Zacząć od siebie

ks. Tomasz Horak

publikacja 14.03.2011 06:30

Komu wiele zlecono, tym więcej od niego żądać będą.

Zacząć od siebie Roman Koszowski/ Agencja GN ks. Tomasz Horak

Bo ksiądz to wszystko przez różowe okulary widzi – usłyszałem. Faktycznie, większość moich felietonów taka optymistycznie-pozytywna. A to, co widać z mojego okna, nie zawsze jest takie poukładane. Może zatem w czas wielkopostnej pokuty przyznać głośno, że także postępowanie księży nie zawsze jest jednoznaczne?

Zapytałem więc rozmówcę, co widzi przez swoje nie-różowe okulary. „O, na przykład ksiądz...”. Pssst, przerwałem mu, kładąc palec na ustach. Bez donosów, dobrze? „Dobrze. Widuję czasem księdza, który Komunię podaje, jakby karty rozdawał. No, wie ksiądz, ten obojętny gest, nawet nie mruknie »Ciało Chrystusa«, z szybkością automatu. Krupier”. Ha! Przecież w tym rozdaniu każdy wygrywa – spróbowałem obrócić sprawę w pobożny żart. Skarcił mnie spojrzeniem i zapytał: „Ile modlitw eucharystycznych jest w mszale?”. Siedem, w tym jedna w czterech wariantach i trzy dla dzieci. „Dokładnie. Dlaczego w jednej parafii zawsze jest ta najkrótsza, a czasem ta jeszcze krótsza dla dzieci, choć dzieci nie ma?”. Panie, czepia się pan drobiazgów. Może ma pan szczęście trafiać akuratnie na te modlitwy. „Może nie. Tam mieszka mój kuzyn i zauważył to samo. A jakbym w drobiazgach zaniedbywał moją żonę, to prędzej czy później zaczęła by mnie podejrzewać, że ją zdradzam. Dlatego od trzydziestu lat dbam o szczegóły”.

Więcej było tych cierpkich uwag. I choć wiem, że są to sprawy zewnętrzne i wcale nie najważniejsze, to jednak właśnie one tworzą wizerunek księdza, jego wiary, jego szacunku dla Jezusa i dla parafian. A gdy brakuje tej zewnętrznej dbałości, tak łatwo o podejrzenia sięgające głębiej. I choćby były bezpodstawne, mnożą się bez kontroli. Łatwiej wtedy dać wiarę plotce, obmowie, oszczerstwu. Wiem, bo przerabiałem tę lekcję na własnej skórze. Życie musiało mnie wiele nauczyć, a pewnie tego życiowego egzaminu dojrzałości i tak jeszcze nie zdałem. Dlatego wiem, że te uwagi, zarzuty i bolączki mnie też dotyczą. A jeśli bywam powiernikiem różnych ludzi, zwykle naprawdę zatroskanych o sprawy wizerunku Kościoła i o wiarę samą – to czyż nie powinienem się nimi podzielić? Nie, żeby donos na kogokolwiek składać. Ale aby włączyć się w nurt pokuty naszego kapłańskiego środowiska. By w Środę Popielcową posypywanie popiołem każdy ksiądz zaczął od siebie.

W poprzedzającą Popielec sobotę byłem, jak co roku, na dniu skupienia księży naszej diecezji. Ławki w seminaryjnym kościele wypełnione, modlitwa... Z tyłu – konfesjonały. Przy każdym czekają księża. Starsi, młodsi, każdy inny. „Za grzechy żałuję, postanawiam się poprawić...”. I nie zawsze się udaje. Ale przecież „komu wiele zlecono, tym więcej od niego żądać będą” – powiedział kiedyś Jezus.