Niemożliwe nie istnieje

Marcin Jakimowicz

GN 12/2022 |

publikacja 24.03.2022 00:00

Entuzjastyczny okrzyk: „Niech tak będzie!” był najważniejszą strategiczną decyzją w dziejach świata. Podzieliła ona jego historię na dwie ery: „przed” i „po” narodzeniu Tego, o którym wspomniał potężny wysłannik z nieba.

Zwiastowanie,  olej na desce, ok. 1480, Muzeum Narodowe w Krakowie. wikimedia Zwiastowanie, olej na desce, ok. 1480, Muzeum Narodowe w Krakowie.

Ile miała lat? Kilkanaście. W Nazarecie stanął przed Nią budzący grozę archanioł, którego imię brzmi „Bóg jest mocą” i który w angelologii hebrajskiej jest aniołem wykonującym Boże wyroki. Potężny wysłannik powiedział nastolatce: „Będziesz dziewicą, która pocznie dziecko”. Tak brzmi to zdanie w dosłownym tłumaczeniu.

Mission impossible

– Normalnie rzecz biorąc, każdy powie, że to niemożliwe – wyjaśnia abp Grzegorz Ryś. – I to właśnie jest zwykle pierwsza reakcja człowieka na słowo Boga. Jeśli poważnie czytamy słowo Boże, nasza pierwsza reakcja zawsze jest taka, że to niemożliwe. Tymczasem Pan Bóg nie wymaga rzeczy niemożliwych, tylko obiecuje Maryi, że to może się stać. Ona więc pyta: „Jak to się stanie?”. On Jej mówi: „Duch Święty to w Tobie sprawi”. Maryja na to: „To niech mi się stanie!”. Jej odpowiedź jest, powiedzielibyśmy, pasywna. Ona nie mówi: „Ja to zrobię”, lecz: „Zrób to!”. Duch Święty sprawia w Niej, że to, co w wymiarze naturalnym jest niemożliwe, staje się możliwe.

Biblia jest jednoznaczna: „Zapłatą za grzech jest śmierć”. Ktoś musiał zapłacić. Odpowiedź Boga była zdumiewająca: wysłał do Nazaretu archanioła Gabriela, który powiedział młodziutkiej Miriam: urodzisz sędziego, który… wykona wyrok na samym sobie. By nas wyrwać z tej niewoli, przeleje własną krew, „skreśli zapis dłużny”. Gdy najpiękniejsza z córek Izraela podejmowała najważniejszą decyzję w dziejach wszechświata, cały kosmos i wszyscy aniołowie wstrzymali oddech, by usłyszeć: „Jestem służebnicą”.

Schodami w dół

„A Słowo ciałem się stało i mieszkało między nami” – słowa popularnej nad Wisłą kolędy odnoszą się do Nazaretu, nie do Betlejem. To właśnie w Dolnej Galilei, dziś największym arabskim mieście kraju, okrzykniętym nawet „arabską stolicą Izraela”, przeczytamy dewizę: „Verbum caro hic factum est” (Tutaj Słowo stało się ciałem).

Sama bazylika Zwiastowania Pańskiego, jedna z trzech najważniejszych świątyń katolików odwiedzanych przez pielgrzymów, jest niezwykła. Otoczona białym kamiennym murem, przy głównej ulicy Starego Miasta. Są to dwa połączone ze sobą kościoły: dolny, czyli grota Zwiastowania, z pozostałościami starożytnych ruin, i nowoczesna „górna” świątynia, w której wśród wielu wizerunków Maryi znajdziemy i naszą częstochowską ikonę. Do tonącej w półmroku groty Zwiastowania trzeba zejść po schodach. Dla wielu pielgrzymów to czytelny wyraz uniżenia Tej, która sama nazwała siebie służebnicą.

– Aż do IV wieku wspólnota chrześcijańska w Nazarecie składała się wyłącznie z Żydów. Modlili się przy grocie Zwiastowania i miejsce to szczególnie oznaczyli. W V wieku postawiono tu świątynię bizantyjską – wyjaśnia abp Grzegorz Ryś, znakomity przewodnik po Ziemi Świętej. – Krzyżowcy zaczęli stawiać wielki kościół, ale nie zdążyli go dokończyć, bo w 1187 roku, po bitwie pod Hittin, gdzie sułtan Saladyn rozbił ich armię, muzułmanie zajęli Nazaret i zniszczyli budowaną świątynię. Odtąd chrześcijanie mogli tutaj przybywać, aby się pomodlić, natomiast nie można było w żaden sposób tego miejsca lepiej zagospodarować. W XVIII wieku ziemię tę zakupili franciszkanie i postawili nieduży kościół. W XX wieku postanowiono go rozebrać i wybudować świątynię większą, bardziej okazałą. Zaprojektował ją mediolański architekt Giovanni Muzio. Wtedy też udało się przeprowadzić badania archeologiczne, dlatego dzisiaj mamy dość dużą wiedzę o poprzednich warstwach zabudowy. Kościół konsekrowany w 1969 roku jest dwupoziomowy, a de facto trzypoziomowy, bo grota Zwiastowania leży poniżej poziomu dolnej bazyliki.

