Zobaczyć człowieka

Jakub Jałowiczor

GN 41/2021 |

publikacja 14.10.2021 00:00

Jedni uciekają na widok ludzi, inni naprawdę potrzebują pomocy. Kryzys na wschodniej granicy sprawia, że działać musi nie tylko Straż Graniczna.

– Spotykając migranta czy uchodźcę, musimy pamiętać, że spotykamy człowieka – mówi o. Cordian Szwarc, zastępca dyrektora Caritas Polska, który przywiózł pomoc do parafii położonych przy granicy z Białorusią. caritas polska – Spotykając migranta czy uchodźcę, musimy pamiętać, że spotykamy człowieka – mówi o. Cordian Szwarc, zastępca dyrektora Caritas Polska, który przywiózł pomoc do parafii położonych przy granicy z Białorusią.

Sytuacja na granicy polsko-białoruskiej jest największym kryzysem migracyjnym, jakiego doświadczyła Polska po 1989 r. W 2019 r. na tym odcinku zatrzymano 2008 nielegalnych imigrantów, w tym 1242 Białorusinów i 613 Rosjan. Siedem razy częściej forsowana była granica z Ukrainą, także na ogół przez sąsiadów. Tymczasem obecnie Straż Graniczna notuje dziennie ponad 500 prób przedostania się z Białorusi do Polski. Większość z nich jest udaremniana, ale tylko od 1 do 8 października 158 osób zostało zatrzymanych – 138 spośród nich pochodziło z Iraku. Masowa migracja dokonywana pod okiem funkcjonariuszy białoruskich służb budzi obawy, ale i każe postawić pytanie: jak w takiej sytuacji powinien się zachować chrześcijanin?

– Spotykając migranta, spotykając uchodźcę, musimy pamiętać, że spotykamy przede wszystkim człowieka – odpowiada o. Cordian Szwarc, zastępca dyrektora Caritas Polska, która organizuje pomoc imigrantom, którzy znaleźli się w trudnej sytuacji.

Stać nas na jedzenie

5 września przed kościołami w całej Polsce zbierano pieniądze na rzecz uchodźców. Według wstępnych obliczeń zgromadzono ponad 3 mln zł. Środki mają wesprzeć ludzi, których udało się wywieźć z Afganistanu po przejęciu władzy przez talibów, ale też tych, którzy uciekli z tego kraju i znaleźli się w Pakistanie. Posłużyły ponadto do kupienia około tysiąca tzw. help packów dla osób, które po przekroczeniu polskiej granicy mogą potrzebować pomocy. Każdy zestaw zawiera folię termiczną, wodę mineralną, batony energetyczne i ogrzewacze rąk. Pakiety trafiają do parafii ze strefy stanu wyjątkowego, a także do funkcjonariuszy Straży Granicznej.

– W sierpniu pytałem proboszczów z przygranicznych parafii, czy potrzeba jakiejś pomocy – opowiada ks. Jerzy Sęczek, dyrektor Caritas Archidiecezji Białostockiej. – Piękne było to, że mówili: jeszcze nas stać na jedzenie i wodę.

Na początku października abp Józef Guzdek, metropolita białostocki, spotkał się z przedstawicielami Caritas i proboszczami parafii leżących w strefie objętej stanem wyjątkowym. Ksiądz Marek Wiśniewski z parafii św. Anny w przygranicznych Krynkach mówił po spotkaniu, że jego parafianie prosili go, żeby zabrał głos w sprawie uchodźców. Osoby przekraczające granicę pojawiały się w okolicznych lasach już kilka miesięcy temu, więc mieszkańcy uznali, że dobrze będzie mieć przy sobie coś do jedzenia albo gorącą herbatę na wypadek spotkania z kimś potrzebującym pomocy.

W bagażniku strażnika

Zanim zaczął się obecny kryzys na granicy, imigranci pukali czasem do drzwi plebanii, prosząc o pomoc. – Przychodzili do domów, niekiedy siedzieli pod kościołem, bo kościół jest najlepiej widoczny – mówi ks. Jerzy Sęczek. – Są dobrze zorientowani, bo też coraz częściej można mówić o towarzyszących uchodźcom kwalifikowanych przewodnikach, prawdopodobnie pochodzących z armii rosyjskiej, którzy wiedzą, jak się poruszać po lasach.

Po wprowadzeniu stanu wyjątkowego przygranicznych miejscowościach pilnuje Straż Graniczna i wojsko, więc wizyty stały się rzadkie. Nie wszyscy też proszą o wsparcie. – Jeśli zdarza mi się zobaczyć imigrantów, to oni przede mną uciekają – mówi proboszcz z parafii leżącej tuż za strefą stanu wyjątkowego. – Jedyny przypadek poszukiwania pomocy, o jakim słyszałem, to kiedy ludzie zapukali do domu, bo chcieli naładować telefony.

