Dyskretni i cierpliwi

Anna Wojtas

GN 42/2022 |

publikacja 20.10.2022 00:00

– W konfesjonale najpierw klękam od strony penitenta, żeby wiedzieć, jak tam jest niewygodnie – wyznaje jeden z kapłanów.

Dyskretni i cierpliwi roman koszowski /foto gość

Penitencjarz – nie mylić z penitencjariuszem – to spowiednik, a nie więzień. Chyba że „więzień konfesjonału”, jak czasem zwykło się mówić o świętych Janie Vianneyu, ojcu Pio czy też polskim kapucynie bł. Honoracie Koźmińskim. Ich codzienność to spowiadanie. Penitencjarz jest kapłanem – spowiednikiem, upoważnionym przez biskupa do rozgrzeszania z najcięższych grzechów, z których w zasadzie należałoby się spowiadać tylko przed biskupem.

Czy więc penitencjarz to spowiednik do zadań specjalnych? – Pojednanie z Bogiem to nie jest zadanie specjalne, ale stałe zaproszenie od Boga – obrusza się jeden z penitencjarzy, który woli pozostać anonimowy, bo, jak podkreśla, nie chciałby krępować osób, które przychodzą do spowiedzi. – Totalna dyskrecja to mój priorytet, dlatego zachowuję daleko idącą powściągliwość i unikam publicznych wypowiedzi. Chodzi bowiem o komfort spotkania między Bogiem a człowiekiem.

Zwalniają z ekskomuniki

To biskup diecezjalny przekazuje penitencjarzom władzę rozgrzeszania tzw. grzechów zastrzeżonych (dla biskupa), z którymi związana jest ekskomunika latae sententiae, czyli zaciągana przez sam fakt dokonania czynu. W takich sytuacjach udzielenie rozgrzeszenia poprzedzone jest formułą zdjęcia jej z penitenta. Penitencjarz może bez żadnych ograniczeń zdjąć ekskomunikę związaną z grzechem dokonania aborcji, ale też z grzechów przeciwko religii i jedności Kościoła, takich jak chociażby apostazja.

– Po tym, jak przetoczyła się przez Polskę fala apostazji, teraz jest dość dużo osób, które uczyniły to – jak same mówią – pod wpływem emocji, jakiegoś impulsu czy nawet presji społecznej. Po opadnięciu emocji i przemyśleniu chciałyby powrócić do Kościoła – zauważa ks. Krzysztof Oksiędzki, penitencjarz z warszawskiej archikatedry św. Jana Chrzciciela. Pytają, co trzeba zrobić, jaka jest procedura. Penitencjarz nie tylko wyjaśnia wszystko krok po kroku, ale też słucha osób, które odeszły z Kościoła. Opowiada, że nieraz u podstaw ich decyzji były osobiste zranienia, z którymi nie potrafiły sobie poradzić inaczej niż poprzez bunt. Bardzo często nawet nie było to wystąpienie przeciwko Bogu czy Kościołowi, tylko niemoc poradzenia sobie z cierpieniem, jakiego doświadczyły. A gdy doszły emocje, presja społeczna, moda, wpływ mediów – apostazja wydawała się jedyną drogą wyjścia. Mówiły: „Nie chcę mieć nic wspólnego z tym środowiskiem, od którego doświadczyłem cierpienia”.

Gdzie znaleźć penitencjarza?

Internetowa wyszukiwarka zapewne i w tym pomoże, ale warto wiedzieć, że z zasady penitencjarze spowiadają w katedrach, które są kościołami biskupimi. To przecież biskup powołuje na ten urząd i udziela kapłanowi władzy rozgrzeszania z najcięższych grzechów. Archikatedry: oliwska w Gdańsku, św. Wojciecha w Gnieźnie czy Wniebowzięcia NMP w Kielcach to tylko niektóre miejsca, gdzie spowiadają penitencjarze. Są praktycznie w każdej katedrze.

Spotkać ich można również w innych znaczących kościołach na terenie diecezji: bazylikach, sanktuariach, kolegiatach, przy których ustanowione są kapituły. Na ogół zachowała się tradycja, że również te świątynie mają własnych penitencjarzy. Pierwotnie penitencjarzem był jeden z kanoników kapituły katedralnej lub kolegiackiej. Teraz też spowiadają m.in. w słynnej kolegiacie św. Anny w Krakowie czy znanej lokalnie kolegiacie Przemienienia Pańskiego w Łukowie na Podlasiu.

Tam, gdzie penitencjarze mają dyżury spowiednicze, informacje o nich można znaleźć na stronach internetowych parafii katedralnych, w gablotach z ogłoszeniami, a bywa, że też przy konfesjonałach, jak na przykład w katedrze w Bydgoszczy. Zainteresowani rozmową czy spowiedzią pytają proboszczów lub piszą do kurii diecezjalnej. Czasem kontakt do penitencjarza rozchodzi się pocztą pantoflową.