Hm, a gdzie dom Matki Bożej? – może ktoś zapytać. Stoi… we włoskim Loreto. Legenda głosi, że domek Maryi z Ziemi Świętej do miasta nad Adriatykiem mieli przenieść w czasie krucjat aniołowie. Mniej nadprzyrodzona wersja precyzuje, że Angeli to nazwisko znanego bizantyjskiego rodu rycerskiego. Niejaki Nicefor Angelos kamień po kamieniu rozebrał domek, spakował go i przewiózł do Europy. Ostatecznie więc, tak czy owak, do Italii przenieśli go „aniołowie”.

Niech tak będzie!

– Gdy anioł Gabriel pojawia się przed młodziutką Maryją, nazywa Ją tajemniczym imieniem Kecharitomene – wyjaśnia ks. prof. Mariusz Rosik. – Ten grecki termin oznacza „pełną łaski”. Ciekawe, że Biblia wielokrotnie mówi o ludziach wypełnionych Bożą łaską, jednak za każdym razem pojawia się tam fraza złożona z dwóch wyrazów. O Szczepanie mówi się w Dziejach Apostolskich, iż był pełen łaski (Dz 6,8), jednak Łukasz używa tam sformułowania złożonego z dwóch słów (pleres charitos). Tymczasem w przypadku Maryi ten sam autor sięga po termin kecharitomene, aby wyraźnie odróżnić postać Matki Jezusa od innych postaci, które również obdarzone były łaską. Łukasz z pochodzenia był Grekiem, mógł więc z powodzeniem pozwolić sobie na słowotwórcze pomysły.

W opisie zwiastowania warto zwrócić uwagę na jeszcze jeden termin – genoito, który tłumaczymy: „Niech się stanie”. Zawołanie to nie jest – jak chcieliby niektórzy – naznaczone rezygnacją czy determinacją. Pytanie: „Jakże się to stanie?” nie świadczy o braku wiary, zaufania czy powątpiewaniu. Łacińskie fiat sugerować może w tonie pewien rodzaj zgody podjętej z rezygnacją (no dobrze, niech już tak będzie), jednak oryginalna grecka forma jest jak najdalsza od takiego wydźwięku. Użyta przez świętego Łukasza forma jest niezwykle rzadka na kartach Nowego Testamentu. Greckie genoito jest radosnym zawołaniem: „Niech tak będzie!” i wyraża ochocze przyjęcie woli Bożej, entuzjastyczne wręcz podjęcie współdziałania z nią.

Baczność!

To, czego nie przeczytamy w biblijnym tekście, dośpiewuje chrześcijański Wschód. I robi to na stojąco. Stanąwszy przed Maryją, oczarowany Jej pięknem, archanioł Gabriel miał zachwycony zawołać: „Witaj, Matko Baranka i Pasterza, witaj, bo dźwigasz Tego, co wszystkie dźwiga rzeczy. Witaj, gwiazdo Słońce nam ukazująca, witaj, moście wiodący z ziemi ku niebiosom, witaj, cudzie, o którym słów brak jest aniołom, witaj obrono od wilków niewidzialnych”. Akatyst ku czci Bogurodzicy pochodzi z przełomu V i VI w. Nasza Litania Loretańska jest późniejsza, bo powstała na przełomie XII i XIII w., a po raz pierwszy została opublikowana w 1558 r. Niestety, dziś za naszą wschodnią granicą śpiew Akatystu zagłusza wycie syren przeciwlotniczych…

To na uliczkach Nazaretu rozgrywał się ogromny dramat Józefa. Mateusz pisze: „Wpierw, nim zamieszkali razem, znalazła się brzemienną za sprawą Ducha Świętego” (1,18). Jeszcze dosadniej brzmi grecki oryginał, w którym czytamy, że „znalazł” Ją brzemienną.

Co stałoby się, gdyby poszedł za pierwszą intuicją i odesłał nastoletnią Miriam do domu, by nie narazić Jej na zniesławienie, szemranie całego Nazaretu i kpiące spojrzenia sąsiadów? Gdyby nie uwierzył zapewnieniom ukochanej, że miał ogromne szczęście poślubić jedyną kobietę na świecie, która jakimś cudem zaszła w ciążę bez udziału mężczyzny? Gdyby okazał się zwykłym legalistą zamkniętym na Boże natchnienia i wręczył małżonce list rozwodowy? Jako „sprawiedliwy” przestrzegał skrupulatnie wszystkich szczegółowych przepisów Prawa Mojżeszowego, a ono w podobnych sytuacjach nie pozostawiało wyboru. Józef wziął pod dach kobietę w ciąży, czym wystąpił przeciw prawu i obyczajom i… tym samym pokazał charakter. Jego decyzja okazała się (dosłownie!) zbawienna.

Okrzyk Maryi: „Niech tak będzie!” był najważniejszą strategiczną decyzją w dziejach świata. Po ponad trzydziestu latach zapowiadany w Nazarecie Syn Miriam powie, że najważniejsze decyzje podejmuje się w izdebce. To ona jest centrum wszechświata. „Za zamkniętymi drzwiami” Maryja zawołała: „Niech tak będzie!”. Wtedy odszedł od Niej anioł.•

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.