Nawet jak człowiek nie wierzy w Boga…

Agata Puścikowska

GN 50/2022 |

publikacja 15.12.2022 00:00

…to Bóg wierzy w człowieka. Historie więźniów świadczą o tym wyjątkowo dobitnie.

Nawet jak człowiek nie wierzy w Boga… ISTOCKPHOTO

Szaweł był prześladowcą chrześcijan, ich zabójcą, pełnym nienawiści człowiekiem. Nawrócił się jednak i – jako Paweł – robił wiele dobrego, by w końcu umrzeć za wiarę śmiercią męczeńską. – Ta postać jest moją inspiracją, by napisać cykl książek o wierze, nadziei i miłości osób skazanych – mówi Katarzyna Borowska. – Pozycja „Wiara skazanych. Rozmowy z Bogiem w więzieniu” opowiada historie mężczyzn, którzy przebywali w więzieniu, ich życie było trudne, dramatyczne. Stali się przestępcami, byli ludźmi z marginesu. Gdy poznali Boga, czasem właśnie w więzieniu, nawrócili się i całkowicie odmienili. Historia św. Pawła pokazuje, że dla Stwórcy nie ma nic niemożliwego, a z Nim wszystko może się odmienić. To On zamienił swojego prześladowcę w jednego z największych orędowników Kościoła. Również w „Hymnie o miłości” św. Paweł pisze o tym, że wiara, nadzieja i miłość współistnieją – a jednocześnie wskazuje, że największa z nich jest miłość.

Katarzyna Borowska od wielu lat pracuje z ludźmi z bardzo wielu środowisk. Jako pedagog i dyrektor szkoły pracowała także z dziećmi osób skazanych. Z dziećmi, które musiały dźwigać ciężar wyborów rodziców, zmagać się z traumami, odrzuceniem, ale też sprzecznymi uczuciami wobec matki czy ojca. – Zawsze miałam wewnętrzne pragnienie odkrywania w ludziach dobra. Bo nawet ten, kto zbłądził, nosi w sobie coś dobrego – twierdzi. – Poza tym człowiek, który błądzi, dokonuje zła, ma często za sobą straszne przejścia w dzieciństwie, długą i trudną drogę. Ważne jest więc nie tyle ocenianie, ile słuchanie i docieranie do genezy konkretnego zachowania.

Dlaczego postanowiła rozmawiać na temat wiary akurat w więzieniu, z osadzonymi? Wydaje się, że to teren i rozmówcy ekstremalnie trudni. – W izolacji więziennej znajdują się ludzie, którzy zwykle dotknęli zła w najczystszej postaci. Poszukiwanie w nich dobra, odkrywanie go i pokazywanie światu jest więc nieoczywiste. Te rozmowy były dla mnie swego rodzaju wyzwaniem, a ja lubię wyzwania.

Do więzienia…

Jak jednak rozmawiać o wierze z… kryminalistami? Wydaje się, że takie spotkania nie zawsze mogą być spokojne i przyjazne. – Nic bardziej mylnego! Osadzeni, którzy pozostają w izolacji od świata, bardzo chętnie rozmawiają o tym, co czują, czego potrzebują, o czym myślą, co ich dotyka – twierdzi autorka. – Do swoich rozmów zapraszam wyłącznie tych, którzy chcą. Nie „poluję” na ludzi, nie szukam sensacji, nie przymuszam. Za każdym razem jest to dobrowolne spotkanie dwojga ludzi. W dotarciu do rozmówców pomagali mi pracownicy służby więziennej oraz świeccy ewangelizatorzy, odwiedzający osadzonych w zakładach karnych. Tu bardzo dużą rolę odegrały Bractwo Więzienne Samarytania z Bydgoszczy i Fundacja Sławek z Warszawy. Pomagali mi również księża, którzy pełnią funkcję kapelanów więziennych i na co dzień pracują ze skazanymi.

