Św. Katarzyna Tekakwitha. Indianie nazywali ją lilią

GN 15/2023 Otwarte |

publikacja 13.04.2023 00:00

Gdy jeden z wojowników, chcąc nastraszyć chrześcijankę, podniósł na nią dłoń z maczugą, Katarzyna, choć była pewna, że to jej ostatnie chwile, nie ruszyła się z miejsca.

Św. Katarzyna Tekakwitha. Indianie nazywali ją lilią Wizerunek św. Katarzyny przed katedrą w Santa Fe. AUTOR / CC-SA 4.0

Żyjemy w czasach podniesionej do granic absurdu poprawności politycznej. Znajomy, który niedawno wrócił z Kanady, opowiadał, że w przestrzeni publicznej nie wolno już używać słowa „Indianin”, ale należy do języka wprowadzać formę „rdzenny mieszkaniec Ameryki”. Czy niebawem z życiorysów świętej, zwanej „lilią plemienia Mohawków”, zniknie określenie Indianka?

Słowem, które najpiękniej wyraża jej życie, jest prostota. Tak bardzo chciała, by inni Indianie (przepraszam, „rdzenni mieszkańcy Ameryki”) odkryli w Jezusie kogoś najbliższego z najbliższych, że własnoręcznie wykonała tysiące malutkich drewnianych krzyżyków. Jej imię – Tekakwitha ­– w języku Mohawków znaczy: „ta, która porządkuje sprawy” lub „…wszystko czyni w należytym ładzie”. Sami Indianie nazywali ją lilią.

Katarzyna Tekakwitha przyszła na świat w kwietniu 1656 r. w Osserneon (dziś Aures­ville). Osada należała do jednego z najbardziej wojowniczych plemion irokeskich. Jej ojciec nie był chrześcijaninem, a należąca do Algonkinów (plemię zamieszkujące tereny nad rzeką Ottawą) matka, uprowadzona przez Irokezów, wyznawała wiarę w Jezusa potajemnie. To ona pierwsza opowiedziała córce o Jezusie. Czy Katarzyna to pamiętała? Prawdopodobnie nie, bo jej rodzice zmarli, gdy miała zaledwie cztery latka. O ospie, która zabiła jej najbliższych, przypominały blizny, które pozostały na jej twarzy.

Gdy w 1666 r. wybuchły walki między Mohawkami a wojskami kolonialnymi, plemię ukryło się w puszczy. Po roku dotarli tu trzej ­jezuici. ­Ojcowie Bruyas, Fremin i Pierron przyszli z misją pokojową, a ich pokorna i odważna postawa oraz opowieść o Zmartwychwstałym do tego stopnia zachwyciły Indiankę, że nie zważając na ostre, nieprzychylne komentarze współplemieńców, postanowiła przyjąć chrzest.

Uczyniła to 5 kwietnia 1667 r., za patronkę obierając Katarzynę ze skąpanej w słońcu Sieny. Jej decyzję otoczenie przyjęło z nieukrywaną pogardą i odtąd Kateri (tak zaczęto ją nazywać) stała się obiektem kpin. Nie podcięło jej to skrzydeł. Co więcej: choć pod adresem neofitki padały kąśliwe i szydercze słowa, jej wiara wzrastała. Gdy jeden z naznaczonych barwami wojennymi wojowników, chcąc nastraszyć chrześcijankę, podniósł na nią dłoń z maczugą, Kateri, choć była pewna, że to jej ostatnie chwile, nie poruszyła się z miejsca. O jej odwadze zaczęto szeptać w całej osadzie.

W październiku 1677 r. zmuszono ją do ucieczki do Kahnawake, gdzie zamieszkała z inną chrześcijanką indiańskiego pochodzenia – Anastazją Tegonhatsihonga. Tego roku w Boże Narodzenie przyjęła Pierwszą Komunię Świętą, a w uroczystość Zwiastowania Pańskiego w 1679 r. złożyła ślub czystości. Zmarła 17 kwietnia 1680 roku z szeptem „Jesos konoronkwa” („Jezu, kocham Cię”) na ustach. Była pierwszą Indianką wyniesioną na ołtarze. Beatyfikował ją 22 czerwca 1980 r. Jan Paweł II, a po 32 latach Benedykt XVI ogłosił świętą. Miejsce jej spoczynku jest celem wielu pielgrzymek.

Marcin Jakimowicz

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.