Dealer miłości

ks. Leszek Smoliński

Wśród najważniejszych punktów odniesienia są dla ludzi wierzących przykazania.

Dealer miłości

Zanim jednak znajdziemy jakiś klucz do ich zrozumienia, sprawa zaczyna się od „słuchania”. Ono otwiera wejście dalej, w głąb. Modlitwa hebrajska: Słuchaj Izraelu (Pwt 6,4) wydaje się to jedynie potwierdzać. Mówiących – którzy prowadzą niekończące się monologi i popisy retoryczne od „wiem’, „znam się” a po udział w poważnych dysputach i zakrzykiwanie adwersarzy oraz specjalistów od „głuchoty selektywnej” – coraz więcej, natomiast ubywa w zastraszającym tempie słuchających. Wydaje się, że w świecie wiary również nie istnieje możliwość przeżywania i doświadczenia Boga bez pełnego i autentycznego słuchania. „Wiara rodzi się ze słuchania” (Rz 10,17). A jak dzieje się w czasie wielu adoracji, które zamiast bycia sam na sam przed Bogiem w ciszy zasłuchania, stają się okazją do „odbębniania” kolejnych stron z pobożnej literatury, która niewiele ma wspólnego z tajemnicą obecności Jezusa w Najświętszym Sakramencie?

W swoim rozważaniu na 31. niedzielę zwykłą łaciński patriarcha Jerozolimy abp Pierbattista Pizzaballa OFM zauważa, iż „słuchanie to myślenie o sobie w relacji i otwarcie się na drugiego; to porzucenie swojego indywidualizmu, swojej ciasnej mentalności i wejście w perspektywę, że to, co mnie zbawia, może mi dać tylko ktoś inny. Jest to dawanie pierwszeństwa komuś innemu, kto nie jest mną samym. Słuchać, to przyjąć dar, którego nie mam, a którego mi brakuje, aby żyć, bo człowiek żyje tym, czego słucha”. I wskazuje, że „Bóg, który jest jeden, mówi zasadniczo jedną rzecz, a mianowicie, że życie jest po to, aby miłować. Że cała relacja z Nim nie składa się z niczego innego, jak tylko z tego; nie jest to sprawa służby, obowiązku, ofiar, niczego innego, jak tylko miłowania”.

I wreszcie przychodzi czas, aby w zbiorze Bożego prawa wskazać na klucz, czyli miłość, która jest jedynym prawem królestwa niebieskiego. Chodzi o jej trzy konkretne kierunki, jak przypomina Jezus, których nie można ograniczyć jedynie do uczuć. Sprawa dotyczy więc miłości do Boga, drugiego człowieka i siebie samego. Ktoś słusznie zauważył, że z odpowiedzią Jezusa dotyczącą „najważniejszego przykazania” jesteśmy tak osłuchani, że nie dociera już do naszej świadomości i z trudnością możemy ocenić jej wagę.

Kończąc katechezę na temat Ducha Świętego, który kieruje życiem chrześcijan (27.10.2021) papież Franciszek przypomniał: „Mamy zatem wielką odpowiedzialność, aby głosić Chrystusa ukrzyżowanego i zmartwychwstałego, będąc ożywiani tchnieniem Ducha miłości. Bowiem tylko ta Miłość ma moc pociągnąć i przemienić serce człowieka”. I sprawić, że stanie się on dealerem miłości, czyli tym, który daje, obdarza za darmo, z pasją, by przeżyć najpiękniejszą przygodę życia, jaka może stać się jego udziałem, jeśli trwa we wspólnocie z Bogiem.

Człowiek o imieniu Jan Marek, który po życiu zmarnowanym od najwcześniejszego dzieciństwa spotkał Boga przez chrześcijańskie małżeństwo i pewnego księdza stał się „uzależniony” od Boga. Ks. Guy Gilbert w książce pt. Dealer miłości (Warszawa 2000) daje o nim takie świadectwo: „nauczył mnie, że jeśli nie wszczepiłem w duszę i ciało Miłości Bożej, by Ją kontemplować, Nią oddychać i żyć, to moje dni będą utworzone jedynie z pożytecznych spotkań, owocnych dialogów, interesujących rozmów i niezbędnych akcji ratunkowych… i to wszystko. (…) my ludzie Boży, odwalamy szybko, bezmyślnie kościelną robotę, stosując żargon i frazeologię, w której Miłość Boża jest tylko rekwizytem. Podczas gdy jest Ona istotą każdej sekundy życia (s. 93n). I dziś jest jej sprawdzianem, nie jutro.

 

TAGI: