Ostatnia deska ratunku

Franciszek Kucharczak

GN 16/2022 |

publikacja 21.04.2022 00:00

Świat potrzebuje miłosierdzia. Bóg o tym wie – i działa.

Ostatnia deska ratunku Roman Koszowski /Foto Gość

Kto teraz umiera… Piotr, Irena, Henryk… – wylicza siostra ze Zgromadzenia Matki Bożej Miłosierdzia, wpatrując się w ekran smartfona. Dziennie przychodzi ok. 110 zgłoszeń o osobach konających. – A tu ludzie, którzy się za nich modlą – pokazuje. Tych jest znacznie więcej. W godzinach wieczornych nawet ok. 60 modlących się przypada na jednego umierającego. W ciągu dnia po kilkanaście osób w każdej godzinie. To odpowiedź na prośbę Jezusa: „Módl się, ile możesz, za konających, wypraszaj im ufność w Moje miłosierdzie, bo oni najwięcej potrzebują ufności, a najmniej jej mają. Wiedz o tym, że łaska wiecznego zbawienia niektórych dusz w ostatniej chwili zawisła od twojej modlitwy” – powiedział Zbawiciel do św. Faustyny.

Każdy może się włączyć. Na stronie faustyna.pl można zadeklarować gotowość do takiego wsparcia i wypełnić podany formularz. Określa się tam m.in. dzień i godzinę, o której chcę modlić się za konających słowami Koronki do Miłosierdzia Bożego. Po otrzymaniu SMS-owej lub e-mailowej wiadomości z imieniem osoby umierającej należy w ciągu 15 minut potwierdzić odbiór kliknięciem „Amem”. Oznacza to, że odmówię za konającego jeden raz koronkę. Przy braku reakcji system przekierowuje imię umierającego do innego adresata. Dzięki temu każdy zgłoszony umierający jest otoczony modlitwą wielu ludzi.

To jedno z dzieł miłosierdzia, jakie koordynują siostry z Łagiewnik. Innym jest Nieustanna Koronka do Miłosierdzia Bożego. Uczestniczą w niej ludzie ze wszystkich kontynentów. Na przykład aktualnie o godzinie pierwszej w nocy czasu polskiego modli się kilkanaście osób – m.in. z Krakowa, Warszawy, Kalisza, z Niemiec, z USA, z Kanady. Każda godzina jest „obstawiona”. – 24 godziny na dobę ludzie wołają o miłosierdzie Boże na wszystkich kontynentach – zapewnia zakonnica.

Coraz więcej

„Widzę, że będzie wielkie stowarzyszenie osób świeckich, do którego mogą wszyscy należeć i czynem przypominać miłosierdzie Boże, czyniąc miłosierdzie jedni drugim” – pisała Faustyna w liście do ks. Michała Sopoćki. Odpowiedzią na tę intuicję jest Stowarzyszenie Apostołów Bożego Miłosierdzia „Faustinum”. Jego członkowie podejmują uczynki miłosierdzia, starając się widzieć Jezusa w każdym człowieku i zaradzając jego potrzebom fizycznym, psychicznym i duchowym. Szerzą też cześć dla Bożego miłosierdzia i zachęcają innych do zaufania mu. Do ich zobowiązań należy wypraszanie miłosierdzia Bożego dla świata przez modlitwę, zwłaszcza przez praktyki przekazane za pośrednictwem Faustyny.

Rozwijaniu kultu Miłosierdzia Bożego służy też szkoła duchowości św. s. Faustyny. To w gruncie rzeczy formacja do stylu życia opartego na modlitwie, ascezie, praktykach pobożnych i relacjach międzyludzkich w duchu Apostołki Bożego Miłosierdzia. Istotą jest poznawanie tajemnicy miłosierdzia Bożego i przekładanie tej znajomości na codzienność. W duchowości tej akcentuje się zaufanie do Boga i podkreśla praktykowanie miłości miłosiernej wobec bliźnich.

Rośnie liczba środowisk nawiązujących do charyzmatu św. Faustyny, w tym także zgromadzeń zakonnych, na przykład Zgromadzenie Sióstr Jezusa Miłosiernego czy klauzurowa Wspólnota Sióstr Służebnic Bożego Miłosierdzia z Rybna. To ostatnie zgromadzenie realizuje wskazania Faustyny zawarte w „Dzienniczku”, gdzie mowa o duszach odosobnionych od świata, które „palić się będą w ofierze przed tronem Bożym i upraszać miłosierdzie dla świata całego… I wypraszać błogosławieństwo dla kapłanów, i modlitwą swoją przygotowywać będą świat na ostateczne przyjście Jezusa”. Wokół tej wspólnoty powstał Krąg Miłosierdzia, skupiający wielu duchownych, zakonników i zakonnice, a także ludzi świeckich, pragnących żyć tym charyzmatem.