Mężczyźni opisani przez Borowską bardzo chcieli podzielić się swoim doświadczeniem, swoją wiarą. Jeden z nich, Dariusz, dojrzały człowiek, dziś mieszkający poza granicami Polski, sam nawet wysłał list do autorki. Opisał w nim swoje losy i historię nawrócenia. Prosił, by opublikować jego list jako świadectwo. Zależało mu, by świat poznał jego życie. Może po to, by ostrzec innych. A może po to, by inni nie pokazywali palcem, nie oceniali, nie znając dramatycznych faktów. Pisał m.in. o narkomanii, hazardzie, kolejnych wyrokach, odsiadkach. „Upodlałem samego siebie i żonę. To było tak silne! Jako lek na niepowodzenia zacząłem brać coraz więcej narkotyków. (…) Byłem kompletnym zerem”. W czasie przerwy w odsiadce Dariusz uciekł z kraju. Za granicą nadal szalał, niszczył siebie i innych. W końcu poczuł, że ma dość takiego życia. Wrócił do kraju, dobrowolnie zgłosił się do odbywania kary więzienia. Nazbierało mu się już sporo. W czasie odsiadki poznał ewangelizatorów, którzy zaczęli mu opowiadać o Bogu. Najpierw nie bardzo im wierzył: „Nie potrafiłem tego zrozumieć. W końcu przyszedł na mnie czas. Moje zaangażowanie w poznanie Boga zaczęło być większe. Modliłem się po cichu każdego dnia. Zacząłem rozmawiać z Bogiem wszędzie, na spacerach, podczas biegania (…). Zacząłem zdawać sobie sprawę, że mogę przecież prosić Pana Boga o przebaczenie tego wszystkiego, co złe”. Po latach wyszedł na prostą. Dziś wychowuje syna, pracuje, pomaga innym. „To, co mam w sobie, to jest Bóg” – napisał.

Jak się rozmawia z kryminalistami

Mimo podjęcia tematu delikatnego, i to w miejscu mocno nieoczywistym, jak twierdzi autorka, praca nad książką była swego rodzaju… przyjemnością. – To była zaskakująco przyjemna podróż po zakamarkach ludzkiej duszy. Poznałam wielu wartościowych ludzi. Mam nadzieję, że ich trudne historie, zakończone happy endem, staną się dla nas prawdziwymi drogowskazami. Bo książkę napisałam dla wszystkich: wierzących, wątpiących i poszukujących – deklaruje. Jednocześnie, jak zaznacza, słuchanie wspomnień naznaczonych ludzkim cierpieniem nie zwsze jest łatwe. Trudno powstrzymać wzruszenie, trudno nie przeżywać ciężaru losu drugiego człowieka… – Uderzyło mnie to, że moi bohaterowie, nawet mocno doświadczeni życiowo, gdy już poznali Boga, nie buntowali się przeciwko Niemu. Jeden z nich, gdy się nawrócił i zaczął inaczej patrzeć na świat, doznał wielkiej tragedii: zachorowała i zmarła jego córeczka. Mógłby wypominać to Panu Bogu, znów się zbuntować. A człowiek ten był w stanie do końca towarzyszyć dziecku, przeprowadzić córeczkę na tamtą stronę. I pozostał wierny Panu Bogu.

