W blasku Świętego

Ks. Leszek Smoliński

W czasie każdej Mszy rozlega się śpiew: „Święty, Święty, Święty jest Pan Zastępów”. Tajemniczo brzmiące słowa…

W blasku Świętego

Liturgiczne przyzwyczajenia zabierają nam świeże spojrzenie. Skoro jednak sama liturgia stanowi „źródło i szczyt” życia chrześcijańskiego, to warto do niej wracać. Bo zawsze można odkryć w niej coś nowego, co pomoże nam głębiej wejść, przez pośrednictwo znaków i symboli, w bliskość samego Boga. W wizji proroka Izajasza (Iz 6,1-8) cała ziemia jest pełna chwały Bożej. Od głosu serafinów, duchów czystych, które adorowały Pana zasiadającego na wysokim i wyniosłym tronie, „zadrgały futryny drzwi, a świątynia napełniła się dymem”. Bóg jest wielki i potężny, jawi się w majestacie królewskim, w otoczeniu dworu. A jednocześnie podnosi człowieka, czyni go uczestnikiem swojej świętości.

Odkrycie grzechu zaczyna się od Bożej inicjatywy. I powoduje, że podobnie jak u starotestamentalnego proroka, pojawia się w człowieku świadomość własnej ograniczoności, a przez to niezgodność bycia w bliskiej relacji z Najwyższym. Mimo to Bogu podoba się postawa stanięcia w prawdzie o sobie i wyznanie tej prawdy: „Biada mi! Jestem zgubiony! Wszak jestem mężem o nieczystych wargach i mieszkam pośród ludu o nieczystych wargach, a oczy moje oglądały Króla, Pana Zastępów!”. Stąd Bóg natychmiast odpowiada, przyciągając człowieka ku sobie. I następuje proces oczyszczenia, przez który Bóg tworzy nowego człowieka, uświęca go i uzdalnia do bycia wysłannikiem. W ten sposób powstaje nowa relacja między Bogiem a człowiekiem.

Wizja Izajasza jest przebłyskiem, który pozwala dostrzec liturgię niebieską. Zmodyfikowano Izajaszowe „Święty…” i zostało one włączone do liturgii. Chodzi tu nie o świętość moralną, ale o Transcendencję, Inność. Mszalne „Sanctus” przypomina, że Bóg jest – jak zauważa ks. prof. Jerzy Grześkowiak - „niepojęty i niepojmowalny, niewypowiedziane, wykracza poza wszelkie pojęcia. Człowiek współczesny – naukowiec, racjonalista, nieuznający tajemnic, eksperymentujący wszystkim – jakże musi być ostrożny, gdy zaczyna zajmować się „Tamtą Rzeczywistością”. (…) Ostatecznie chwała Boża napełniająca „niebiosa i ziemię” to nic innego jak Jego Miłość, Bliskość, Dobroć. Cudowna jedność transcendencji i immanencji objawia się w Chrystusie. Świętość, całkowita inność, niedostępność, niezmierzona dal – a z drugiej strony chwała, bliskość, miłość Boga. Jedno i drugie złączone w Chrystusie i skierowane ku nam w konkretnym wydarzeniu eucharystycznej epifanii” (Eucharystia. Miłość odkrywana krok po kroku, Kraków 2017, s. 173-174).

Ale to jeszcze nie koniec. Przebogate znaczenie Eucharystii wiedzie nas dalej. „Śpiew Sanctus akcentuje godność zgromadzenia liturgicznego. Kościół, reprezentowany przez zebraną wspólnotę, śpiewa pieśni Aniołów. (…) W tej pieśni Kościół daje wyraz swej istocie, wyśpiewuje swoją więź z Kościołem niebieskim, jedność swej liturgii z liturgią niebiańską. (…) Ten śpiew jest opisem Eucharystii. To tutaj otwiera się nam niebo. (…) Sakramentalne postacie zasłaniają Pana bardziej niż Jego ludzki kształt, bardziej niż Jego pokora, z jaką podejmuje cierpienia. Mimo to sakramentalna pełnia zawiera już całą chwałę Bożego życia, wszelkie glorie wieczności. W Eucharystii przeżywamy coś więcej niż Izajasz, niż mieszkańcy Jerozolimy. Przy ołtarzu rozbrzmiewa Święty… „Błogosławiony” i Hosanna, bo na nim spocznie uwielbione Ciało i Krew zmartwychwstałego Pana. „Chwała Boża” staje się obecna dla nas „w misterium”. Niebo zstępuje na ziemię! I wszystko: świątynia, ołtarz, zgromadzona wspólnota, każde ludzkie serce, ognisko rodzinne, cała parafia, przyroda i cały kosmos – staje się plena Jego chwały” (tamże, s. 175).

Udział w niedzielnej liturgii jest okazją, aby zatrzymać się, zastanowić i odnaleźć siebie w blasku Świętego, który pozwala nam doświadczyć wieczność, która jest ukryta pośrodku czasu. Dzięki temu możemy formować piękne życie, które przyciąga.