Czy spowiednik i penitent muszą mówić w tym samym języku?

ks. Tomasz Jaklewicz

GN 11/2023 |

publikacja 16.03.2023 00:00

Nie da się odpowiedzieć na tak postawione pytanie bez podania okoliczności. One bowiem decydują o właściwym działaniu i inna jest ocena sytuacji. Na kwestię trzeba spojrzeć z dwóch stron: penitenta i spowiednika.

Czy spowiednik i penitent muszą mówić w tym samym języku?

Zacznijmy od penitenta. Co ma zrobić człowiek, który chce się wyspowiadać, ale jest za granicą i problem stanowi bariera językowa? Na pewno nie powinien klęknąć przy konfesjonale i zacząć się spowiadać księdzu, który go nie rozumie. Co więc można zrobić? Po pierwsze, jeśli znamy choć trochę np. angielski, można spróbować wyspowiadać się w tym języku. Najważniejsze jest nazwanie po imieniu grzechów ciężkich. Można więc posłużyć się translatorem, napisać sobie grzechy na karteczce i przeczytać spowiednikowi. To jest minimalny próg komunikacji ze spowiednikiem. Tego nie da się ominąć. Jeśli nasza znajomość języka obcego jest niewystarczająca, by nazwać swoje grzechy, można skorzystać z pomocy tłumacza. Prawo kanoniczne przewiduje taką możliwość (kan. 990). Tłumacza obowiązuje tajemnica spowiedzi. Ogólna zasada mówi, że w sytuacji, gdy nie ma możliwości wyspowiadania się (a więc np. nie ma spowiednika, który mnie rozumie), a istnieje poważna racja, by przystąpić do Komunii św. (np. chrzest, pogrzeb, ślub itp.), wtedy wolno przyjąć Hostię po wzbudzeniu w sobie żalu doskonałego i decyzji o wyspowiadaniu się, gdy tylko będzie taka możliwość (kan. 916).

Od strony księdza rzecz wygląda następująco. Jeśli spowiednik zorientuje się, że ktoś spowiada się w języku, którego nie rozumie, to wtedy powinien przerwać taką spowiedź. Nie ma ona sensu, bo podstawą sakramentu pokuty jest wyznanie grzechów, a rolą spowiednika jest bycie sędzią i lekarzem. Kapłan nie jest w stanie wypełnić tej funkcji, nie znając sytuacji moralnej penitenta. Tak jak lekarz nie jest w stanie przepisać leku, nie znając choroby, ani sędzia wydać wyroku, nie rozumiejąc słów sądzonego. Kapłan, aby udzielić rozgrzeszenia, musi uznać, że penitent jest właściwie dysponowany, czyli odrzuca grzechy, które popełnił, postanawia poprawę i nawraca się do Boga. Jeśli spowiednik zrozumiał w jakiejś mierze penitenta, ale ma wątpliwości jedynie z powodu bariery językowej, powinien działać na korzyść penitenta, czyli udzielić rozgrzeszenia. Oczywiście mówimy o sytuacji zwyczajnej. Jeśli mamy do czynienia z niebezpieczeństwem śmierci, kapłan może zawsze udzielić rozgrzeszenia, jeżeli penitent o to prosi i żałuje za grzechy, nawet domyślnie. Wyznanie grzechów jest oczywiście wskazane, ale nie jest konieczne (czasem stan osoby w niebezpieczeństwie nie pozwala na wyznanie grzechów). Ponadto możliwa jest tzw. absolucja generalna w sytuacji, gdy z uwagi na dużą liczbę penitentów brakuje spowiedników. To może się zdarzyć, gdy np. duża liczba pracowników zatrudnionych za granicą prosi o spowiedź przedświąteczną, a nie ma możliwości zorganizowania tłumacza. Decyzję podejmuje biskup diecezjalny. •

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.