Synod to nie rewolucja

Franciszek Kucharczak

GN 40/2021 |

publikacja 07.10.2021 00:00

Rusza proces synodalny. Nie ma obaw – pokieruje nim Duch Święty.

Msza św. w bazylice św. Piotra na zakończenie Synodu Biskupów Amazonii. Pierpaolo Scavuzzo /AGF/SIPA/east news Msza św. w bazylice św. Piotra na zakończenie Synodu Biskupów Amazonii.

Kiedy w marcu 2020 r. papież zapowiedział zwołanie XVI Zwyczajnego Zgromadzenia Ogólnego Synodu Biskupów, liczne tytuły prasowe wieściły: „Kolejna rewolucja Franciszka”. Motywem takiego ujęcia sprawy był temat synodu: „W stronę Kościoła synodalnego: komunia, uczestnictwo oraz misja”.

Kościół ma być synodalny… Co to znaczy? W przestrzeni medialnej pojawiają się domysły, że to jakaś próba wprowadzenia w Kościele systemu demokratycznego.

– To całkowicie chybione przewidywania – zaprzecza tym spekulacjom ks. dr hab. Tomasz Szałanda z archidiecezji warmińskiej. Wskazuje na zasadniczą nowość, jaką jest uruchomiony przez papieża proces synodalny. – Kościół ma być wysłuchany. Do tej pory nie zdarzyło się, żeby dano możliwość wysłuchania ludu w tak szerokim zakresie – zauważa. Podkreśla jednak, że nie ma to nic wspólnego z rewolucją, mającą prowadzić do „przejęcia władzy przez lud”.

– To jest genialna myśl, żeby zwrócić się do wiernych, którzy będą chcieli podzielić się swoją refleksją czy intuicją. Czy ona będzie trafna czy nie, nie jest tak istotne jak to, żeby ludzie mieli taką możliwość. I papież Franciszek taką możliwość daje. W encyklice „Ecclesiam suam” Paweł VI usilnie zapraszał: „Kościele, poznaj samego siebie”, i myślę, że taka forma synodu, który zwołuje Franciszek, genialnie odczytuje to zaproszenie z 1964 roku – przekonuje duchowny.

Dostępne jest 18% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.