Ukraina walczy dzięki heroicznemu wsparciu całego społeczeństwa

Łukasz Sośniak SJ

VATICANNEWS.VA |

publikacja 27.07.2022 19:46

Dimitri Bereszew od początku inwazji na Ukrainę zajmuje się zaopatrzeniem obrońców Charkowa.

Chleb Agata Bruchwald /Foto Gość Chleb
Na wojnie ważny tak samo, jak broń

Przed wojną 35-latek pracował jako inżynier astronautyki, z żoną wychowywał dwoje dzieci. Mieszkał w bloku zbudowanym w sowieckim stylu, w który w pierwszych tygodniach konfliktu uderzyły cztery rosyjskie rakiety. „Chłopcy bawili się w ogrodzie, przeżyli, ale zostali poważnie ranni i do dziś przebywają w szpitalu. To właśnie wtedy zrozumiałem, że musimy zrobić wszystko, żeby wypędzić najeźdźcę” – mówi Dimitri.

Od tego dnia codziennie wstaje przed świtem i w swoim samochodzie przemierza ulice zniszczonego rosyjskimi rakietami miasta, w poszukiwaniu żywności, leków i ubrań dla walczących na froncie ukraińskich żołnierzy. Choć na miasto spadają pociski, to – jak przyznaje – niebezpiecznie robi się dopiero wieczorem, gdy pod osłoną nocy ładuje zdobyte artykuły do niepozornej furgonetki i wyrusza w stronę frontu. Do strefy walk jeździ także, gdy dowództwo zleca mu przewiezienie konkretnej rzeczy lub ludzi.

Jego dzień rozpoczyna się od wizyty w tajnej piekarni, gdzie całą dobę wolontariusze wypiekają chleb dla walczących. Kilka razy stuka w umówiony sposób w żelazne drzwi i zostaje wpuszczony do środka. Po chwili wychodzi stamtąd z pięcioma skrzyniami świeżego chleba. Lokalizacja w ogóle nie przypomina europejskich piekarni, które znamy z naszych osiedli.

Kolejny przystanek to tajna kuchnia przygotowująca racje żywnościowe, znajdująca się na miejscu podziemnego parkingu, który wciąż działa, zapewniając kamuflaż. Kuchnia jest w pełni profesjonalna, odebranie posiłków należy pokwitować. Ostatnie miejsce, w które jedzie Dimitri, to dom biskupa Pawła Honczaruka, gdzie mieszkają także seminarzyści. Od nich otrzymuje śpiwory i materace dla żołnierzy.

Zebrane przez Dimitra produkty trafiają nie tylko na front. Rozwozi je także wśród obrońców odpoczywających na tyłach frontu, ukrywających się w jednym z magazynów na obrzeżach Charkowa, zniszczonego pociskiem na początku wojny. Cheb dostarcza także do miejscowego szpitala oraz hospicjum.

TAGI: