Sen o niebie

GN 51/2021 |

publikacja 23.12.2021 00:00

O nowym życiu i kamieniu spadającym z serca po spowiedzi z Marcinem Kwaśnym rozmawia Marcin Jakimowicz.

Sen o niebie Roman Koszowski /Foto Gość

Marcin Jakimowicz: Aktorzy w kolorowych czasopismach debatują, czy kupić na święta żywą czy sztuczną choinkę, a Ty wyjeżdżasz z filmem na śmierć i życie o spowiedzi… Co się stało?

Marcin Kwaśny: Złożyło się na to szereg różnych czynników. Kolega ze wspólnoty powiedział, że chciałby nakręcić film o spowiedzi. Przyniósł nawet czyjś scenariusz. Przeczytałem go, ale nie spodobał mi się. Temat od dawna chodził mi po głowie. Słyszałem młodego człowieka, który rzucił: „Nie chodzę do spowiedzi, bo nie mam grzechów”. Pamiętam, jak dotknęły mnie te słowa. Widziałem puste konfesjonały na zachodzie Europy. Sporo czasu przegadałem z Jezusem na adoracji. Poczułem ogromne pragnienie, by nakręcić film o spowiedzi…

To również historia o Tobie?

Nie da się ukryć… Włożyłem w scenariusz i reżyserię całe serce. Tak, to również opowieść o mnie. Żyłem poza Kościołem, sakramentami, „krwiobiegiem Jezusowym” aż 18 lat…

Pełnoletniość…

Straszny czas. Byłem antyklerykałem, antykatolikiem, cały na „nie”. Moje życie zmieniło się, gdy powiedziałem jedno zdanie: „Jezusie, jeśli istniejesz, uratuj mnie!”. Identyczną kwestię wypowiada bohater mego filmu…

Powiedziałeś czy zawyłeś?

We wnętrzu zawyłem. Było to na mityngu AA. Gość, który był moim sponsorem, zaczął opowiadać mi o Bogu. Na początku nie chciałem tego słuchać, nie kupowałem tej narracji. On jednak nie dawał za wygraną. „Masz Ojca w niebie” – opowiadał. „Kocha cię bezinteresownie, nieważne, ile masz za uszami”. W podziemiach kaplicy Matki Bożej Cudownego Medalika w Warszawie zawołałem: „Jeśli istniejesz, zmiłuj się nade mną”. Odpowiedział od razu. Poczułem, jakby ktoś przyłożył mi do serca pochodnię. Cały zapłonąłem. Nie miałem wątpliwości, że to Jezus. Rozłożyło mnie na łopatki. Ryczałem chyba z godzinę. Zostałem wówczas uwolniony z nałogu alkoholizmu.

Ale nie pobiegłeś od razu do spowiedzi?

Nie. Poszedłem po pół roku. Wówczas Bóg uwolnił mnie również z nałogu seksoholizmu. Poczułem, jak kamień spada mi z serca.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.