Jak oddychanie. Pielgrzymka Żywego Różańca

Karolina Pawłowska

publikacja 15.05.2022 11:11

- Co by to było, gdyby was nie było! Z całego serca za tę gigantyczną modlitwę dziękuję wam! Jesteście cudowni! - mówił bp Edward Dajczak do uczestników dorocznej pielgrzymki różańcowej w Skrzatuszu.

Jak oddychanie. Pielgrzymka Żywego Różańca Karolina Pawłowska /Foto Gość Jedną ze świętujących srebrny jubileusz była Teresa Rudnik z malutkiej wsi Sucha, należącej do parafii w Grzmiącej.

Po spowodowanych pandemią ograniczeniach członkowie Żywego Różańca znów licznie zapełnili namiot rozbity na przysanktuaryjnych błoniach.

- Pielgrzymka pomaga małym grupkom poczuć się cząstką Kościoła diecezjalnego, a szerzej - powszechnego. To ważne - zobaczyć, że myślących i czujących podobnie jak ja jest wielu. To dodaje ducha, by trwać na modlitwie i odwagi do zapraszania następnych - wyjaśnia powody organizowania pielgrzymki ks. Wacław Grądalski, kustosz skrzatuskiego sanktuarium i - od ubiegłego roku - moderator diecezjalny Żywego Różańca.

Jak zauważył bp Dajczak, ta pielgrzymka to także wielkie wołanie o ludzi modlitwy. - Wołanie skierowane do Kościoła o powrót do modlitwy jest dzisiaj niezwykle aktualne. Żywy Różaniec jest w pierwszym szeregu odpowiadających na to wezwanie. Świętujmy, dziękując Bogu za to, że nas wezwał, pomógł znaleźć się w tej wspólnocie, i prośmy, by następni brali do ręce różańce, by nie ustała ta modlitwa - mówił podczas Mszy św. w intencji członków wspólnoty.

Tegorocznej, 10. pielgrzymce różańcowej przyświecało hasło: "Matka Podtrzymująca Nadzieję". Jak zauważają organizatorzy, po pandemii, która wielu osobom podcięła duchowe skrzydła, i wobec konfliktu zbrojnego tuż za naszą granicą właśnie nadziei szczególnie potrzeba. - Chcemy w Maryi zobaczyć iskrę nadziei. Ta nadzieja nie jest z Niej, ale Ona zna właściwą ścieżkę do źródła - do Jezusa. Uczy nas tego nawet pod krzyżem. To świetnie widać w Skrzatuszu, przy Piecie. Nawet gdy wydaje się wszystko stracone, że Bóg nas zostawił i zapomniał, Maryja, trzymająca na rękach Ciało Syna, patrzy dalej, w zmartwychwstanie, którego jeszcze nie rozumie i nie doświadcza. Stąd płynie otucha i ukojenie naszych rozmaitych lęków. Jeśli jesteśmy w relacji z Bogiem, jesteśmy w stanie przejść ponad cierpieniem, ponad lękiem, do życia - wyjaśnia ks. Grądalski.

Różańcowi pątnicy w Skrzatuszu spotkali się na tydzień przed wyniesieniem na ołtarze założycielki Żywego Różańca. Paulina Jaricot, córka bogatego fabrykanta, stworzyła w XIX w. ogólnoświatowy system modlitwy. To w jej głowie zrodziły się Papieskie Dzieła Misyjne i koła Żywego Różańca. Dziś w prawie każdej parafii w Polsce istnieje i działa wspólnota Żywego Różańca. Jej członkowie, modląc się w papieskich intencjach Apostolstwa Modlitwy, każdego dnia oplatają modlitwą różańcową cały Kościół i świat, a przede wszystkim tych, którzy najbardziej modlitwy potrzebują. Do Żywego Różańca w całej Polsce należy ok. 2 mln wiernych. W diecezji - ponad 20 tys.

