Nie bądź niedowiarkiem

Franciszek Kucharczak

GN 15/2022 |

publikacja 14.04.2022 00:00

Śmiertelnik mówi: „Pokaż, a uwierzę”. Zmartwychwstały mówi: „Uwierz, a pokażę”.

Nie bądź  niedowiarkiem east news

Głośne było przed laty kazanie rezurekcyjne ks. Mieczysława Malińskiego. Zebrani na wielkanocnej Mszy w kościele akademickim KUL usłyszeli tylko jedno zdanie: „Jezus Chrystus żył, umarł i zmartwychwstał, ale wy i tak w to nie wierzycie. Amen”. Wierni byli w szoku. Wielu zadało sobie wtedy pytanie: „Czy ja naprawdę w to wierzę?”.

„Jeżeli Chrystus nie zmartwychwstał, daremna jest wasza wiara” – mówi św. Paweł. Wiara w realną śmierć i realne zmartwychwstanie Zbawiciela to być albo nie być chrześcijanina.

Zjawa nie je

Zmartwychwstanie Jezusa było czymś nieprawdopodobnym. Tak bardzo, że choć sam otwarcie zapowiadał powstanie z grobu, uczniowie nie mogli w to uwierzyć. I to nawet wtedy, gdy pojawili się pierwsi świadkowie. Ustąpili dopiero wobec rzeczywistości, której nie dało się zaprzeczyć. Oto stał przed nimi Ten, który na oczach wszystkich był okrutnie zmaltretowany i zabity. Nie był zjawą. „Popatrzcie na moje ręce i nogi: to Ja jestem. Dotknijcie się Mnie i przekonajcie: duch nie ma ciała ani kości, jak widzicie, że Ja mam. Przy tych słowach pokazał im swoje ręce i nogi” – relacjonuje ewangelista Łukasz (24,39-43). Żeby ich ostatecznie przekonać, „rzekł do nich: »Macie tu coś do jedzenia?«. Oni podali Mu kawałek pieczonej ryby. Wziął i jadł wobec nich”.

Doświadczenie wspólnych posiłków z Jezusem musiało być istotne. Motyw ten jeszcze silniej utkwił w świadomości uczniów, gdy spotkali Zmartwychwstałego na brzegu jeziora Genezaret, gdzie oczekiwał ich przy ognisku z piekącą się rybą i z chlebem. Piotr po czasie nawiąże do tych dowodów realności zmartwychwstania. „Bóg wskrzesił Go trzeciego dnia i pozwolił Mu ukazać się nie całemu ludowi, ale nam, wybranym uprzednio przez Boga na świadków, którzyśmy z Nim jedli i pili po Jego zmartwychwstaniu” – opowie w domu Korneliusza (Dz 10,40-42).

Jezus ukazał się „nie całemu ludowi”, ale jednak wielu. „Zmartwychwstał trzeciego dnia, (...) ukazał się Kefasowi, a potem Dwunastu, później zjawił się więcej niż pięciuset braciom równocześnie” – zapewnia św. Paweł w Liście do Koryntian.

Świadectwa

Zmartwychwstanie Jezusa stało się więc doświadczalnie uchwytne – dla ludzi, którzy Go zobaczyli i z Nim rozmawiali. A co z pozostałymi? Do nich posłani zostali świadkowie. Ich wiarygodność wynikała z olbrzymiego przekonania, z jakim przemawiali, a znaki i cuda w imię Chrystusa potwierdzały ich słowa. Napełnieni Duchem Świętym stawali się dowodem na dobrą nowinę o tym, że Jezus żyje. Niektórzy z nich pozostawili po sobie pisma, które z czasem weszły do kanonu Biblii.

Historyczna wartość tekstów Nowego Testamentu nie jest dziś kwestionowana. Istnienie Jezusa i jego wpływ na rozwój chrześcijaństwa potwierdzają także źródła pozabiblijne. Jego historyczność jest udokumentowana lepiej niż wielu innych wybitnych postaci starożytności, w rodzaju Sokratesa, Aleksandra Wielkiego czy Wergiliusza. Ważne są świadectwa osób nieprzychylnych. Jedną z nich był rzymski historyk Tacyt (55–120), który pisał o chrześcijanach: „Początek tej nazwie dał Chrystus, który za panowania Tyberiusza skazany został na śmierć przez prokuratora Poncjusza Piłata; a przytłumiony na razie zgubny zabobon znów wybuchnął, nie tylko w Judei, gdzie się to zło wylęgło, lecz także w stolicy”. Pogański uczony potwierdza tym samym niepowstrzymany pochód Ewangelii pod sztandarem kogoś, kto… został zabity. A przecież śmierć to nie jest motyw do ogłaszania tryumfu. Zatem ostatnim akcentem musiało być coś niesłychanego, zwycięstwo życia, które w krótkim czasie zmieniło świat.

Od początku dziełu ewangelizacji towarzyszyły przeszkody, które paradoksalnie zwiększyły siłę jego oddziaływania. Ci, którzy głosili Chrystusa Zmartwychwstałego, byli gotowi za tę prawdę umrzeć. I rzeczywiście już niedługo przyszło im to udowodnić. Ginąc w męczarniach, pieczętowali krwią swoje świadectwo. Dla obserwatorów było jasne: mówili prawdę, bo nie umiera się za coś, w co się nie wierzy.

