Bp Jarecki: Kościół nie życzy sobie, by mieć polityczną reprezentację

PAP |

publikacja 20.10.2021 15:11

"Kościół nie życzy sobie, by mieć polityczną reprezentację" - oświadczył biskup pomocniczy warszawski Piotr Jarecki w środę, w trzecim dniu wizyty kolejnej grupy polskich biskupów ad limina Apostolorum, czyli do progów apostolskich. "Kościół - dodał - nie życzy sobie też obrony politycznej swojej działalności".

Bp Jarecki: Kościół nie życzy sobie, by mieć polityczną reprezentację Jakub Szymczuk/GN Bp Piotr Jarecki

Relacjonując rozmowy w Watykanie, między innymi w Sekretariacie Stanu, bp Jarecki mówił, że jednym z tematów były stosunki państwo-Kościół.

"Mówiliśmy o tym, że nie powinien Kościół hierarchiczny brać strony jednej opcji politycznej, programu jednej partii, bo Kościół nie życzy sobie, aby mieć swoją partyjną, polityczną reprezentację. Choćby partia polityczna w 90 procentach pokrywała się z nauczaniem Kościoła, to ona nie jest reprezentacją polityczną Kościoła katolickiego. Kościół sobie tego nie życzy" - oświadczył biskup pomocniczy archidiecezji warszawskiej.

"Kościół nie życzy sobie także obrony politycznej swojej działalności. On pragnie mieć tylko wolność prowadzenia misji ewangelizacyjnej" - dodał.

Bp Jarecki poinformował, że podczas rozmów w Watykanie poruszył kwestię sytuacji na granicy polsko-białoruskiej.

"Niektórzy mówią, że to jest kwadratura koła", polegająca na tym, że trzeba "pogodzić konieczność ze strony państwa obrony granic Polski i Unii Europejskiej, a z drugiej strony - konieczność i obowiązek troski o człowieka, który jest w potrzebie, kierując się wartościami ogólnoludzkimi, tym bardziej chrześcijańskimi" - stwierdził hierarcha.

"Doszliśmy do wniosku, że niezbędna jest także współpraca między Kościołem a państwem" - dodał.

W relacjach państwo-Kościół trzeba realizować "autonomię i współpracę" - mówił biskup. "Kościół i państwo są autonomiczne, ale ponieważ służą temu samemu człowiekowi, tym samym ludziom w większości, powinny ze sobą współpracować" - oświadczył.

Podkreślił, że biskupi starali się przedstawić obraz sytuacji w Polsce.

"Niektórzy mówią na przykład w ten sposób: +są politycy, którzy wykorzystują autorytet Kościoła hierarchicznego, ażeby zrobić jakąś karierę+. Natomiast ja starałem się zwrócić uwagę na drugą stronę medalu: że także wśród nas nie wszystkich stać na to, ażeby być głosem krytycznym, żeby być sumieniem, żeby to, co robią politycy, ocenić w świetle wartości i zasad" - powiedział.

Tymczasem, dodał, "dzisiaj powszechnie rozumienie polityki jest kompletnie wypaczone".

Mówiąc o klimacie spotkań bp Jarecki zapewnił: "Przeżywamy autentyczną atmosferę synodalną". Przypomniał, że papież Franciszek często mówi o potrzebie szczerej otwartości. "Nikt nas nie blokuje, my siebie nie blokujemy, każdy w sposób wolny może wyrazić swoje zdanie" - zaznaczył.

Bp Jarecki wyraził przekonanie, że w misji ewangelizacyjnej "nie można być oderwanym od konkretnej rzeczywistości, w jakiej żyjemy", a Kościół nie może troszczyć się tylko o siebie, bo ma "misję w świecie". Chodzi o to, wskazał, "byśmy nie byli Kościołem w chmurach, ale na ziemi".

Biskup pomocniczy z Warszawy dodał, że w czasie rozmów poruszył kwestię konieczności krzewienia nauczania społecznego Kościoła. W jego ocenie są z tym kłopoty. "Mamy wielu profesorów politologii" - zauważył. Jego zdaniem kwestie nauczania społecznego należy wprowadzać już do katechezy, a w misji ewangelizacyjnej jest ich za mało.

Bp Jarecki ujawnił, że więcej pozytywów o Kościele polskim przedstawiali reprezentanci kongregacji niż biskupi. "W kilku kongregacjach padły słowa: +jesteście w porównaniu z innymi krajami mocnym Kościołem, prężnym+" - relacjonował.

Wśród rad usłyszeli, "by biskup nie rezygnował ze swoich uprawnień, nie zezwalał na wszystko, co sugerują mu różnego rodzaju środowiska" - dodał.

Bp Jarecki stwierdził też: "Nie wystarcza powtarzać wartości, ale trzeba z tymi wartościami dotrzeć do młodego pokolenia". Trzeba przy tym, jego zdaniem, używać odpowiedniego języka, bo "dotychczasowy język, dotychczasowa argumentacja wielu ludzi nie przekonuje". Jak zaznaczył, gdyby było inaczej, to nie opuszczaliby Kościoła i katechezy. Za najsłabszą stronę uznał to, że duszpasterze często nie potrafią za sprawą odpowiedniego języka i argumentacji pomóc młodzieży.