Nie mechaniczny obowiązek

GN 11/2011 Gdańsk

publikacja 02.04.2011 06:30

Był czas na spowiedź, świadectwa, adoracje i modlitwę w ciszy. Do konfesjonałów zapraszali młodzi ludzie ze wspólnoty Kairos. Z ich duchowym przewodnikiem ks. Jarosławem Piotrowskim z parafii Matki Odkupiciela w Gdańsku-Wrzeszczu rozmawia Andrzej Urbański.

Nie mechaniczny obowiązek Andrzej Urbański/ GN Bez względu na czas, nawrócenie – jak mówi greckie słowo: metanoia – jest zmianą sposobu myślenia. To nie zmiana życia, która może być powierzchowna, ale przeoranie swoich pragnień, systemu wartości.

Andrzej Urbański: Na co liczył Ksiądz, organizując to wydarzenie?

Jarosław Piotrowski: – Chcieliśmy przede wszystkim dobrze rozpocząć Wielki Post. Zaprosiliśmy studentów z pobliskich akademików gdańskich uczelni, pragnących posprzątać swoje serce i pojednać się z Chrystusem. W czasie Nocy Konfesjonałów staraliśmy się zgłębić istotę sakramentu pokuty i pojednania. Dodatkowo chcieliśmy umożliwić spokojną i rzeczową spowiedź wraz z rachunkiem sumienia tym, którzy pragną przede wszystkim zastanowić się nad sensem tego sakramentu. Chodzi o to, by spowiedź nie była tylko mechanicznym i suchym wypełnieniem obowiązku.

Dlaczego zdecydowaliście się zorganizować wszystko w nocy?

– Bo wtedy wszyscy mamy czas. Noc to także Nikodemowe zachowanie z Ewangelii św. Jana: intymność, subtelność i oczywiście czas! Przyszedł, gdyż chciał spokojnie porozmawiać, bez zgiełku i szumu.

Czy uważa Ksiądz, że młodzi ludzie mają dziś problem ze spowiedzią?

– To nie kwestia wieku. Ważniejsza jest świadomość grzechu. Według mnie, więcej problemów mają z tym osoby starsze. Często słyszę, że skoro mieszkam sam/ sama, to nie mam z kim grzeszyć! To pewien stereotyp w myśleniu o grzechu, a jednocześnie sakramencie pokuty i pojednania. U młodych występuje większa świadomość nawrócenia i sama dojrzałość w rozumieniu sakramentu. Na pewno pomogła im w tym katecheza szkolna i parafialna.

A może warto też uderzyć się we własne piersi. Może my, dorośli, nie nauczyliśmy młodych ludzi dobrze korzystać z sakramentu spowiedzi?

– Jeśli starsi mają nieuporządkowane własne życie, podchodzą do spowiedzi pragmatycznie. Potrafią nawet zastosować szantaż! „Bo więcej nie wrócę!” – słyszy wielu spowiedników. Prawdziwy ksiądz, ze skały – nie ustąpi, ale „facio w sutannie” – ulegnie.

Czyli dotykamy samej istoty świadomości siły sakramentu pojednania i pokuty?

– Świadomość tego sakramentu jest różna. Na przykład wielu nowożeńców nie rozumie, czym on naprawdę jest. Mam wrażenie, że także kapłani nie są w stanie przeskoczyć pewnej świadomości tego, czym jest ten sakrament. A do tego wielu katolików traktuje przystępowanie doń jako element, który nam się należy. A to nieporozumienie. Do sakramentu należy dojrzeć.

Dojrzałość łączy się z prawdziwym nawróceniem?

– Bez względu na czas, nawrócenie – jak mówi greckie słowo: metanoia – jest zmianą sposobu myślenia. To nie zmiana życia, która może być powierzchowna, ale przeoranie swoich pragnień, systemu wartości. Warto wracać do słów zawartych w Piśmie Świętym: „Ażeby świnia nie wróciła do błota, a pies do wymiocin”. Prawda, że sugestywne przesłanie?! Wielu chrześcijan uważa, że spowiedź jest nawróceniem, że wystarczy samo pójście do kratek konfesjonału. A przecież to dopiero początek pewnej drogi, która ma wydać owoce przemiany, zmiany sposobu myślenia, po prostu zmiany wewnętrznego jestestwa.

Oczyszczenie po zmierzchu

Andrzej Urbański

 

Noc konfesjonałów zorganizowaliśmy po to, by przeciwstawić się obłędnie pędzącemu światu. Tempo życia może zabić: szybko, bezboleśnie i do tego bez zobowiązań. My tak nie chcemy żyć – mówili młodzi ludzie, którzy wraz z ks. Jarosławem Piotrowskim przygotowali „Noc konfesjonałów”. Kapłan wielokrotnie powtarzał, że zbyt często zostawiamy spowiedź na ostatnią chwilę, tuż przed samymi świętami. – I wtedy nie wiadomo, co ważniejsze: ostatnie zakupy czy pośpieszna spowiedź – mówi kapłan. Gdy sam spowiadał wiernych, często widział, jak ukradkiem zerkają na zegarki. – Oby jak najszybciej – podświadomie słyszał ich głos.

Krzysztof, student Politechniki Gdańskiej, przyszedł na „Noc konfesjonałów” trochę z ciekawości, a częściowo z nudy. Nie zamierzał zmieniać swojego trybu życia, a okazało się, że po kilku godzinach obcowania w dosyć oryginalnym klimacie zmienił się nie do poznania. – Czasami człowiekowi potrzebny jest drugi człowiek, który zachęci, podpowie, zaprosi – mówi Krzysztof.

Adam, także student Politechniki, udziela się we wspólnocie. Dzięki niej dowiedział się, że można żyć inaczej. – Bo wcześniej miałem takie chwile, że nie interesowały mnie sakramenty, byłem też wobec nich obojętny – mówi Adam, który przyszedł na „Noc konfesjonałów”.

Organizatorzy nocnej spowiedzi przygotowali kilka atrakcji. Rozdawali opakowania przypominające lekarstwa, o dziwnie brzmiącej nazwie „rosariol”. Wewnątrz znajdował się… różaniec z instrukcją obsługi. – Nasza akcja ma pokazać, że Różaniec może być lekarstwem na wszelkie nasze duchowe bolączki. Do młodych trzeba dziś mówić językiem, stosując metody niekonwencjonalne. No cóż, takie czasy – mówi Asia Roczyńska ze wspólnoty Kairos.