Kościół po przejściach

Jacek Dziedzina

GN 34/2022 |

publikacja 25.08.2022 00:00

O Kościele katolickim w USA 20 lat po ujawnieniu skandali seksualnych mówi George Weigel.

Kościół po przejściach JAKUB SZYMCZUK /foto gość

Jacek Dziedzina: Katolicy w Stanach Zjednoczonych muszą ciągle przepraszać, że żyją?

George Weigel: Nie. Kościół katolicki w Stanach Zjednoczonych oczyścił swój dom z tego, co kardynał Ratzinger nazwał „brudem”, i idzie dalej do przodu.

Gdy 20 lat temu „Boston Globe” ujawnił skalę nadużyć w stanie Massachusetts, Kościół katolicki cieszył się jeszcze pewnym zaufaniem społecznym. Te dwie dekady przeorały amerykańskich katolików?

Przede wszystkim przestańmy z „Boston Globe” robić bohaterów. Duża część uprzedzeń tej gazety wobec kardynała Bernarda Lawa [ówczesnego arcybiskupa Bostonu – J.Dz.] miała związek z jego jasnym stanowiskiem w sprawie obrony życia w proaborcyjnym stanie, jakim jest Massachusetts.

Niezależnie od intencji gazety, która zapewne chętnie przyłożyła nielubianemu biskupowi, jest jasne, że nie miałaby o czym pisać, gdyby nie było podstaw. Tuszowanie przestępstw nie zostało wymyślone przez „złych dziennikarzy”, tylko przez nich odkryte i opisane.

Oczywiście, kard. Law popełnił wiele poważnych błędów, kiedy prowadził sprawy o nadużycia, o czym wspomniałem w różnych artykułach i mojej książce. Nie zmienia to jednak faktu, że „Boston Globe” – po pierwsze – nie wykazał zainteresowania badaniem plagi wykorzystywania seksualnego dzieci w innych kontekstach, a po drugie – gazeta miała zamiar obalić kard. Lawa. Dziennik ten postrzegał go jako przeszkodę dla swojego programu politycznego w Massachusetts.

Ujawnienie skandali pozbawiło Kościół zaufania społecznego?

Jedynymi ludźmi, dla których Kościół katolicki stracił wszelką wiarygodność, są ci, którzy z wielu powodów nim gardzą. Fakty bowiem są takie, że instytucja ta zrobiła o wiele więcej, aby oczyścić swój dom z grzechu i przestępstw związanych z wykorzystywaniem seksualnym, niż stan Massachusetts uczynił w szkołach publicznych. Czekam na artykuł „Boston Globe”, w którym dziennikarze napiszą o tej różnicy.

Szok wywołany skandalami nie skończył się na 2002 roku i na stanie Massachusetts – w 2018 roku ukazał się raport z Pensylwanii, który miał udowadniać, że od 70 lat biskupi i księża tuszowali przypadki nadużyć.

Raport z Pensylwanii okazał się tandetnym dziełkiem bazującym na pseudobadaniach i opublikowanym dla celów politycznych.

To mocny zarzut. Nie zmienia to faktu, że przez lata w mediach przewijała się myśl, iż przeciętny Amerykanin na hasło „Kościół katolicki” ma tylko jedno skojarzenie: skandale seksualne.

Wydaje się, że przeciętny Amerykanin nie ma takiej obsesji na punkcie skandali seksualnych w Kościele katolickim, jaką mają media. Kościół katolicki prowadzi najskuteczniejszy program wspierania biednych dzieci w Stanach Zjednoczonych – to nasze szkoły katolickie. I ludzie, którzy z nich korzystają, z tym właśnie kojarzą hasło „Kościół katolicki”. Ta instytucja wspiera kryzysowe ośrodki dla kobiet w ciąży, które oferują im alternatywę dla aborcji i pomagają opiekować się dziećmi po urodzeniu. O tym myślą te matki, gdy słyszą „Kościół katolicki”.

„Myślę, że teraz naprawdę trudno jest być katolikiem. Wszędzie, gdzie nie spojrzysz, wszystko, jak się wydaje, leci w dół” – mówił po publikacji raportu z Pensylwanii John Gehring z Faith in Public Life. Przesadzał?

John Gehring jest lewicowym, demokratycznym działaczem politycznym, który nie jest wiarygodny jako poważny komentator spraw katolickich ani żadnych kwestii religijnych.

Skąd w takim razie bierze się spadająca od 20 lat liczba osób deklarujących praktyki religijne, a nawet opuszczenie Kościoła?

Z mojego doświadczenia wynika, że ludzie, którzy twierdzą, że opuścili Kościół ze względu na skandale, tak naprawdę odchodzą z innych powodów. Każdy poważny katolik wie, że nasz Kościół jest Kościołem grzeszników. Nie jest to usprawiedliwianie nadużyć duchownych lub pobłażliwości biskupów, ale opuszczenie go z powodu grzechów 4 proc. jego wyświęconych przywódców odzwierciedla słabą wiarę lub wiarę, która zmagała się z innymi problemami.

Badania przeprowadzone przez Pew Research Center wykazały, że po 2002 roku jedna trzecia katolików amerykańskich uważa, iż wieloletnie nadużycia seksualne są jednym z największych problemów dzisiejszego Kościoła katolickiego.

Cóż, wierzyła w to tylko jedna trzecia katolików. Z pewnością jest to poważny problem, ale jak już powiedziałem, został on w znacznej mierze rozwiązany. Wykorzystywanie seksualne młodych jest plagą całego społeczeństwa. Kościół faktycznie się tym zajął. Pytanie, kiedy media skupią się na tym problemie całościowo, kiedy zajmą się tym, jak rewolucja seksualna wypromowała groteskowe zachowania seksualne.