Misjonarze Miłosierdzia

Warto pamiętać, że od 2016 r. w Kościele powszechnym posługują również Misjonarze Miłosierdzia. Papież Franciszek powołał ich w związku z Nadzwyczajnym Jubileuszem Miłosierdzia i udzielił im mandatu „bycia znakiem i narzędziem Bożego przebaczenia”. Misjonarze Miłosierdzia otrzymali od papieża władzę odpuszczania grzechów, z których rozgrzeszyć mógł dotąd tylko papież.

Nadal możemy ich spotkać w Polsce, bo choć początkowo ich posługa była ograniczona czasowo do Roku Miłosierdzia (8 grudnia 2015 r. – 20 listopada 2016 r.), to w związku z licznymi świadectwami łask otrzymanych w Nadzwyczajnym Roku Miłosierdzia za pośrednictwem posługi Misjonarzy Miłosierdzia papież Franciszek zdecydował się podtrzymać ich misję i zadania usque aliter provideatur (łac. „aż inaczej będzie zarządzone”). Dopóki więc ich misja nie zostanie formalnie odwołana przez papieża, będą ją pełnili.

Ich obecność i posługa w Kościele wpływa też na posługę penitencjarzy, zresztą niektórzy z nich łączą obie te role. W praktyce więc do penitencjarza przychodzą już nie tylko ludzie, którzy zaciągnęli karę kościelną w ścisłym tego słowa znaczeniu, ale również osoby, które często mają subiektywne wątpliwości, np. czy nie dokonały w jakiejś sytuacji profanacji Najświętszego Sakramentu, albo że niegodnie przyjęły Komunię Świętą.

Penitencjarz bydgoskiej katedry św. Marcina i św. Mikołaja ks. infułat Ryszard Pruczkowski wspomina, że w swojej kilkunastoletniej posłudze miał tylko trzy sytuacje, w których mocą udzielonej mu władzy rozgrzeszał kogoś z grzechu zastrzeżonego i zwalniał z ekskomuniki. Bez porównania częściej spowiadał osoby, które miały potrzebę spotkania z penitencjarzem, chociaż stan ich sumienia tego nie wymagał.

W katedrze bydgoskiej stały konfesjonał znajduje się w osobnej kaplicy. – Zamknięty konfesjonał daje większą możliwość dyskrecji. Więcej czasu można poświęcić tym, którzy tego potrzebują, i wyjaśnić ich wątpliwości. Nie trzeba spieszyć się, że kolejka się zniecierpliwi, bo wielu przychodzących oczekuje głębszej spowiedzi – mówi ks. Pruczkowski. Tym zaś, którzy przychodzą do konfesjonału po wielu latach, kapłan pomaga się przygotować.

Przy obecnym tempie życia i trybie pracy nie wszystkim pasują godziny wyznaczonego dyżuru w konfesjonale. W Warszawie penitencjarz katedralny ma najwięcej spotkań i spowiedzi umówionych indywidualnie. – Zasadniczo jestem otwarty na spotkanie o każdej porze, z wyprzedzeniem kilkudniowym umawiamy się na dany dzień i godzinę. To ja mam być do ich dyspozycji, a nie oni do mojej – podkreśla.

Cierpliwi do bólu

Penitencjarzami zostają najczęściej księża z doświadczeniem 20, 30 albo i więcej lat kapłaństwa. Czy muszą być cierpliwi? Pierwsza i najważniejsza rzecz to – jak mówi penitencjarz z archikatedry warszawskiej – samemu się spowiadać, widzieć swoje grzechy i nie mądrzyć się. – Mam taki zwyczaj – opowiada ks. Oksiędzki – że jak spowiadam w innym kościele, to najpierw klękam przy konfesjonale w miejscu penitenta, żeby wiedzieć, jak tam jest niewygodnie. Wtedy dopiero siadam do konfesjonału. Gdy widzę cierpliwość Pana Boga do siebie, dlaczego miałbym być niecierpliwy dla innych albo z góry ich traktować? Ludzie spotykają się najpierw z naszym człowieczeństwem, a dopiero potem z kapłaństwem. Jeżeli ta brama człowieczeństwa jest otwarta przez cierpliwość, empatię, dobroć – to penitenci zupełnie inaczej przyjmują wymagania wynikające z moralności chrześcijańskiej, teologii czy prawa kościelnego. Nawet gdy w danym momencie nie jest jeszcze możliwe udzielenie rozgrzeszenia, wiedzą, że to nie jest moja osobista zemsta czy kara Pana Boga. Jeżeli człowiek żałuje i jest otwarty na proces nawrócenia, to choć potrzeba nieraz czasu, pojedna się z Bogiem.

– Spowiedź to dotknięcie przebaczającego miłosierdzia, którego jestem szafarzem – mówi ks. infułat Pruczkowski. – Mam już 47 lat kapłaństwa. Nieraz łzy wzruszenia płynęły także po mojej twarzy. Dla mnie to wielki dar, bo spowiednik jest tylko narzędziem.

Co jest najważniejsze? Cierpliwość i dobroć to nic innego, jak pamiętanie o tym, co Jezus mówi w Ewangelii: „...w niebie większa będzie radość z jednego grzesznika, który się nawraca, niż z dziewięćdziesięciu dziewięciu sprawiedliwych, którzy nie potrzebują nawrócenia” (Łk 15,7). •

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.