Męskie sprawy

GN 6/2011 Legnica

publikacja 20.02.2011 06:30

Dzisiaj poważne zaangażowanie się we własne człowieczeństwo, we własne życie, okazuje się pewnym sprawdzianem męstwa i dojrzałości.

Męskie sprawy GN 6/2011 Plakat informujący o rekolekcjach powołaniowych

Roman Tomczak: Plakat reklamujący rekolekcje powołaniowe - stylizowany na afisz filmowy, z napisami: „Spotkanie” i „Tylko dla prawdziwych mężczyzn” - wzbudził w tym roku spore zainteresowanie i mnóstwo komentarzy.

Ks. Krzysztof Wiśniewski: – To wszystko jest pomysłem samych kleryków, którzy chcą się dzielić radością ze swojej drogi i zapalić do tego innych. Dlatego zrobili to tak, jak – według ich rozeznania – jest najlepiej. Bo ja prawdopodobnie bym na taki pomysł nie wpadł. Mnie wydaje się, że ten plakat jest może za mało czytelny.

No właśnie, nie ma na nim słowa „rekolekcje” ani ich terminu. Jedyna wskazówka to adres strony www.godbook.pl.
– Tak, ale oni mówią, że wiedzą, co robią (uśmiech).

Tak bardzo im Ksiądz ufa?

– Chciałbym, żeby mieli rację. Ale zobaczymy jeszcze, popytamy później uczestników rekolekcji, skąd brali informacje. Czy akurat takie formy, trochę prowokujące, okażą się tak samo zachęcające jak zaproszenie przekazywane w tradycyjny sposób, od księdza. Do tej pory najwięcej zgłoszeń mieliśmy bowiem od osób, które o rekolekcjach dowiedziały się od swoich proboszczów czy katechetów.

Może najlepszym rozwiązaniem byłoby połączenie obu tych źródeł informacji?

– Zobaczymy. Dotychczas tylko niewielki odsetek uczestników rekolekcji dowiadywał się o nich z prasy czy z internetu. To, oczywiście może się z roku na rok zmieniać. Tego jeszcze nie wiemy, także dlatego, że w tym roku plakaty – jak pan je nazwał – filmowe wiszą w większości szkół gimnazjalnych i ponadgimnazjalnych w diecezji. Zostały także rozesłane do wszystkich naszych parafii.

I jeszcze, podając adres internetowy na plakacie, klerycy zachęcają, żeby pójść na ten „film” pod tytułem „Spotkanie”.

– No tak, na ten „film”... Tylko że ja mam już chyba inny sposób myślenia. Widząc ten plakat, pytam się, o co chodzi, ale wcale nie domyślam się, że powinienem natychmiast wejść na podaną stronę internetową, żeby się dowiedzieć czegoś więcej o „spotkaniu”. Klerycy zaś przekonują, że młodzież właśnie tak zrobi. Dlatego mnie samego ciekawi, co powiedzą uczestnicy rekolekcji. Czy rzeczywiście plakat przyniósł spodziewany przez kleryków efekt.

A co, jeśli plakat się sprawdzi i - powiedzmy - połowa zgłoszeń będzie miała taki właśnie rodowód? Wtedy przełożeni legnickiego WSD pozwolą eksperymentować klerykom także w przyszłości?

– Nie wiem, raczej tak. Wielkiego ryzyka w tym nie ma, bo w końcu nie rezygnujemy z tradycyjnej drogi informowania młodzieży o rekolekcjach, czyli przez proboszczów i katechetów. Przekaz tegorocznego plakatu nie jest może zbyt wyraźny, bezpośredni – stygmatyzowana dłoń może powodować wiele skojarzeń. Chociaż nie jest to zły przekaz, prawda? Gdyby jednak tylko na tym poprzestano, trudno byłoby zaakceptować taką formę. Jednak jest jeszcze adres strony, a na stronie film.

Większość osób, które w tych dniach biorą lub wezmą udział w rekolekcjach powołaniowych, to ludzie nie tylko świetnie kojarzący takie plakaty i sprawnie posługujący się nowymi formami przekazu. Są także dobrze uformowani religijnie.

– Zwykle nikt nie idzie do seminarium ze zwykłej ciekawości. Nie przyjedzie na rekolekcje tylko po to, żeby zobaczyć, co to jest. To nie są przecież jakieś tajemnicze archiwa czy inne atrakcje rodem z książek przygodowych. Przyjeżdża tu ktoś, kto chce przeżyć chwile skupienia, wyciszenia. Ludzie, którzy wiedzą, do czego służy seminarium. Wielu z nich czuje w sobie głos, który im co najmniej sugeruje, że istnieje taka ewentualność, jak wybór drogi kapłańskiej, i być może chcą w tym miejscu poczuć to wyraźniej. Jest na to szansa, bo przez tych kilka dni przebywają i rozmawiają z klerykami, są wspólnie na modlitwie, na Mszy św., z biskupem, na naukach, widzą w końcu, że nie jest ich tylko garstka, ale całkiem sporo. Osób, które myślą o swoim życiu poważnie i chcą je jak najlepiej przeżyć. Tutaj jest na to szansa, za zamkniętymi drzwiami. Tego klimatu nie można uzyskać np. w trakcie rekolekcji parafialnych.

Klauzura.
– (Usmiech). Nieraz pytają, czy jak się przyjedzie, to nie można wyjść. Oczywiście, że nie, bo to są rekolekcje zamknięte. Nie ma wychodzenia do miasta na zakupy. Ale czas mają tu tak umiejętnie wypełniony, że nigdy im się nie nudzi.

Jaki sens mają dla Księdza słowa z plakatu, że te rekolekcje są „tylko dla prawdziwych mężczyzn”?

– Prawdziwy mężczyzna traktuje poważnie swoje życie. W całości. I to tak poważnie, że bierze odpowiedzialność za swoje decyzje i za to, kim się staje dla innych. Dzisiaj poważne zaangażowanie się we własne człowieczeństwo, we własne życie, okazuje się pewnym sprawdzianem męstwa i dojrzałości. W tym haśle, wymyślonym przecież przez kleryków, chodzi także o powagę. Za dużo naokoło powierzchowności, zbywania spraw od emocji do emocji, bez zastanowienia się nad tym, jaki to będzie miało wpływ na całe nasze życie. Prawdziwy mężczyzna w tym znaczeniu to też taki, który będzie mógł gwarantować innym bezpieczeństwo i opiekę. Czy to w kapłaństwie, małżeństwie czy w jakiejś samotnej, heroicznej misji.