- Mówiła, że jeżeli do jednego rozżarzonego węgielka dołoży się inne, zapłonie wielki ogień. Żywy Różaniec to armia modlących i ewangelizujących. Przede wszystkim siebie nawzajem, swoje rodziny i najbliższe otoczenie. Dzisiaj wyciągnięcie różańca w domu nie zawsze jest łatwą sprawą, niekiedy wiąże się np. z kpinami, niezrozumieniem - mówi ks. Paweł Wojtalewicz, proboszcz koszalińskiej parafii Ducha Świętego, który do ubiegłego roku odpowiadał za działanie Żywego Różańca w diecezji. - Beatyfikacja Pauliny to dobra okazja do jej "odkurzenia", bo bywa, że nie słyszeli o niej nawet sami członkowie wspólnoty. Jest przykładem na to, że duszpasterstwo nie jest jedynie domeną księży, że to także zaangażowanie i pomysły realizowane przez świeckich - mówi duszpasterz. Z przyszłą błogosławioną wiąże się również wątek osobisty. Cudem potrzebnym do beatyfikacji było wybudzenie ze śpiączki, o który prosili za wstawiennictwem Pauliny rodzice trzyletniej dziewczynki. - Ja proszę, by wstawiła się też za Natalią Senator, studentką koszalińskiej Politechniki, która po tragicznym wypadku samochodowym pozostaje w śpiączce. Cały czas mamy nadzieję, że będziemy świadkami cudu - dodaje duszpasterz.

Tradycją pielgrzymki stało się wyróżnianie tych, którzy zobowiązanie do codziennej modlitwy różańcowej podjęli 25 i 50 lat temu. W tym roku srebrne i złote jubileusze obchodziło ponad 100 członków Żywego Różańca. Wielu z nich z powodu wieku i związanych z nim dolegliwości nie mogło odebrać gratulacji osobiście, ale delegaci z parafii przywiozą im do domów okolicznościowe dyplomy.

Adam Linkiewicz z parafii MB Różańcowej w Kępicach odebrał gratulacje w imieniu swojej mamy. - To ona nauczyła mnie modlitwy różańcowej - opowiada mężczyzna. Sam także od wielu lat jest członkiem Żywego Różańca. - To tarcza przez złem i trudnościami. Modlę się ja, modli się moja żona. Staramy się wpływać na otoczenie, namawiać dzieci, znajomych tak, jak mnie uczyli moi rodzice - mówi. Od 23 lat walczy z czerniakiem. - To, że żyję, to łaska wyproszona na różańcu przeze mnie, ale też przez wiele osób z mojej parafii. Mam za co Bogu i Maryi dziękować - przyznaje.

Teresa Rudnik z parafii w Grzmiącej też ze wzruszeniem przyznaje, że różaniec do ręki włożyli jej rodzice. Po 25 latach we wspólnocie nawet nie umie sobie wyobrazić dnia bez Różańca. - To moje wszystko. Rozważając każdą z tajemnic, znajduję tam siebie, swoje życie, moje radości i cierpienia. Jest otuchą, wsparciem, nadzieją, a czasem wstydem, kiedy rozważając tajemnice bolesne, uświadamiam sobie, że krzywię się na każdy kamień w bucie, codzienne troski, a Jezus tak bardzo dla mnie cierpiał - przyznaje. Kiedy odmawia część bolesną, ze wzruszenia aż traci oddech. Najchętniej zamiast słów modlitwy po prostu by płakała albo milczała. Teraz stara się, by Różaniec oplatał jej cały dzień, wszystko, co robi.

- Kiedyś myślałam, że do odmawiania Różańca potrzeba specjalnego miejsca i czasu. Odłożenia wszystkich spraw. Mało kiedy można sobie na to pozwolić, zwłaszcza jeśli chce się odmówić cały Różaniec. Wtedy znajomy zakonnik podpowiedział mi, że mogę się modlić, kiedy idę do pracy, kiedy wykonuję jakąś czynność, niewymagającą mojego zaangażowania intelektualnego. Wtedy ręce mam zajęte pracą, a myślami jestem przy Bogu. Różaniec staje się jak oddychanie - uśmiecha się.