Prawda o mnie

Jednym z kapłanów związanych z Kręgiem Miłosierdzia jest ks. Marcin Modrzyński z archidiecezji gnieźnieńskiej. Jak przyznaje, w minionym Wielkim Poście mocno doświadczył tajemnicy miłosierdzia Bożego. Zaczęło się od uświadomienia sobie osobistej odpowiedzialności za zabicie Jezusa. – Nie mogę na nikogo innego zrzucić winy, to ja Go ukrzyżowałem. To było przekonanie, że ja Mu się sprzeciwiłem, i wszystko, co jest we mnie, jest przeciwne Bogu. Z tym wiązało się moje kapłańskie cierpienie – wiem, że potrzebuję pokutować. I przychodzę do Niego jako zbrodniarz, a On mnie wprowadza w synostwo. Tak rozumiem miłosierdzie – jako szukanie tych, którzy odeszli, a to szukanie rodzi się z cierpienia. Przecież także Duch Święty został wylany z cierpiącego serca Chrystusa. Przeniknięcie człowieczeństwa Jezusa było przeniknięciem cierpiącego serca Ojca, który chce zagubionych sprowadzić z powrotem do domu – przekonuje. Podkreśla, że Boże miłosierdzie nadaje też sens cierpieniu. – Pan Bóg mi pokazuje, że mogę moje cierpienie przeżywać inaczej: w zjednoczeniu z tymi, którzy najbardziej potrzebują Bożego miłosierdzia. Widzę to też jako zaproszenie do wstawiennictwa za tych, którzy to samo cierpią – tłumaczy duchowny. Wskazuje, że to jest także obecne w życiorysach świętych. – Widzę tam powtarzającą się rzecz: im bliżej Boga był taki święty, tym za większego grzesznika się uważał. To typowe katolickie „nikogo nie zabiłem, nikogo nie okradłem” to nie jest kwestia tego, czy ktoś rzeczywiście nie zgrzeszył; to jest kwestia bliskości Jezusa. Im bliżej światła jestem, tym lepiej widzę swój grzech. Ale rolą tego widzenia nie jest oskarżenie mnie, lecz pokazanie mi prawdy i wyzwolenie mnie – zauważa kapłan. Podkreśla, że świadomość własnej grzeszności zmienia optykę. – U św. Ludwika znalazłem taką myśl, że jeśli na początku uznasz, że zasługujesz na piekło, to całe inne cierpienie będzie dla ciebie wyrazem miłosierdzia Bożego. Zasłużyłeś na piekło, a Bóg dał ci tylko takie cierpienie! To rodzi spojrzenie w kolorach miłosierdzia. Nie ma co narzekać. Bóg prowadzi duszę przez oczyszczenie, żeby zobaczyła prawdę o sobie. W mentalności świata zobaczenie tej prawdy jest powodem do oskarżenia siebie. A słowo Boże mówi, że tę latorośl, która przynosi owoc, Ojciec oczyszcza, żeby przynosiła owoc obfitszy. Skoro więc doznaję jakiegoś rodzaju oczyszczenia, to znaczy, że już wydaję owoc! – zaznacza ks. Marcin Modrzyński.

Moc przedziwna

Przesłanie przekazane przez św. Faustynę mocno splata się z tajemnicą kapłaństwa. W „Dzienniczku” wielokrotnie pojawiają się wezwania do modlitwy za kapłanów jako szczególnych szafarzy Bożego miłosierdzia. Sami kapłani wielokrotnie widzą, jak Bóg realizuje swoje zapowiedzi przekazane przez Faustynę. Przekonał się o tym o. Aaron Kubas, franciszkanin z Kręgu Miłosierdzia. Miał prowadzić rekolekcje parafialne, ale mimo starań pojawiły się duże trudności z ułożeniem konferencji, szczególnie dla dzieci ze szkoły podstawowej. Przed spotkaniem z nimi postawił roll-up z dwumetrowym obrazem Jezusa Miłosiernego. – Nagle pojawiło się we mnie wiele myśli. Zacząłem mówić o Jezusie z obrazu. Powiedziałem o tym, że uzdrawiał, dotykał zakażonych trądem… Takie proste opowiadanie o Ewangelii – mówi zakonnik. A jednak w dniu spowiedzi jedna z katechetek uprzedziła go, że chcą przyjść do spowiedzi także uczniowie ze starszych klas, ale trzeba im pomóc, bo niektórzy ostatni raz spowiadali się przed Pierwszą Komunią… – Reszta tego, co się wydarzyło, jest ukryta w tajemnicy spowiedzi. A ja zrozumiałem, że Jezus chce być głoszony z prostotą. Doświadczyłem też prawdziwości obietnicy: „Kapłanom, którzy głosić będą i wysławiać miłosierdzie Moje, dam moc przedziwną i namaszczę ich słowa, i poruszę serca, do których przemawiać będą”. Katechetka mówiła potem, że pewnie rekolekcje były dobrze omodlone. Tak, powierzyłem je modlitwie sióstr z Rybna, które wypraszają miłosierdzie Boże i błogosławieństwo dla kapłanów – wyznaje duchowny.

Ojciec Aaron zauważa, że dziś wyraźnie realizuje się duchowa misja, jaką mają Polacy, wyrażona choćby w fakcie, że objawienie Bożego Miłosierdzia zostało wypowiedziane w naszym języku. – Zadziwia mnie ten odruch pomocy na tak wielką skalę. To wielka łaska, a jestem przekonany, że to dopiero początek. Jezus dał nam misję: przez nas na nowo ma zajaśnieć blask miłosierdzia Bożego w Kościele i w świecie. On pragnie, żeby cały świat poznał Jego miłosierdzie. Niepojętych łask pragnie udzielać duszom, które ufają Jego miłosierdziu – mówi franciszkanin, parafrazując słowa z „Dzienniczka”. I podkreśla: – Teraz świat bardzo potrzebuje miłosierdzia Bożego i modlitwy. Jezus chce, żeby czczono Jego miłosierdzie i zapewnia: „Daję ludzkości ostatnią deskę ratunku – to jest ucieczkę do miłosierdzia Mojego”. •

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.