Mówił Pan o renomie szkół katolickich, ale w ostatnich latach ich liczba w USA zmalała. Wiele parafii zostało zamkniętych, bo brakuje wiernych, nie ma środków na utrzymanie kościołów. To nie jest efekt skandali seksualnych?

To wynik wielu czynników. Nie zapominajmy o „czynniku”, jakim są drapieżni prawnicy, którzy otrzymują duży procent „odszkodowań” uzyskiwanych dla swoich klientów w procesach przeciwko Kościołowi. Więcej niż kilku prawników nieprzyzwoicie wzbogaciło się na ugodach ofiar z diecezjami.

W parafiach nie odczuwa się tego kryzysu? Ci, którzy zostali przy Kościele, nie widzą, że inni odeszli?

Katolicy, którzy działają w swoich parafiach, podjęli świadomą decyzję, aby prowadzić życie katolickie ukierunkowane na konkretne cele, życie ubogacone modlitwą i udziałem w liturgii, dziełami charytatywnymi i edukacją. Wierni katolicy w Stanach Zjednoczonych nie są katolikami z powodu obowiązku czy dziedziczenia etnicznego, ale z przekonania, i postanowili żyć z Kościołem pomimo ciężkich grzechów i przestępstw 4 proc. księży i niektórych biskupów Kościoła.

Kościół w USA podjął wiele radykalnych kroków, by dokonał się proces oczyszczenia, wypłacił miliony dolarów w ramach rekompensat dla ofiar… To jednak nie zatrzymało fali apostazji, jaka ma miejsce od 20 lat. Co poszło nie tak?

Jak powiedziałem wcześniej, skandale związane z nadużyciami nie są uniwersalnym powodem, dla którego ludzie opuszczają Kościół. I pomimo tych wszystkich problemów Kościół katolicki w Stanach Zjednoczonych jest najbardziej żywym i żywotnym Kościołem lokalnym w świecie zachodnim.

Nawet „najbardziej żywotny Kościół na Zachodzie” popełniał poważne błędy.

Zawsze wielkim błędem jest tuszowanie przestępstw. Ewangelia wymaga przejrzystości i mówienia prawdy. Mieliśmy poważny problem. Zajęliśmy się tym. Teraz kontynuujemy głoszenie Ewangelii. Proces oczyszczenia przyniósł wiele dobrych owoców, w tym reformę rekrutacji do seminariów i reformę formacji seminaryjnej.

Wiele stanów uchwaliło przepisy, które prawnie zobowiązują księży do zgłaszania nadużyć, gdy o nich wiedzą. W rezultacie liczba nowych oskarżeń spada, a Kościół w USA jest uważany za światowego lidera w zapobieganiu nowym przypadkom niewłaściwego zachowania. Amerykanie widzą to i doceniają?

Tak, przynajmniej w tych częściach społeczeństwa, które chcą przyjrzeć się sprawie uważnie i bez medialnej histerii.

Pojawiły się nawet zaskakujące informacje, że w nowojorskim świecie intelektualistów narodziło się nowe zjawisko: młodzi pisarze i aktorzy wykazują zainteresowanie katolicyzmem. Dziennikarka Julia Yost pisała o tym w „New York Timsie”. To chwilowa moda czy trwały trend?

Rzeczywiście, obecnie w Stanach Zjednoczonych następuje prawdziwy renesans katolickiego duszpasterstwa na kampusach uniwersyteckich. Tętniące życiem, ortodoksyjne katolickie duszpasterstwa można znaleźć na prestiżowych uniwersytetach, w dużych uczelniach państwowych i mniejszych – sztuk wyzwolonych. Istnieją również inicjatywy intelektualne, takie jak Instytut Tomistyczny prowadzony przez amerykańskich dominikanów, który przenosi katolickie idee o dużej sile oddziaływania, między innymi dzięki wybitnym katolickim mówcom, na kampusy w całym kraju. FOCUS (Fellowship of Catholic University Students) jest rodzajem katolickiego „korpusu pokoju”, w którym świeżo upieczeni absolwenci powracają do kampusów jako misjonarze po intensywnym okresie szkolenia katechetycznego. FOCUS działa obecnie w Europie i Stanach Zjednoczonych. Tak więc „tradycjonalistyczne” wydarzenia w Nowym Jorku są interesujące, ale stanowią tylko jeden aspekt znacznie większego zestawu pozytywnych zmian.

Kościół w Polsce dużo później niż w USA zaczął mierzyć się ze skandalami i dopiero niedawno rozpoczął proces oczyszczenia. Jakich błędów moglibyśmy uniknąć?

Biskupi muszą przyznać się do problemu i nie obwiniać o wszystko mediów. Powinni dokładnie przestudiować procedury rozpatrywania roszczeń o nadużycia przyjęte przez biskupów USA; procedury te nie są doskonałe, po części dlatego, że mają tendencję do tworzenia automatycznie kontradyktoryjnej relacji między biskupem a jego księżmi, ale są dobrym punktem wyjścia. Komisje rewizyjne kierowane przez świeckich, które zostały powołane w każdej diecezji USA, funkcjonowały dobrze i polscy biskupi powinni rozważyć wprowadzenie takich mechanizmów. Hierarchowie powinni podjąć także odważne kroki w reformowaniu seminariów duchownych.•

George Weigel

amerykański pisarz, publicysta i teolog, biograf św. Jana Pawła II, związany z konserwatywnym think tankiem Ethics and Public Policy Center w Waszyngtonie.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.