Maryja zatriumfuje

Beata Zajączkowska

GN 12/2022 |

publikacja 24.03.2022 00:00

– Modlitwa różańcowa uratowała wiarę w Ukrainie w czasach komunizmu. Także dziś wierzymy, że Maryja zatrzyma wojnę – mówi ks. Stanisław Firut, który od trzech dekad peregrynuje po tym kraju z figurą Matki Bożej Fatimskiej.

Siostra Lucyna Grząśko odmawiała wraz z wiernymi Różaniec na Majdanie, a teraz prowadzi podnoszące na duchu programy w ukraińskim Radiu Maryja. EWTN Ukraine Siostra Lucyna Grząśko odmawiała wraz z wiernymi Różaniec na Majdanie, a teraz prowadzi podnoszące na duchu programy w ukraińskim Radiu Maryja.

Polski pallotyn wyjechał na Ukrainę w 1990 r. – W dekrecie od prowincjała mam napisane, że jestem wysłany do pracy w Związku Radzieckim. To był historyczny moment – mówi „Gościowi”. Dołączył do Ukraińca, ks. Aleksandra Milewskiego, który na ziemi przeoranej ideologią komunistyczną postanowił wybudować sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej. Na obecnym terytorium Ukrainy pracowało wówczas zaledwie kilku kapłanów, nie było żadnego biskupa, działało kilkadziesiąt parafii. Sanktuarium, które miało być wotum wdzięczności Bogu za ocalenie wiary na tej ziemi, zaczęto budować w Dowbyszu na Żytomierszczyźnie, gdzie jest dużo katolików.

Na gruzach Związku Radzieckiego

Sześciotysięczne dzisiaj miasteczko w 1930 r. zamieszkiwało ponad 50 tys. ludzi, z których 70 proc. stanowili Polacy. Dzisiaj w Dowbyszu mieszkają osoby różnych narodowości i wyznań. Jest on symbolem pojednania między Polakami i Ukraińcami. I w tym miejscu, na zgliszczach walącego się Związku Radzieckiego, swoją stopę, depczącą głowę diabła, postawiła Matka Boża Fatimska. – Powstało piękne sanktuarium, do którego ludzie chętnie pielgrzymują i skąd orędzie fatimskie promieniuje na całą Ukrainę – mówi ks. Firut, który był jego drugim kustoszem. Figura Matki Bożej Fatimskiej dotarła do Dowbysza 13 października 1990 r., w 73. rocznicę zakończenia objawień fatimskich. Pięcioma autokarami mieszkańcy miasteczka pojechali odebrać ją od pallotynów w Żytomierzu, gdzie przez Polskę dotarła z Portugalii. Część trasy Maryja przejechała autobusem, a ostatnie 13 km była niesiona na ramionach wiernych. – To była chyba pierwsza manifestacja religijna na tym terenie od czasów rewolucji październikowej. Ludzie wychodzili na drogę, padali na kolana – Polacy i Ukraińcy, wierzący i niewierzący, starzy i młodzi. Czegoś takiego tu nigdy nie widziano. Dwieście osób szło z figurą, modliło się, śpiewało, a to przecież był Związek Radziecki – wspomina ks. Waldemar Pawelec. Kapłan przez dekadę był proboszczem w Dowbyszu, który obecnie jest centrum ruchu fatimskiego dla znacznej części Ukrainy.

Fatima w Dowbyszu

Ksiądz Firut podkreśla, że wiara na tym terenie przetrwała dzięki modlitwie różańcowej odmawianej w rodzinach. Odmawiano też litanie. Zapoczątkowana przez niego peregrynacja figury Matki Bożej Fatimskiej po innych diecezjach stała się pionierską akcją ewangelizacyjną. – Na początku mówiłem o pierwszym wezwaniu Matki Bożej, która prosi o modlitwę różańcową w intencji pokoju. Wtedy się nie odczuwało, że może być jakaś wojna, bo były bratnie narody i nikt nie spodziewał się rozpadu ZSRR. Nie można było jawnie mówić o kolejnej prośbie Maryi – aby papież poświęcił Rosję Jej Niepokalanemu Sercu. Rosja to nie tylko kraj, ale system, z którego mogą wyjść błędy i rozszerzyć się po całym świecie. Wtedy za głoszenie fatimskiego orędzia groziło więzienie – wspomina ks. Firut. W 1984 r. w Żytomierzu na pięć lat ciężkiego łagru skazano księdza i organistki, u których znaleziono obrazki Matki Bożej Fatimskiej z modlitwą o nawrócenie Rosji. – Jestem przekonany, że owocem poświęcenia świata Matce Bożej przez Jana Pawła II w 1984 r. była odwilż, która nadeszła, pozwalając na oficjalne działanie Kościoła na tych terenach. Otworzyły się granice, zaczęli przyjeżdżać kapłani, siostry zakonne, pojawiły się miejscowe powołania – mówi kapłan i dodaje, że teraz ponownie trzeba konsekracji, ponieważ ognisty smok z Apokalipsy zażarcie walczy z Niewiastą, a przez modlitwę różańcową, o którą prosi Maryja, Jej Serce zatriumfuje.

