Nie pytaj dlaczego

ks. Adam Pawlaszczyk

GN 49/2021 Otwarte |

publikacja 09.12.2021 00:00

Nie chciej wiedzieć tyle, co Pan Bóg. Nie tylko dlatego, że to niemożliwe. Raczej dlatego, że to kompletnie nieprzydatne, choć człowiekowi od zawsze wydaje się inaczej.

Pantokrator, ikona z Klasztoru św. Katarzyny na górze Synaj, enkaustyka, VI w. wikimedia Pantokrator, ikona z Klasztoru św. Katarzyny na górze Synaj, enkaustyka, VI w.

Święty Izydor z Sewilli uważany jest za patrona internautów. Stworzył bowiem pierwszą w historii… bazę danych. Jego „Etymologiarum libri XX seu Origines” było pierwszym uporządkowanym zbiorem wiadomości z różnych dziedzin wiedzy, ułożonym podobnie jak współczesne bazy danych. Mówiono ponoć o Izydorze, że dorównywał Platonowi polotem, Arystotelesowi wiedzą, Cyceronowi wymową, wszechstronnością – Didymusowi Aleksandryjskiemu, a powagą świętemu Hieronimowi. Imponujące, czyż nie?

Mądry w Duchu

Tych porównań do wielkich świętych i mędrców w przypadku Izydora było więcej. Tymczasem, pozostawiając na boku wielkie summy, warto zwrócić uwagę na inny tekst jego autorstwa. To modlitwa, która przetrwała wieki: „Adsumus, Domine Sancte Spiritus” („Oto jesteśmy, Panie, Duchu Święty…”). Zwracając się do Trzeciej Osoby Trójcy Świętej Izydor prosi między innymi: „Ty sam bądź doradcą i sprawcą naszych rozstrzygnięć”. Na początku 2018 roku Franciszek, przemawiając do członków Trybunału Roty Rzymskiej, powiedział, że znamienne jest, iż ta modlitwa, która rozpoczynała każdą sesję soborową, często odmawiana jest również w tymże Trybunale. Warto ją przypomnieć w czasach, w których idea synodalności Kościoła podkreślana jest na każdym kroku: tradycyjnie otwiera ona bowiem od wieków zgromadzenia synodalne Kościoła łacińskiego. W słowach tej modlitwy od zawsze uznawano, że z jednej strony Kościół uznaje swoją grzeszność oraz potrzebę Bożego przebaczenia i nawrócenia („Oto jesteśmy skrępowani nadmiarem grzechu, lecz zgromadzeni właśnie w Twoje Imię”), z drugiej zaś, że synod to wydarzenie naznaczone darem Ducha Świętego, który jako jedyny ma być „doradcą i sprawcą” wszelkich rozstrzygnięć. Ktokolwiek by o tym zapomniał, ideę synodalności wypacza.

„Bądź Doradcą!” – modlił się Izydor i modli się Kościół przez całe wieki. Innymi słowy: „Ty wiesz najlepiej!”. To zrozumiałe, że proroctwo Izajasza, odnoszące się do narodzin królewskiego potomka, zawierające wśród imion przyszłego – jak to interpretujemy – Mesjasza: „Przedziwny Doradca”, od razu kieruje nasze myśli ku „wiedzy”. On wie. Skoro będzie doradcą, musi posiadać wiedzę i mądrość wszelaką. Czy nie jest znamienne, że również to imię, podobnie jak „odwieczny Ojciec”, przywołuje na myśl kolejną z Osób Trójcy Świętej, właśnie Ducha Świętego? „Ty sam bądź doradcą i sprawcą naszych decyzji”, powinniśmy się modlić każdego dnia!

Bóg ma swoje powody

Ojciec Tomasz Grabowski OP na Świętej Górze Athos spędził łącznie ponad miesiąc, jak napisał w swoim „Wprowadzeniu” do książki Alaina Durela „Mądrość mnichów z góry Athos” (W Drodze 2021). Stwierdził w nim między innymi, że dzięki tradycji i osobistemu szukaniu pokoju życie tychże mnichów „to harmonijna jedność różnorodnych elementów. Cokolwiek nie pasuje do kanonu i pokoju serca, z biegiem czasu musi odpaść. W konsekwencji różne dziedziny życia stanowią harmonię, nie konkurują ze sobą nawzajem”. Wraca w ten sposób temat „potrzeba tylko jednego”, który w poprzedniej części naszej adwentowej szkoły modlitwy za jezuitą, ojcem Jackiem Bolewskim, przeniósł nas do domu Marty i Marii. Przypomnijmy jego słowa: „O to właśnie chodziło Chrystusowi: nie o przeciwstawienie kontemplacji i pracy, lecz o przeciwstawienie postawy skoncentrowanej na jednym i postawy rozproszonej między wiele spraw i trosk”.

Przywołajmy dwóch spośród mnichów z góry Athos: Porfiriusza Kawsokaliwitę oraz Efrema z Katunaki. Pierwszy z nich stwierdził: „Nie powinniśmy za pomocą naszych modlitw próbować jakoś szantażować Boga. Nie prośmy Boga o uwolnienie nas od czegoś (choroby itp.) ani o rozwiązanie naszych problemów. Prośmy raczej o siłę i pocieszenie pochodzące od Niego, żebyśmy wykazali się cierpliwością. Tak samo jak On puka z uprzejmością do drzwi naszej duszy, tak i my powinniśmy prosić uprzejmie o to, czego chcemy. A jeśli Bóg nie odpowiada, to należy przestać prosić o tę rzecz”. Dziwne? Zwłaszcza w kontekście: „Proście, a będzie wam dane(…). Albowiem każdy, kto prosi, otrzymuje” (Mt 7,7-8)… Dziwne, ale tylko jeśli ktoś zapomina, że jest jeszcze: „Bądź wola Twoja”. Ostatnie zdanie Porfiriusza brzmi: „Kiedy Bóg nie daje nam czegoś, o co usilnie prosimy, to znaczy, że ma ku temu swoje powody”.

