By mówić do świata nie można tuszować Słowa Bożego

KAI |

publikacja 20.06.2022 20:32

Kard. Gerhard Müller, były prefekt Kongregacji Nauki Wiary w latach 2012-2017, udzielił wywiadu największemu włoskiemu dziennikowi, „Corriere della Sera”.

kard. Gerhard Müller Roman Koszowski /Foto Gość kard. Gerhard Müller

Rezygnacja Benedykta XVI powinna pozostać wyjątkiem, Kościół nie może swoistą być organizacją pozarządową, winien prowadzić dialog z prawosławiem, a nie z Putinem – powiedział kard. Gerhard Müller, były prefekt Kongregacji Nauki Wiary w latach 2012-2017. Niemiecki purpurat kurialny udzielił wywiadu największemu włoskiemu dziennikowi, „Corriere della Sera”. Rozmawiał z nim Massimo Franco.

Corriere: Kardynale Müller, 23 maja spotykając się z biskupami włoskimi Papież Franciszek zażartował na temat możliwości rezygnacji z dalszego pełnienia swej posługi, jeśli jego stan zdrowia ulegnie pogorszeniu. Czy rezygnacja stanie się praktyką, po tym jak to uczynił w 2013 Benedykt XVI?

Kard. Gerhard Ludwig Müller: Spodziewam się i mam nadzieję, że nie. Przed ośmiu laty spotkałem się z Franciszkiem i rozmawialiśmy o tym. Twierdził, że nie chce, aby jego pontyfikat był dłuższy niż Benedykta XVI. Powiedziałem mu, że jestem temu przeciwny i wyjaśniłem, dlaczego rezygnacja powinna stanowić absolutny wyjątek. Do jej usprawiedliwienia konieczne są niezwykle ważne powody. Nie może to być jednak decyzja prywatna. Moralnie konieczne jest jej skonsultowanie z Kolegium Kardynalskim. Rezygnacja Benedykta wprowadziła napięcie w zasadzie Piotrowej jedności wiary i komunii Kościoła, która nie ma sobie równej w historii i nie została jeszcze dogmatycznie opracowana. Normy prawa kanonicznego nie są w żadnym wypadku wystarczające, a sztuczki dyplomacji tym bardziej. Bardzo trudno zrealizować konkretne współistnienie.

Czy Eminencja nie sądzi, że klasztor, w którym zamieszkał Benedykt XVI może stać się miejscem, w którym schronią się papieże-seniorzy?

– Rezygnacja powinna pozostać czymś wyjątkowym. Gdyby Franciszek zrezygnował, stworzyłby sytuację trudniejszą niż obecna. Już sam fakt bliskości fizycznej, uwaga mediów, długość trwania życia równoległego stawia urzędującego papieża i jego poprzednika przed wielkimi wyzwaniami ludzkimi.

Dlaczego w ciągu dziewięciu lat problem nie został uregulowany?

– Nie można tego uregulować. Papież jest ponad prawem. Nie można tego uregulować za pomocą prawa kościelnego. Gdyby to nawet uczynił któryś z papieży, to następny mógłby wszystko zmienić, ponieważ nie jest związany prawem kanonicznym.

Krótko mówiąc, zdaniem Księdza Kardynała problem jest nierozwiązywalny?

– Dokładnie tak. Każdy papież może robić, co chce. Ale z rezygnacji Benedykta XVI, który był jednym z wielkich papieży, można się czegoś nauczyć, unikając wrażenia papiestwa paralelnego. Ten kto pragnie złożyć rezygnację, musi to uczynić, nie pozostawiając żadnych wątpliwości. Pewna grupa „konserwatystów” wystosowała do mnie list otwarty. Zarzucali, że byłem zbyt delikatny wobec Franciszka, jedynie dlatego, że powiedziałem, iż jest tylko jeden papież i jest nim właśnie on. Jest to kwestia natury dogmatycznej, a nie upodobania osobistego.

Jak Eminencja postrzega perspektywy Kościoła katolickiego?

– Musimy uważać, aby nie upodobnić się do organizacji pozarządowej, do jakiejś organizacji społeczno-religijnej. Kościół musi być mocno zakotwiczony w Chrystusie i w sakramentach, zachowując swój wymiar transcendentny. Musimy troszczyć się o zbawienie ludzi, a nie tylko o życie doczesne. Misją Kościoła jest pomoc w zjednoczeniu ludzi z Bogiem. Możemy być dużą lub małą trzódką, ale w każdych warunkach musimy podążać za linią Ewangelii. Najpierw być posłusznymi Chrystusowi, a potem w Jego świetle światu.

Są ludzie uważający, że musimy dostosować wartości chrześcijańskie do nowoczesności, aby nie stracić kontaktu z wiernymi. Są też ludzie uważający, że musimy powrócić do ich bardziej zdecydowanej obrony, z Kościołem, który być może będzie mniejszościowy, ale bardziej zwarty.