Teorie sceptyków

Rzecz jasna nie brakuje sceptyków, którzy od stuleci kwestionują prawdziwość zmartwychwstania. Jedna z popularnych teorii mówi, że Jezus przeżył ukrzyżowanie i ocknąwszy się, samodzielnie opuścił grób.

To nieprawdopodobna hipoteza. Nie ma ani jednego świadectwa historycznego, które by pozwalało przypuszczać, że jakakolwiek ofiara rzymskiego ukrzyżowania przeżyła tę egzekucję. Tym bardziej ktoś, kto został wcześniej ubiczowany i zmuszony do przejścia z belką na ramionach na miejsce straceń, a tam przykuty gwoździami do krzyża. Już to wystarczyłoby, żeby zwykłego człowieka uśmiercić. Pomimo tego żołnierze upewnili się, że Jezus umarł, przebijając Mu bok pchnięciem dochodzącym do serca. Nawet gdyby założyć, że i to przeżył, jak odsunąłby kamień? I jak mógłby się niepostrzeżenie oddalić, skoro grób był pilnowany?

Inna pogłoska mówiła, że uczniowie ukradli ciało Jezusa i rozpuścili pogłoski o Jego zmartwychwstaniu.

Wiemy, że grób był opieczętowany i pilnowany. Żołnierze rzymscy za wykonanie rozkazu odpowiadali głową, więc założenie, że ktoś wykradł ciało z pilnowanego przez nich grobu, jest nieprawdopodobne. Kto miałby to zrobić? Uczniowie Jezusa? Ci byli sfrustrowani, załamani i rozczarowani. Owładnięci strachem odstąpili żywego jeszcze Mistrza, mieliby więc zuchwale porwać martwego?

Pojawiła się też teoria, jakoby ciało wykradli przywódcy żydowscy. Jeśli tak, to w chwili rozejścia się wieści o zmartwychwstaniu ujawniliby ciało. A tego nie zrobili.

Kolejna hipoteza mówi, że ukazywanie się uczniom to efekt halucynacji. Halucynacjom ulegają osoby wrażliwe, chore lub będące pod wpływem narkotyków. Apostołowie, chłopy w większości dość toporne, nie pasują do tego wzorca. Co więcej – Jezusa widziało wiele osób w ciągu pięciu tygodni, a Jego zjawienia się następowały w różnych miejscach i wobec różnych ludzi. W tych warunkach nie ma mowy o zbiorowym błędzie poznawczym.

Dowody rzeczowe

Wydaje się, że w sprawie tak wielkiej wagi jak zmartwychwstanie Jezusa sam Bóg zadbał o zachowanie odpowiednich dowodów rzeczowych. Są dwa – niczym dwaj świadkowie, wymagani w prawie żydowskim do tego, aby dać wiarę ich zeznaniom: Całun Turyński i Oblicze z Manoppello. Nie sposób wyjaśnić naukowo, jak doszło do powstania obu wizerunków. Kolejne badania jedynie zwiększają przekonanie o niezwykłości tych tkanin.

Jan Paweł II w 1998 roku nazwał całun „wstrząsającą ikoną męki Chrystusa”. Stwierdził, że płótno to stanowi „wymowne orędzie cierpienia i miłości, śmierci i życia wiecznego”. Znacząca jest reakcja Jana, który wszedł za Piotrem do grobu, w którym leżały owijające Jezusa „płótna” oraz chusta, „która była na Jego głowie”. Jan „ujrzał i uwierzył” – czytamy (J 20,8). Uwierzył na podstawie widoku płócien? Dlaczego?

Prawdopodobnie całun leżał tak, jakby znajdujące się w nim ciało „wypromieniowało” wskutek oddziaływania nieznanej energii. Odbity na płótnie niezmywalny wizerunek Jezusa dzięki współczesnej technice powiedział współczesnym dużo więcej o męce Zbawiciela, niż mówił przez minione wieki.

Nie inaczej jest z Chustą z Manoppello. Tkanina z bezcennego bisioru leżała na głowie martwego Jezusa. Obraz Jego twarzy, który się na niej odbił, powstał w niewytłumaczalny sposób. Nie ma na nim żadnych śladów farby. Oblicze z Manoppello pasuje do wizerunku twarzy na Całunie Turyńskim. Zgadzają się proporcje i rany.

On sam przekona

Wszystkie argumenty intelektualne, w tym dowody rzeczowe świadczące o prawdziwości zmartwychwstania Chrystusa, mają znaczenie jedynie pomocnicze. Nikt lepiej nie przekona człowieka niż sam Jezus. On od dwóch tysięcy lat milionom ludzi w każdym pokoleniu mówi: „Ja żyję!”.

Tym, którzy doświadczają relacji ze zmartwychwstałym Jezusem, nie trzeba niczego udowadniać. Oni Go spotkali i już się z Nim nie rozstają. Czy zobaczyli Go na własne oczy? Niekoniecznie, ale mają coś lepszego. Jeśli Chrystus trwale zmienia stosunek do życia, jeśli jest źródłem szczęścia niezależnego od okoliczności, jeśli daje poczucie spełnienia w swojej bliskości – to jest to dowód dużo mocniejszy niż chwilowe objawienie.

Zaproś Zmartwychwstałego do swojego życia, a poznasz, co to znaczy żyć. •

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.