Mocne historie

Każda z historii opisywanych przez Katarzynę Borowską jest inna, każda odsłania odmienny od pozostałych fragment ludzkich zmagań ze złem, ale i pracy nad sobą. Każda pokazuje walkę o pozostanie wiernym swoim decyzjom. Autorka, mimo że szukała rozmówców w wielu miejscach, ostatecznie rozmawiała wyłącznie z mężczyznami. Bo tylko oni chcieli, kobiety konsekwentnie odmawiały. Tylko mężczyźni chcieli w tak intymny sposób podzielić się wiarą. Jej rozmówcy to ludzie pokiereszowani przez życie, którzy jednak obecnie wiedzą, czego chcą. Pracują, wyszli na prostą, niektórzy założyli szczęśliwe rodziny. „Po owocach ich poznacie” – więc nie ma obawy o fałsz czy sztuczność, nieprawdę. Oni opowiadają o sobie z pewnej już perspektywy czasowej. Cały czas jednak zmagają się z różnymi troskami, a ich dochodzenie do wiary to bardziej proces niż „grom z jasnego nieba”. Wspominają swoje dawne życie, by przestrzec innych. Ale również po to, by „społeczeństwo zrozumiało”. Albo przynajmniej próbowało zrozumieć, by nie wytykało palcami i pozwoliło spokojnie żyć. – Historie to jedno, a sposób, w jaki moi rozmówcy je opowiadają, to drugie. Zauroczyła mnie pokora, z jaką opowiadali o swoim życiu i doświadczeniu. Pamiętam, jak Kapsel zapytany o to, co zrobił najgorszego, powiedział, że nie powie, bo się wstydzi, choć bardzo by chciał to wyznać. Ta odpowiedź, jakże autentyczna, ukazuje bardzo wrażliwą część jego psychiki, bo odczuwanie wstydu świadczy o jego świadomości dobra i zła, o jego człowieczeństwie – opowiada Borowska. – Takich szczegółów jest bardzo wiele w naszych rozmowach i to mnie porusza najbardziej. To przekonuje, że każdy człowiek zasługuje na drugą szansę, na to, by uwierzyć w jego możliwości i przemianę. Jak powiedział jeden z bohaterów: „Nawet jak człowiek nie wierzy w Boga, to Bóg wierzy w człowieka”…

Katarzyna Borowska pół żartem, pół serio mówi też, że ludziom prawym, chrześcijanom nawet nie wypada odwrócić się od tych, którzy za swoje czyny odsiadują wyroki w zakładach karnych. A przecież bywa często tak, że byłych więźniów nie akceptujemy, czym ponownie skazujemy – przez ostracyzm – na życie na marginesie. Nie chcemy się zastanawiać, co skłoniło człowieka do dokonywania zła, a potem – co skłoniło go do zmiany. Tymczasem przecież zmiana to ważny etap w życiu każdego człowieka. I czeka każdego z nas.

Rodzaj… rekolekcji

Czy czytając historie nawróconych więźniów, można również doświadczyć nawrócenia? Z pewnością. Przecież Pan Bóg przychodzi do każdego z nas w różny sposób, w tym mocno nieoczywisty. Tym samym właśnie świadectwo zabójcy, złodzieja czy gangstera może odmienić i nasze „poukładane” życie. Nawet jeśli w swojej pysze sądzimy, że żyjemy dobrze i „tak jak Pan Bóg przykazał”. Autorka zresztą wprost mówi, że rozmowy, które przeprowadziła, miały wpływ również na jej doświadczenie wiary. – Moja osobista definicja wiary po rozmowach z bohaterami nieco się zmieniła. Po prostu historie, które usłyszałam i opisałam, nie pozostawiają obojętnym. Wchodzą głęboko w serce i zmieniają duszę.

Jednym z bohaterów książki jest Paweł Cwynar – autentycznie nawrócony autentyczny (niegdyś) gangster. Tak mówi w książce o swojej wierze i jej postrzeganiu: „Wiara jest sensem życia, drogą do świętości. Ona nadała mojemu życiu sens. Sprawia, że jak się wywrócę, to kiedy wstaję, wiem, gdzie się świeci latarnia. I już wiem, co mam robić. Idę do konfesjonału, do kościoła, modlę się. Co by się działo, w jakie tarapaty bym wpadł, spojrzę na obrazek z podobizną Jezusa i rozmawiam z Nim”.

Wiara skazanych jako sposób na adwentowe rekolekcje? Jak najbardziej. I z pewnością po lekturze książki Katarzyny Borowskiej można w inny sposób spojrzeć na realizację uczynku miłosierdzia „więźniów pocieszać”. Lub po prostu zastanowić się nad jego sensem dla nas samych.•

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.