Sześć kroków ku poświęceniu

o. Robert Więcek SJ

GN 15/2022 |

publikacja 14.04.2022 00:00

Aby dziś prowadzić ewangelizację, trzeba uznać, że Serce Chrystusa jest sercem Kościoła – nauczał św. Jan Paweł II.

Sługa Boża Rozalia Celakówna. reprodukcja HENRYK PRZONDZIONO /foto gość Sługa Boża Rozalia Celakówna.

Papież wyjaśniał: „To On wzywa do nawrócenia i do pojednania. To On prowadzi drogą błogosławieństw serca czyste i spragnione sprawiedliwości. To On jest twórcą braterskiej wspólnoty członków jednego Ciała. To On uzdalnia nas do przyjęcia Dobrej Nowiny i obietnicy życia wiecznego. To On zleca nam misję. Zażyłość z Sercem Jezusa sprawia, że serce człowieka otwiera się na cały świat”. Jednym z podstawowych „narzędzi” do tego działania jest kerygmat. Streszcza się w nim doświadczenie Boga i wyznanie wiary w Niego oraz jej wpływ na całe życie chrześcijanina. To doświadczenie znane od początku istnienia Kościoła. Wystarczy wspomnieć Tomaszowe: „Pan mój i Bóg mój”. Święty Paweł ujmuje to właściwie w kilku słowach „Jezus umarł i zmartwychwstał”. W Liście do Rzymian otrzymujemy sedno kerygmatu i jednocześnie istotę poświęcenia się Bogu we wszystkim (10, 9-10): „Jeżeli więc ustami swoimi wyznasz, że Jezus jest Panem, i w sercu swoim uwierzysz, że Bóg Go wskrzesił z martwych – osiągniesz zbawienie. Bo sercem przyjęta wiara prowadzi do usprawiedliwienia, a wyznawanie jej ustami – do zbawienia”.

Wyróżniamy sześć kroków prawa duchowego w kerygmacie. W centrum znajduje się przyjęcie Jezusa Chrystusa jako Pana i Króla i deklaracja ta stanowi oś, wokół której buduje się i realizuje osobiste poświęcenie Bogu. Kerygmat nie jest głoszony tłumowi (tzn. masie ludzkiej bez twarzy i imienia). Podaje się go konkretnej osobie, z konkretnym obliczem i imieniem – i na dodatek „dziś”. Reakcją na kerygmat jest osobista odpowiedź – a nie jakaś forma wspólnotowa, w entuzjazmie tłumów.

Napełnieni wypełniają misję

Tam, gdzie głosi się kerygmat, wypełnia się misyjne posłanie Pana skierowane do wszystkich wierzących. Ostatnimi laty intensywnie podkreślane są wysiłki dotyczące ewangelizacji, czyli ogłaszania światu Dobrej Nowiny w Kościele powszechnym i w Kościołach lokalnych. W Polsce takie ożywienie przyniosło dzieło ks. Franciszka Blachnickiego (Ruch Światło–Życie), a także rozwijające się środowiska charyzmatyczne (m.in. Szkoły Nowej Ewangelizacji).

Głosiciel ma wiedzieć „co”, a dokładnie „Kogo” głosi, jednakże dobrze wiemy, że w wymiarze duchowym nie chodzi o wiedzę, lecz świadectwo. Głosiciel ma uznać i przyjąć Jezusa Chrystusa za swego Pana i Króla nie tylko teoretycznie, lecz w praktyce, bo świat dziś przede wszystkim potrzebuje świadków. A tych nie brakuje – jest wielu, którzy chcą wiernie i ufnie iść „drogą wąską i ciasną”, nie zniechęcając się trudami. Jedną z takich osób jest mało znana, prosta kobieta i pielęgniarka, mistyczka żyjąca w Krakowie, Rozalia Celakówna (1901–1944). W jej czasach nie mówiło się o kerygmacie czy prawach duchowych. Zapewne nie miała żadnych podręczników do ewangelizacji ani nie należała do grup ewangelizacyjnych, bo w naszym rozumieniu takowych wówczas nie było.

Kroki kerygmatu

Sługa Boża Rozalia chciała zostać siostrą zakonną. Nie było jej to jednak dane. Odczytała wówczas, że Pan Jezus chce, by pracowała w szpitalu jako pielęgniarka i tam głosiła prawdę o Bogu.

Pierwszym krokiem prawa duchowego (kerygmatu) jest prawda o tym, że Bóg kocha człowieka. Czytając zapiski Rozalii, znajdujemy w nich zakochaną w Bogu dziewczynę, która pragnie tej miłości jeszcze więcej i bardziej. „Ty, Panie Jezu, sam przyjdziesz do mojego serca, bo bez Ciebie żyć nie potrafię” – wyznaje. Tak opisuje miłość do Niego: „Kochać Pana Jezusa do szaleństwa, do zupełnego zapomnienia siebie; spalić się jako ofiara na ołtarzu miłości”. Oto sekret Rozalii: „Oddanie się całkowite, bez zwrotów na siebie, i miłość czysta, bezinteresowna, poznanie swej niemocy i ufność dziecka, bezgraniczna ufność, oparcie się na Jezusie – to jest cały sekret modlitwy”.

W świetle i mocy tej miłości Rozalia z pokorą dostrzega i uznaje także swój grzech (drugi krok kerygmatu), który osłabia, niszczy i w końcu zabija człowieka. Patrzy szerzej, dostrzega też to, co dziś nazywamy „grzechem strukturalnym”. Wywołuje to ból w sercu, bo człowiek odkrywa, że sam sobie nie poradzi. Poznawszy wcześniej miłość Bożą, Rozalia wierzy, że Ojciec nie zostawił jej samej. Odrzuca grzech i głównego sprawcę grzechu – szatana.

