałem też udział w wydarzeniach związanych ze śmiercią Jana Pawła II. Teraz zdarzało się, że kibice dzwonili, żeby uzgodnić treść transparentów. Niektóre były bardzo wyraziste. Oczywiście klubów, które oddały hołd Janowi Pawłowi II, było więcej. Na pewno był to Lech Poznań, podejrzewam, że każda drużyna w ekstraklasie i wiele innych. To nie jest tak, że kibice bronili papieża, bo on sam świetnie się broni tym wszystkim, czego dokonał. Jednak niewybredne ataki, oparte na kłamliwych przesłankach, i to w Polsce, która mu tak wiele zawdzięcza, wywołały reakcję. Środowiska lewicowe czy liberalno-lewicowe od pewnego czasu sondują, na ile mogą w Polsce deptać świętości i atakować Kościół. I okazuje się, że właśnie kibice zachowują się w takich sytuacjach jak trzeba. Wyrażają swoją opinię, bronią kościołów, co widzieliśmy nie tak dawno.

Dużo mówi się o tym, że w przypadku najmłodszego pokolenia odniesienie do Jana Pawła II jest zupełnie inne niż wśród osób starszych od nich. Widać to wyraźnie w internecie. Kibice to inne środowisko?

Zawsze jest tak, że młodzież ma problem z wiarą, Kościołem, szuka swojej drogi. To taki okres w życiu. Ale bardzo wielu młodych brało udział w marszach papieskich, które odbyły się w całej Polsce. Nie szli tam sami starsi ludzie. W czasie Wielkiego Postu głoszę rekolekcje w różnych miejscowościach i np. w Siedlcach kościół był wypełniony po brzegi. Nie dajmy sobie narzucić fałszywej narracji. Najmłodsze pokolenie zawsze jest wyzwaniem dla starszych. To my mamy dać im świadectwo wierności Kościołowi i Panu Bogu. Wiem, jakie wrażenie można odnieść, obserwując TikTok i inne media społecznościowe, bo negatywne newsy zawsze się przebijają. Tymczasem jest wiele pięknych świadectw, także wpisów w mediach społecznościowych, pokazujących przywiązanie do Jana Pawła II i do Kościoła. Młodzi ludzie często potrzebują wskazania ideałów, wartości, postaci, którą można uznać za bohatera. Niedawno na Kongresie Pamięci Narodowej w Warszawie pokazano wyniki badania, w którym wzięło udział wiele tysięcy młodych ludzi. Badania przeprowadzone przez IPN pokazują, że młodzież poszukuje pięknych bohaterów, jak Inka czy Witold Pilecki.

Czyli dzisiejsi 15- lub 20-latkowie są tacy sami jak w 2005 r., kiedy papież odchodził, czy, powiedzmy, w 1995 r.?

Nie są, bo młodzież jest taka, jakie są czasy, w jakich przychodzi jej dorastać. Dzisiaj mamy niezwykły rozwój mediów i każdy może zostać autorem wpisów na Face- booku, które będą miały miliony wyświetleń, a kiedyś trzeba było włożyć sporo pracy, żeby jakiś artykuł gdzieś się ukazał. Człowiek jednak ma ciągle te same plany i marzenia. Młodzi ludzie, tak jak 10 czy 50 lat temu, chcą być szczęśliwi, założyć rodzinę, mieć dzieci, pracę, żyć w niepodległej Polsce. Pod tym względem młodzi się nie zmieniają. Święty Jan Bosko mówił: młodzież nie jest zła, tylko trzeba umieć wydobyć z niej dobro. Kiedyś badałem prasę przedwojenną, szukając informacji o wychowankach salezjańskich zaangażowanych w życie społeczne II RP. Wychowanką salezjańską była Inka, członkowie Poznańskiej Piątki, Karol Uniewski, wielu innych wyklętych. W przedwojennych pismach, niezależnie, czy opcji narodowej, czy sanacyjnej, jest wielkie biadolenie nad kondycją polskiej młodzieży. To koniec Polski, już po nas, oni się tylko bawią i nie zwracają uwagi na ważne rzeczy. Rzeczywistość okazała się zupełnie inna. Święty Jan Bosko mówił też: kochajcie to, co kocha młodzież, a wtedy ona pokocha to, co kochacie wy. Myślę, że to bardzo dobre hasło dla dzisiejszych wychowawców.

Wróćmy do pielgrzymki kibiców. Pierwsza odbyła się w 2007 r.

Nasi kibice uchodzą za jednych z najbardziej fanatycznych w Europie. A spotykają się regularnie na Jasnej Górze, żeby się pomodlić wspólnie i podyskutować o Polsce. Historia pielgrzymki jest bardzo prosta. W 2005 r. zmarł legendarny kibic Lechii Tadeusz Duffek, z którym się przyjaźniłem, podobnie jak z jego bratem. W latach 80., oprócz tego, że byliśmy fanatykami gdańskiej Lechii, regularnie uczestniczyliśmy w manifestacjach pod kościołem św. Brygidy. Część z naszej grupy była zaangażowana w różne podziemne organizacje, jak Federacja Młodzieży Walczącej, Niezależne Zrzeszenie Studentów, Ruch Społeczeństwa Zaangażowanego, Wolność i Pokój. Towarzyszyłem Tadeuszowi w ostatnich miesiącach życia. Często zwierzał się, że marzy mu się, żeby kibice jeździli na Jasną Górę, tak jak myśmy jeździli na pielgrzymki Solidarności i spotykaliśmy się z kibicami Śląska, Legii, Wisły. Nie bardzo w to wierzyłem, ale pisałem wtedy książkę „Biało-zielona Solidarność”, o fenomenie politycznym kibiców Lechii, co dało mi okazję, żeby odnaleźć kolegów sprzed lat, także ze Śląska Wrocław, Legii. Pytałem, co myślą o tym pomyśle, i wszyscy byli za.