– Są to rozważania socjologiczne. Kościół musi dążyć ku prawdzie. Wartości, jakie musimy przepowiadać to godność i wolność człowieka: trzeba konkretnie wypowiadać się przeciwko aborcji i eutanazji, bronić małżeństwa jako związku kobiety i mężczyzny, przeciwko transhumanizmowi. Nie możemy zdradzać wartości naturalnych i nadprzyrodzonych. Nie sądzę, aby większość zawsze opowiadała się za prawdą. Często ją chronią i wyrażają mniejszości.

Katolicy konserwatywni widzą w Księdzu Kardynale bastion ortodoksji. Eminencja nigdy nie chciał stawać przeciwko papieżowi. Czy istnieje zagrożenie dla jedności Kościoła?

– Ortodoksja jest synonimem katolickości. Prawdziwym zagrożeniem jest pewien rodzaj autosekularyzacji Kościoła, uświatowienia Kościoła. Zastanawianie się nad tym, co mówią statystyki i media nie może być dla Kościoła kryterium, który może być nawet niepopularny, bo populizm nie zbawi Kościoła. Nie można iść na fałszywy kompromis z nowoczesnością kosztem prawdy.

Czy Ksiądz Kardynał nie widzi potencjalnego niebezpieczeństwa schizmy?

– Bardziej niż schizmy dostrzegam niebezpieczeństwo pełzającej apostazji. Pewne elementy już można dostrzec w Niemczech, ze skłonnością dopuszczania kobiet do kapłaństwa, czy akceptacji związków homoseksualnych. Jednakże w Niemczech odnotowujemy wielki upadek Kościoła, a to pokazuje, że nie może to być wzorzec dla przyszłości.

W płaszczyźnie międzynarodowej Kościół i papież niewiele mogli zrobić, aby pośredniczyć między Putinem a Zachodem. Czy to było niemożliwe?

– Możemy prowadzić dialog z Kościołem prawosławnym, ale nie z Putinem. Putin był pięć razy na rozmowie z Franciszkiem, ale trudno prowadzić dialog z kimś, kto czuje się Piotrem Wielkim, kto bardziej myślał o własnej chwale, niż o dobru biednej ludności. Jak można prowadzić dialog z imperialistycznymi komunistami? Musimy być wyraźni i zdecydowani w stosunku do Kościoła prawosławnego, ale nie jest to łatwe, nawet jeśli wojna będzie katastrofą dla Rosji.

Czy Ksiądz Kardynał uważa, że tajne porozumienie między Stolicą Apostolską a Chinami wskazuje na Kościół, który będzie coraz bardziej spoglądał ku Wschodowi?

– Chińczycy są powołani, aby stać się uczniami Jezusa Chrystusa, ale żyją pod dyktaturą, gdzie nie przestrzega się praw człowieka ani praw religijnych. Dialog z Komunistyczną Partią Chin nie może chronić jedynie katolików. Trzeba wyjaśnić przywódcom chińskim, że człowiek nie jest własnością państwa, że liczy się nie tylko władza, ale dobro narodu. Kościół jest powszechny. Mieliśmy w dziejach silną obecność w Europie i obu Amerykach, ale historia się nie skończyła. Widzę w przyszłości zaangażowanie w ewangelizację w Chinach, w Indiach, w Japonii.

Często Eminencja jest gościem uniwersytetów w Stanach Zjednoczonych Ameryki i brytyjskich. Jaką opinię o Kościele papieża Bergoglio zyskał Ksiądz Kardynał z tych doświadczeń?

– Trudno to powiedzieć: zależy od punktu widzenia. Politycy mają dobrą opinię o Franciszku ze względu na nauczanie społeczne oraz kwestie pokoju, migrantów, a to jest ważne dla ekumenizmu. Ale pod względem ściśle teologicznym amerykański episkopat katolicki ma na przykład różne linie. Niektórzy popierają Bidena, inni przeciwników aborcji. I w kwestii aborcji są podzieleni a także ideologii gender. Papież jest stanowczo przeciwko aborcji, ale niektórzy biskupi chcieliby jakiegoś kompromisu.

Ostatnie dwa konklawe były uwarunkowane w 2005 r. długą agonią Jana Pawła II, a w 2013 r. rezygnacją Benedykta XVI. Czy na następnym, kiedy się odbędzie, będzie więcej dyskusji?

– Można powiedzieć, że to zależy od woli Boga. Tak długo, jak będzie Franciszek ważne jest kontynuowanie ogólnej i pogłębionej dyskusji na temat orientacji Kościoła katolickiego. Kościół katolicki jest instytucją boską, która nie może upodabniać się do wielkich koncernów międzynarodowych. Nie musimy podobać się „New York Times” czy Forum w Davos, ale głosić Ewangelię ludziom dnia dzisiejszego. By mówić do świata nie może tuszować Słowa Bożego, lecz głosić Chrystusa, światłość prawdziwą, która oświeca każdego człowieka.