Sługa Boża odkrywała, że „Bóg tak umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, miał życie wieczne” (J 3,16). Sami nie jesteśmy w stanie uwolnić się z niewoli grzechu. Uczynił to Ojciec przez Syna w Jego męce, śmierci i zmartwychwstaniu, a my mamy w tym udział przez chrzest. To trzeci krok prawa duchowego. Rozalia spostrzega: „Mam żyć w zjednoczeniu z Nim w każdej chwili, by wszystko, każdy czas był wykorzystany dla miłości. Miłość musi kierować każdym mym krokiem, w ogóle każdym tchnieniem, by wszystkie me czyny i poczynania były przepojone miłością”.

Apostołka osobistego poświęcenia się Sercu Jezusa

Takie zjednoczenie prowadzi do czwartego – centralnego kroku w ogłaszaniu kerygmatu. Rozalia wcieliła w swe życie słowa papieża Piusa XI z encykliki „Quas Primas”: „Trzeba, by Chrystus panował”. Uznała Chrystusa za swego Króla, uznała Jego panowanie i dobrowolnie poddała się Jego władzy, okazała Mu posłuszeństwo. Celem jest bowiem uporządkowanie, ułożenie życia osobistego po Bożemu.

W jej osobistym życiu (a szerzej – w życiu społecznym) jako kolejny krok w drodze poświęcenia możemy dostrzec „wspólny cel zbieżny z dążeniem wielu wspólnot i stowarzyszeń w Polsce, zwłaszcza środowiska oazowego i charyzmatycznego, cel, który jest też u podstaw spotkań młodzieży w Lednicy: uznać Chrystusa Panem i Zbawicielem, uznać Go Królem i poddać się Jego Prawu”. Stąd rozlega się w objawieniach prywatnych Rozalii Celakówny wyraźne wołanie o uznanie Chrystusa Królem. W pierwszym rzędzie jest to osobiste poświęcenie się Jezusowi – w przypadku duchowości Rozalii mówimy o poświęceniu się Sercu Bożemu. To nie przypadek, że na jej kamieniu nagrobnym umieszczono napis: „Apostołka Osobistego Poświęcenia się Najświętszemu Sercu Jezusa”, co moglibyśmy oddać słowami: Apostołka uznania i przyjęcia Jezusa jako Pana i Króla.

Z Ducha w Kościele

Ten akt wypływa z chrztu i bierzmowania – które jest dojrzałym i świadomym wyborem człowieka. Rozalia i uczeń Pana, który przyjął te sakramenty, otrzymał Ducha Świętego (piąty krok). To Duch czyni z nas członki Ciała Chrystusa, którym jest Kościół (szósty krok). Rozalia poddawała się natchnieniom Ducha Świętego w tym, w jaki sposób żyła i pracowała. Wiedziała też, że akt osobistego poświęcenia się Sercu Jezusa dokonuje się w Kościele. Dlatego tak często przychodziła do bazyliki Serca Jezusowego w Krakowie, przy której przez lata pracowała. Poświęcała siebie i codzienność Sercu Bożemu. Potrafiła poświęcać zarówno szpital, pacjentów, jak i całą Polskę w obliczu grożącego jej niebezpieczeństwa.

Rozalia miłuje ponad wszystko Boga, co „każe [jej] zapominać o sobie, pracować dokładnie i bezinteresownie, służyć wszystkim – bez względu jak się na nią zapatrują i jak z nią postępują”. Notuje: „O jak ja się bardzo raduję, że dla miłości Jezusowej nie potrzeba zdobywać czołowego stanowiska ani kończyć uniwersytetu. Łachmany żebracze, miejsce ostatnie najwięcej pogardzone i wyśmiane nie są również przeszkodą w dojściu na najwyższe szczyty Miłości Bożej. Tam, gdzie natura jest zupełnie zmiażdżona i zdeptana miłość własna, w takiej duszy może królować Miłość Chrystusowa, bez względu na to, jakie miejsce ta dusza zajmuje w społeczeństwie. Kochać Pana Jezusa, kochać do szaleństwa, do całkowitego zapomnienia siebie, jest to najwyższe moje pragnienie!”.

Z tego osobistego poświęcenia płynie poświęcenie małżeństw, rodzin, wspólnot, parafii i całej Polski, które dokonało się w bazylice Serca Jezusowego w 1921 roku, a ponowione zostało sto lat później, 11 czerwca 2021 roku przez Episkopat Polski i całą ojczyznę – bo o tej samej godzinie w każdej parafii i wspólnocie zakonnej akt ten został odmówiony. Jest to uznanie i przyjęcie Jezusa jako Pana i Króla, co dokonało się uroczyście w wymiarze całego Kościoła w Polsce 19 listopada 2016 roku w sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Krakowie. Warto podkreślić, że Jubileuszowy Akt Przyjęcia Jezusa Chrystusa za Króla i Pana został wypowiedziany na zakończenie obchodów Nadzwyczajnego Jubileuszu Miłosierdzia i Jubileuszu 1050-lecia Chrztu Polski. To był akt wiary wspólnoty wierzących, potwierdzający wybór Chrystusa i zawarte z Nim przymierze chrzcielne, a równocześnie akt zawierzenia całego narodu Bożemu Miłosierdziu. Teraz pozostaje nam sprawi(a)ć, by „Chrystus panował” coraz bardziej, więcej, mocniej, głębiej i lepiej w naszych sercach, rodzinach, parafiach i całej ojczyźnie. •

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.