Sytuacja poszczególnych migrantów jest różna: na jednych czekają samochody gotowe do podróży na zachód, inni gubią się w lasach i z powodu wychłodzenia wymagają pomocy medycznej. – Pierwsza rzecz, jaką robimy, to sprawdzenie stanu zdrowia i tego, czy te osoby potrzebują ubrań albo jedzenia – podkreśla rzecznik Podlaskiego Oddziału Straży Granicznej mjr Katarzyna Zdanowicz. – Niektórzy są w bardzo dobrym stanie zdrowia, inni bardziej zmęczeni, a czasem trzeba wzywać karetkę pogotowia.

Caritas Polska przekazała Straży Granicznej specjalne pakiety pomocowe, przeznaczone dla osób wyczerpanych i wyziębionych. Funkcjonariusze Straży Granicznej mają wozić „help packi” ze sobą. Zestawy trafią też do proboszczów z przygranicznych parafii. Przed 10 października Straż Graniczna otrzymała pierwsze cztery transporty darów.

Wsparcie dla straży

Arcybiskup Józef Guzdek przypomniał, że wsparcia potrzebują też funkcjonariusze służący na granicy. Po wybuchu kryzysu w Usnarzu Górnym mundurowi znaleźli się w ogniu krytyki. Prasa oskarżała ich o pobicie imigrantów, a nawet o spowodowanie śmierci niektórych z nich.

– Jako biskup polowy, bo wciąż nim jestem, chcę się spotkać i z żołnierzami, i funkcjonariuszami Straży Granicznej – tłumaczył. – Wsparcia duchowego i psychicznego potrzebują również rodziny. Funkcjonariusze wracają po służbie do domu i opowiadają o tym krzyżu, który im przyszło nieść. Chcę ich podnieść na duchu i powiedzieć: wykonujcie swoje zadania, bo ślubowaliście Rzeczypospolitej, że będziecie strzec jej granic.

– Bardzo się troszczymy o służby, które z nami współpracują. Jest ważne, żeby widzieć, że nasi żołnierze, nasza Straż Graniczna, nasi policjanci to często nasi bliscy – dodawał ks. Krzysztof Andryszak, proboszcz parafii Opatrzności Bożej w Michałowie. – W wielu przypadkach to moi parafianie, którzy znajdują się w bardzo trudnej sytuacji. Z jednej strony służą Polsce na granicy, a z drugiej – obrywają za coś, czego nie robili i nie robią.

Gotowi na zmianę

Kiedy Polska organizowała ucieczkę z Kabulu, uchodźcy trafiali do ośrodków w całej Polsce należących do różnych organizacji, w tym np. do Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży czy Caritas. Teraz to niemożliwe, bo osoby zatrzymane na granicy muszą się znaleźć w ośrodkach zamkniętych. W pierwszych dniach października Straż Graniczna miała jednorazowo pod kuratelą około 1,5 tys. osób. Dla porównania w ciągu całego 2019 roku zatrzymano 26 tys. nielegalnych imigrantów.

Część zatrzymanych podczas obecnego kryzysu znalazła się w placówkach Straży Granicznej poza Podlasiem i Lubelszczyzną. 400 osób przebywało w Krośnie Odrzańskim i Wędrzynie w pobliżu zachodniej granicy Polski. „Gość Zielonogórsko-Gorzowski” informował, że miejscowa Caritas przekazała tam środki higieniczne – proszki do prania, pasty i szczoteczki do zębów, szampony, żele do kąpieli, dezodoranty, pianki i żele do golenia. Kolejnym transportem do zatrzymanych miała dotrzeć ciepła odzież. Ośrodki Caritas z innych diecezji także oferują pomoc. Jak mówi rzecznik organizacji Maciej Dubicki, oddział z Przemyśla zaoferował bezpłatną pomoc w organizowaniu kwarantanny dla przybyszów. Jak dowiedzieliśmy się w Podlaskim Oddziale Straży Granicznej, współpraca z katolicką organizacją charytatywną to codzienność. Potwierdza to ks. Jerzy Sęczek. – Kiedy zaczął się pojawiać problem, Straż od razu sygnalizowała, że będzie potrzebna pomoc – mówi dyrektor białostockiej Caritas. – Do tej pory funkcjonariusze sobie radzili, bo ośrodki zapewniają dach nad głową i jedzenie, ale większe wsparcie przekraczało ich możliwości, dlatego jesteśmy z nimi w stałym kontakcie.

Ojciec Cordian Szwarc dodaje, że Caritas liczy się z tym, że trzeba będzie zastosować inną strategię działania. – Widzimy, że sytuacja ulega zmianie z dnia na dzień – wyjaśnia o. Szwarc. – Dlatego jesteśmy gotowi rewidować nasze działanie i odpowiadać na wszystkie potrzeby. •

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.