Początki były skromne.

To było 200, może 300 osób, głównie zaprzyjaźnionych ze sobą w dawnych latach. Silna była reprezentacja Rakowa, bo oni mają najbliżej. Najwięcej pielgrzymów było na 10. pielgrzymce. Przyjechało około 7 tys. osób, według ocen ojców paulinów, którzy nas bardzo serdecznie przyjmują. Wielu młodych ludzi staje się potem animatorami patriotycznych inicjatyw, np. opraw związanych z naszą historią. Niektóre odbiły się zresztą echem na całym świecie, jak ten Legii z wizerunkiem niemieckiego żołnierza rozstrzeliwującego polskie dziecko. To kibice, o czym mówi dziś prof. Krzysztof Szwagrzyk, mieli duży wkład w przywrócenie młodzieży pamięci o żołnierzach wyklętych na skalę, na jaką możemy dziś obserwować. Niektórzy wspierali prof. Szwagrzyka jako wolontariusze podczas poszukiwań na Łączce.

Podczas meczów reprezentacji obowiązuje zakaz przynoszenia gadżetów klubowych, żeby kibice się nie pobili. Dlaczego na Jasnej Górze się nie biją?

Bo nie przyjeżdżają tam na mecz, tylko na pielgrzymkę. To nie jest kolejny wyjazd w sezonie, tylko wspólne spotkanie, zawierzenie Panu Bogu swojej drużyny, siebie, swoich kolegów, modlitwa za zmarłych kibiców.

No dobrze, mamy kibiców, którzy w szalikach klubowych modlą się na Jasnej Górze, ale kiedy przychodzi mecz, to co najmniej pozdrawiają się „ciepłymi” słowami. To się nie gryzie?

Nie gryzie. Rywalizacja w sporcie istniała od zawsze, proszę sobie poczytać, do jakich awantur dochodziło podczas igrzysk olimpijskich w starożytnej Grecji. Sport niesie ze sobą takie emocje. Trzeba robić wszystko, żeby je studzić i żeby ludzie tak oddani swojemu klubowi i lokalnej społeczności robili więcej dobra niż zła. 1 maja uczestniczyłem w charytatywnym meczu dla naszego kolegi Tomka „Milionerka”, który jest poważnie chory. Cała masa kibiców potrafiła się zorganizować. Mecz, grill, mnóstwo zabaw. Zebrano sporą kwotę. I to jest konkret. Mieszkam od 20 lat w Pile i przez ten czas zaprzyjaźniłem się z kibicami Lecha. Robimy razem wiele fajnych inicjatyw. Choćby wakacje dla 150 polskich dzieci z Wileńszczyzny i Naddniestrza. Musimy na to zdobyć pieniądze, zorganizować atrakcje, i to nie jest łatwe. Bez niezwykłej aktywności środowiska, jego mobilności i możliwości organizacyjnych to by się nie udało. Lechia zbudowała kiedyś piękne boisko dla Sióstr od Aniołów, które w Nowej Wilejce prowadzą dom dziecka dla polskiej młodzieży. Mógłbym godzinami opowiadać, ile dobra się dzieje, a mowa o ludziach, którzy za owieczki nie byliby uznani, choćby ze względu na sam wygląd.

Modli się Ksiądz o zwycięstwo Lechii?

Zawsze się modlę, choć teraz jest już pozamiatane. Spadek z ekstraklasy to przykra sytuacja. Jednak przeszliśmy wiele trudnych chwil. Kibice odbudowali Lechię w zasadzie od zera, doprowadzili do słynnego marszu z A-klasy do ekstraklasy. 15 lat w ekstraklasie. Szkoda, ale jeszcze przyjdą dobre dni. Patrzmy na pozytywy – będziemy grali derby z Arką.

Pytałem o modlitwę o zwycięstwo, bo mnie uczono, że to podpada pod wystawianie Pana Boga na próbę.

Modlimy się o rzeczy dla nas ważne. Zupełnie nie rozumiem takiego podejścia. Jak będę się modlił o zdrowie dla brata to też wystawiam Pana Boga na próbę?

Nie, bo zdrowie nie jest czyimś kosztem. A kiedy się modlę o zwycięstwo, to modlę się o to, żeby druga drużyna przegrała.

Modlę się o to, co jest dla mnie ważne. I to jest dobra postawa, bo chcemy to, co istotne, oddać Panu Bogu. •

ks. Jarosław Wąsowicz

salezjanin, w czasach komunistycznych działacz Federacji Młodzieży Walczącej, członek rady Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku, autor wielu publikacji historycznych.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.