Czas dojrzewania

Gdy dzieje się coś niedobrego człowiek, wyrwany ze snu, ma szansę stać się świętym.

Czas dojrzewania

Wojna na Ukrainie trwa. Uważający się za znawców komentują. Jedni straszą, inni uspokajają. Kto ma rację? Będzie co będzie. Wszystko w rękach Boga. I pewnie Archanioła Michała, patrona Ukrainy. Jeśli miałbym wskazać na to, co w ostatnich dniach najbardziej mnie uderzyło, to komentarze Rosjan (tych znanych i mniej znanych) po ataku na centrum handlowe w Krzemieńczuku. Nawet nie te, że od dawna było zamknięte i że był tam skład amunicji. Bardziej te, że Ukraińcom się należało. I jak w obliczu czegoś takiego nie złorzeczyć? Trzeba zagryźć wargi (albo gryźć palec; mnie pomaga, choć już mi na nim skóra rogowacieje) i przypomnieć sobie, że jestem chrześcijaninem. Nie powinienem więc dokładać światu zła, a  muszę wszystko to zostawić sądowi Bożemu. Daleki jednak jestem od potępiania wszystkich Rosjan. Ich honor w moich oczach ratują doniesienia o tych – wcale nie nielicznych – którzy  świadomi szykan jakie ich spotkają, odważnie protestują przeciw tej wojnie. Wojna demoralizuje, to prawda. Ale wojna jest okazją, by niektórzy – jak zauważył to bodaj o. Bocheński – wznieśli się na wyżyny człowieczeństwa.

Ja dziś jednak chciałbym o czym innym. Otóż... Tak się złożyło, że w ostatnich dniach pisałem dla Gościa Niedzielnego tekst o czterech księgach historycznych Starego Testamentu: Księgach Królewskich i Księgach Kronik. Te księgi w wersji audio, dołożone zostaną do najbliższego numeru tego pisma. I myślę, że warto zwrócić uwagę na coś, o czym tam – z racji konwencji w jakiej tekst miał zostać napisany – jedynie wspomniałem. O potrzebie patrzenia na historię, także tę dziejącą się tu i teraz, z perspektywy Bożej.

Autor dwóch pierwszych z tych ksiąg, wierny tradycji deuteronomistycznej (od Deuteronomium, Księgi Powtórzonego Prawa) w dziejach Izraela widział realizację schematu przedstawionego wcześniej, gdy Izrael na Horebie (Synaju) zawierał przymierze z Bogiem: jeśli będziecie wierni przymierzu, będę wam błogosławił; jeśli nie, nie będę was chronił, pozwolę, by spadły na was różnorakie nieszczęścia. Autor pisanych już dobrze w dobie powygnaniowej Ksiąg Kronik, choć patrzył nieco inaczej, tłumaczył podobnie: mimo tych wszystkich nieszczęść które nas spotkały, mimo iż przestała istnieć instytucja Dawidowego królestwa - które przecież miało nie mieć końca – Bóg o nas nie zapomniał; Bóg nad nami czuwa. I prowadzi do szczęśliwego spełnienia nadziei.

Czy dziś moglibyśmy na losy naszego kraju,  Europy czy świata patrzyć podobnie? Na pewno nie w schemacie deuteronomisty, bo żyjemy już w Nowym Przymierzu. Bóg, przez Jezusa, nie obiecał wierzącym w Niego pomyślności na tej ziemi; przeciwnie, idącym za Jezusem zapowiedział wiele trudności i szykan ze strony świata. Do tego trzeba pamiętać, że przecież w tym świecie wielu w Jezusa nie wierzy. I to także tych, którzy nominalnie są chrześcijanami, bo zostali ochrzczeni. Kościół, wierzący w Chrystusa, solidarnie doświadczają dobra i zła, jakich doświadczają i inni mieszkańcy tego świata. Na pewno jednak pytanie co Bóg chce nam przez jakieś wydarzenia powiedzieć, jest jak najbardziej na miejscu.

Zazwyczaj chyba jest tak, że lepiej widać to już z pewnej czasowej perspektywy. Ale można tez pytać o to, co dzieje się teraz. Ot, pandemia, wojna na Ukrainie. Daleki byłbym od prostych odpowiedzi: to kara za grzechy, tamto walką sił światła z siłami ciemności. Świat jest... może nie aż tak bardzo skomplikowany, ale niejednoznaczny. Rosja, przynajmniej do niedawna, uchodziła za obrońcę tradycyjnych wartości, zachód był moralnie zgniły. Ale ta Rosja nie stroni przez mordami, także nienarodzonych, gdy tymczasem zgniły zachód, choć otwarty na wszelką niemoralność, jednak chce bronić przez zabijaniem czy zniewalaniem. Chyba nie tylko dla swoich korzyści, chyba jest w tym choć odrobina idealizmu. Czemu Bóg nie zniszczy Kremla jakimś meteorytem, a pozwala by to zło trwało nadal? Co mówi do nas, Polaków, dla których wojna stała się okazją do okazanie naprawdę wielkiego serca? Co mówi mieszkańcom najbogatszych krajów Europy, którzy, podobnie zresztą jak i my,  stoją przed dylematem wspierać wolność czy zadbać o bankowe konta? Nie chce narzucać własnych odpowiedzi. Ale jeśli Bóg prowadzi świat ku powtórnemu przyjściu Jego Syna, Jezusa Chrystusa ,nie sposób nie pytać nie tylko jak Bóg może dopuszczać tak wielkie zło, ale jakie dobro może obudzić w ludziach przez jego dopuszczenie na Ukrainę.

Bo jedno jest pewne: Bóg o świecie nie zapomniał, Bóg zmienne koleje ludzkiego losu zamienia w drogi prowadzące do Niego, do nieba. Z niepokojem patrząc w przyszłość warto i o tym pamiętać.