Na desce, płótnie i ciele

ks. Włodzimierz Lewandowski

GN 49/2022 |

publikacja 08.12.2022 00:00

Zastanawia powściągliwość, z jaką ewangeliści opisują fakty. Tam, gdzie współczesny, karmiony medialnymi przekazami widz lub czytelnik chciałby zobaczyć więcej szczegółów, detali, znajdzie krótką informację o czasie i miejscu.

Na desce, płótnie i ciele

Dlatego nie dowiemy się, jak w chwili narodzin wyglądała grota; czy chleb „mnożył się” w rękach Jezusa, czy także w dłoniach uczniów i zgromadzonego tłumu; jak wyglądał Wieczernik czy sposób ukrzyżowania. To, co dziś mogłoby przykuć uwagę i zainteresować, nie zmieściło się nawet na trzecim czy czwartym planie.

Dlaczego? Być może odpowiedź znajdziemy w pierwszej mowie św. Piotra: „Niech więc cały dom Izraela wie z niewzruszoną pewnością, że tego Jezusa, którego wyście ukrzyżowali, uczynił Bóg i Panem, i Mesjaszem” (Dz 2,36). A św. Paweł w przejętym od apostołów wyznaniu wiary dodaje, iż „Chrystus umarł – zgodnie z Pismem – za nasze grzechy, że został pogrzebany, że zmartwychwstał trzeciego dnia” (1 Kor 15,3-4). Zatem w przekazie Dobrej Nowiny akcent nie jest położony na „jak”, ale „dlaczego”, „po co”.

A jednak pobożność chrześcijańska chciała nie tylko wiedzieć dlaczego, ale i jak. Stąd przez wieki nie stroniono od utrwalania na desce i płótnie wydarzeń opisanych w Ewangeliach. Na początku bardzo powściągliwie, z twarzami niewyrażającymi emocji, odrealnionymi, przebóstwionymi, jakby bezcielesnymi, zwróconymi frontem do patrzącego – bardziej niż przekazać historię miały pomóc w nawiązaniu modlitewnego kontaktu z przedstawioną postacią. U schyłku średniowiecza pojawiły się nowe trendy w sztuce. Kładły akcent na to, co dziś możemy nazwać realizmem. W miejsce mających znaczenie barw pojawiły się elementy otoczenia, kolorowe szaty, detale. Często nie miały one nic wspólnego z historycznymi realiami. Karmione mistycznymi wizjami świętych, oddziaływały na zbiorową wyobraźnię chrześcijan. Co nie znaczy, że nie niosły pewnego przesłania.

W podobny zresztą sposób przedstawiano uczestników mistycznych wizji. Widzimy postaci lewitujące, na granicy omdlenia, zanurzone w świetle, ukazujące na dłoniach rany Jezusa, zawieszone w miłosnym uścisku na drzewie krzyża. Czy tak musiało być w rzeczywistości? Niekoniecznie. Jeśli jednak dziś do tych wizerunków wracamy, to z całkiem innego powodu. Wskazuje nań Katechizm Kościoła Katolickiego: „Postęp duchowy wiernych zmierza do coraz bardziej wewnętrznego zjednoczenia z Chrystusem. Zjednoczenie to jest nazywane zjednoczeniem mistycznym, ponieważ jest ono uczestnictwem w misterium Chrystusa przez sakramenty – święte misteria – a w Nim w misterium Trójcy Świętej. Bóg wzywa nas wszystkich do tego wewnętrznego zjednoczenia z Nim, nawet jeśli szczególne łaski czy nadzwyczajne znaki życia mistycznego są udzielane jedynie niektórym, by ukazać darmowy dar udzielony wszystkim” (nr 2014). •

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.