Maryja na Majdanie

Gdy zaczęto zapowiadać likwidację kijowskiego Majdanu, ludzie poprosili, by przywieźć do znajdującego się tam namiotu modlitwy figurę MB Fatimskiej. – Ci, którzy uczestniczyli w tej „rewolucji godności”, czytając objawienia, zrozumieli, że to, co się wtedy działo, było częścią wypełnienia się fatimskich objawień, i dlatego poprosili o tę figurę – mówi ks. Pawelec. 18 lutego 2014 r. dwoje młodych ludzi wyniosło figurę MB Fatimskiej na scenę i stała tam do końca wydarzeń. – Idąc tego wieczoru na Majdan, chciałam zaprosić ludzi do modlitwy. Weszłam na scenę. Ludzie biegali i krzyczeli, nie wiedzieli, co dalej się wydarzy. Powiedziałam przez mikrofon: „Stop! Wyciągnijcie różańce, będziemy się modlić”. I modlitwa trwała nieprzerwanie przez siedem godzin, aż do świtu – mówi „Gościowi” siostra Lucyna Grząśko ze Zgromadzenia Misyjnego Służebnic Ducha Świętego. Wspomina, że około północy snajperzy zaczęli do niej mierzyć, bo widzieli, że wprowadziła atmosferę wyciszenia i modlitwy. – Kula otarła się o kurtkę, ale mnie nie zraniła. Uświadomiłam sobie, że Bóg podarował mi życie – mówi zakonnica, która teraz prowadzi podnoszące na duchu programy w ukraińskim Radiu Maryja. Nazywa to „swoim frontem”. W dniu wybuchu wojny rozgłośnia zainicjowała Nowennę Pompejańską w intencji pokoju, w którą włączyły się tysiące osób na całej Ukrainie. W 22. dniu wojny do Lwowa przybyła z Fatimy figura Matki Bożej. Dla barbarzyńsko wyniszczanego narodu ma być ona „symbolem pokoju” i „znakiem nadziei” na rychłe zakończenie walk.

Ksiądz Firut wspomina, że w czasie wydarzeń na Majdanie rozdano milion różańców. – Wiele osób dzwoniło do radia i prosiło, by nauczyć je modlitwy, która była na Majdanie. Wydrukowaliśmy więc specjalne broszurki – mówi werbistka. Dodaje, że wtedy działo się wiele cudów. Wspomina, jak do ciężko rannego chłopca podszedł greckokatolicki ksiądz. Ten, widząc krzyż na jego piersi, zapytał: „To jest wasz Bóg?”. Usłyszał: „Tak”. Chłopak wyszeptał: „Wierzę w Niego” i umarł otrzymawszy rozgrzeszenie. Ksiądz Firut wspomina świadectwo usłyszane w Odessie o rannym żołnierzu, który ściskał w rękach różaniec. Zakonnicy, która do niego podeszła, powiedział, że nie wie, co to jest, ale wie, że uratowało mu to życie. – Peregrynowałem z Maryją Fatimską po całym Krymie, zanim został zaanektowany, objechałem wszystkie parafie na Wschodzie, gdzie separatyści dokonali wielkich zniszczeń. Do Ługańska i Doniecka mnie nie wpuścili, ale wiem, że modlitwa tam dotarła – mówi. Wyznaje, że zawsze, gdy jedzie na tereny objęte działaniami wojennymi, ma kartony pełne różańców. – Matka Boża daje nam broń, która jest silniejsza od czołgów, od rakiet i jeżeli ludzie się zjednoczą i będą używać tej broni, to pokonają zło – mówi pallotyn.

Jak Dawid z Goliatem

Pracujący w Żytomierzu ks. Jarosław Olszewski zauważa, że w tym wojennym czasie bardzo wielu ludzi wraca do sakramentów i modlitwy. – W kościele są w większości mężczyźni. Kobiety z dziećmi wyjechały. Mężczyźni zostali, aby bronić ojczyzny. Modlitwa z każdym dniem się nasila – mówi pallotyn. W centrum Żytomierza, gdzie dawniej stał pomnik Lenina, codziennie odbywa się ekumeniczna modlitwa o pokój. Ksiądz Firut dodaje, że w ciągu minionych lat wiele osób zaczęło praktykować związane z Fatimą nabożeństwa wynagradzające w pierwsze soboty i przyjmować Komunię św. za grzeszników. Ludzie wpisywali się do złotej księgi fatimskiej, zobowiązując się do odprawiania nabożeństwa pierwszych sobót miesiąca. – To, co dzieje się na Ukrainie, przypomina walkę Dawida z Goliatem, ale głęboko wierzę, że zwyciężymy, bo odczuwamy tutaj obecność i opiekę Matki Bożej. W kulturze wschodniej ten płaszcz, którym Matka Boża okrywa również nas w tym momencie, jest znakiem obecności Pana Boga przez Maryję w tym wszystkim, co się teraz dzieje – mówi ks. Pawelec, prosząc o modlitwę różańcową w intencji pokoju. •

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.