Modlitwa ślepego

Dialogi młodych rodziców z dziećmi mogą być czasem męczące. Małe dziecko, które dziwi się otaczającym je światem, na każdą odpowiedź rzuci to samo pytanie: „A dlaczego?”. Te „dlaczego” mogą ciągnąć się w nieskończoność, wie o tym każda matka i każdy ojciec, których cierpliwość nieraz została wystawiona na próbę. I to jest naturalna, nawet sympatyczna kolej rzeczy. Gorzej jednak, że w życiu duchowym bardzo często pozostajemy na tym poziomie rozwoju – zadajemy Bogu wciąż to samo pytanie: „Dlaczego?”. I jak małe dzieci oczekujemy na nie odpowiedzi, mając świadomość, że Ojciec wie wszystko, więc odpowiedzieć powinien. To nie jest dobra droga. Gdyby Abraham pytał, dlaczego ma ofiarować Izaaka, albo Józef – dlaczego ma pojąć za żonę niewiastę już brzemienną, losy tego świata mogłyby się potoczyć zupełnie inaczej. Obaj ci święci mężowie zrozumieli, że Bóg ma jakieś swoje powody, dla których postanowił poprosić ich o poświęcenie.

„Bóg ma swoje powody” oznacza, że nie wszystko, co dopuszcza, by się w naszym życiu wydarzyło, jest dla nas zrozumiałe. I z tym należy się pogodzić. Ta zgoda na Jego wolę oznacza również przemianę życia modlitewnego. Drugi ze wspomnianych mnichów, Efrem, napisał tak: „Opuściłeś ścieżkę pokory i wszedłeś na ścieżkę wyszukanych koncepcji teologicznych. Porzuć tę drogę i podążaj drogą monastyczną, mówiąc: »Panie Jezu, zmiłuj się nade mną«”. Nie, Efrem nie neguje teologii. Uczy jedynie zachowania na modlitwie. Uczy modlitwy znanej od wieków, którą nazwano Modlitwą Jezusową. Koniecznie powinna się ona znaleźć i w naszej szkole modlitwy, choć kojarzyć się może przede wszystkim z mnichami.

„Kiedy Jezus zbliżał się do Jerycha, jakiś niewidomy siedział przy drodze i żebrał. Gdy usłyszał, że tłum przeciąga, dowiadywał się, co się dzieje. Powiedzieli mu, że Jezus z Nazaretu przechodzi. Wtedy zaczął wołać: »Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną!«. Ci, co szli na przedzie, nastawali na niego, żeby umilkł. Lecz on jeszcze głośniej wołał: »Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną!«. Jezus przystanął i kazał przyprowadzić go do siebie. A gdy się zbliżył, zapytał go: »Co chcesz, abym ci uczynił?«. Odpowiedział: »Panie, żebym przejrzał«. Jezus mu odrzekł: »Przejrzyj, twoja wiara cię uzdrowiła«. Natychmiast przejrzał i szedł za Nim, wielbiąc Boga. Także cały lud, który to widział, oddał chwałę Bogu” (Łk 18,35-43).

Odstąpmy na chwilę od tej drogi do Jerycha. Powróćmy do raju. Adam i Ewa chcieli „przejrzeć”. Wybrali najgorszy wariant, jeden z tych, które zazwyczaj podsuwa Kusiciel. Owszem, przejrzeli. Zobaczyli, że są nadzy. Przestraszyli się i ukryli. Od tamtej pory całe życie człowieka, który poszukuje Boga i chce do Niego powrócić, skupia się na odwrotnych czynnościach: przestać się przed Nim wstydzić siebie. Przestać się Go bać. Przestać się przed Nim ukrywać. To znaczy: przejrzeć naprawdę.

Stała pamięć o Bogu

Podczas Modlitwy Jezusowej powtarza się jedynie słowa: „Panie Jezu Chryste, Synu Boży, zmiłuj się nade mną, grzesznikiem”. Na przestrzeni wieków stosowano różne wezwania, m.in. „Panie Jezu Chryste, Synu Boga żywego, zmiłuj się nade mną” czy najkrótsze: „Panie Jezu” lub „Panie Jezu Chryste”, zaproponowane przez Diadocha z Fotyki. Światowa Wspólnota Medytacji Chrześcijańskiej proponuje jedynie „Marana tha”, czyli słowa zamykające Pismo Święte. Którejkolwiek wersji nie wybierzesz, jedno jest pewne: jak ślepiec przy skraju drogi do Jerycha wiesz, że Jezus ma przejść obok Ciebie. Niech nic i nikt cię od Niego nie oderwie.

„Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną” – w tym krótkim zdaniu znajduje się z jednej strony uwielbienie, wyznanie wiary, z drugiej zaś prośba o miłosierdzie. Modlitwa Jezusowa ma nas doprowadzić do skupienia, stałej pamięci o Bogu; to powtarzanie bowiem sprawia, że pamiętamy o Tym, którego wzywamy. Formuła, która jest powtarzana wiele razy z miłością i oddaniem, przenika do serca ludzkiego, stając się modlitwą nieustanną. Jej lakoniczność uczy nas tego, do czego sam Jezus wzywa: „Na modlitwie nie bądźcie gadatliwi jak poganie” (Mt 6,7). Bóg wie, co masz w sercu. Nie potrzebujesz wielu słów czy przejmujących mów – wystarczy proste wołanie. „Ulituj się nade mną” znaczy – potrzebuję Twojej pomocy. Bez Ciebie pozostanę ślepcem…•

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.