Kucharz ubogich

Beata Zajączkowska

W życiu liczy się jedynie miłość. Iść do drugiego nawet z pustymi rękami, o resztę zadba Bóg.

Kucharz ubogich

Nazywano go kucharzem ubogich, sercem Rzymu, niestrudzonym towarzyszem, który zarażał innych miłością do Boga i człowieka. Do domu Ojca odszedł właśnie 91-letni Dino Impagliazzo. Jedno z ostatnich zdjęć uwieczniło go, jak miesza chochlą zupę w ogromnym kilkudziesięciolitrowym garnku, w którym zwyczajowo przygotowywał posiłek dla swoich podopiecznych. Ta fotografia to ikona jego życia. Karmił codziennie ponad 300 osób między stołecznymi stacjami kolejowymi wraz z podążającymi za nim od lat wolontariuszami. Zaczął to robić na długo przed tym, gdy pomaganie bezdomnym stało się w Rzymie wręcz pewną modą, pokazującą jak bardzo jest się Franciszkowym, nawet jeśli tego pomagania nie czuje się w sercu.

Przemierzając ulice Wiecznego Miasta Dino dostrzegł to, co wielu umyka, albo czego nie chcemy widzieć - opuszczenie, ludzką biedę i samotność. Pierwsze kanapki przygotowywał z żoną i dziećmi we własnym domu. Potem dołączyli sąsiedzi i przyjaciele, łańcuch pomocy zaczął się wydłużać. Obok kanapek, pojawiły się ciepłe posiłki, a nawet ciasta, desery i owocowa sałatka. Chciał, by to co oferował drugiemu zawsze było godne człowieka. Tak zrodziło się stowarzyszenie RomAmor, które w swej nazwie łączy Rzym i miłość. Nic więc dziwnego, że po jego śmierci stwierdzono, że przestało bić miłosierne serce Wiecznego Miasta. Na szczęście żyje ono dalej w sercach tych, którym Dino wpajał swą życiową dewizę: „Najpiękniejszą rzeczą w życiu jest kochać bliźniego”. W pośmiertnym wpisie na stronie stowarzyszenia można przeczytać: „Miłość bliźniego utrzymywała cię przy życiu 91 lat. Przeżyłeś swoje życie w stu procentach, robiąc to wszystko, co podpowiadała ci głowa i serce. Twój entuzjazm był zaraźliwy! Nigdy o tobie nie zapomnimy!”.

Misję i życie „kucharza ubogich” doskonale podsumował w telegramie kondolencyjnym papież Franciszek: „Uczył nas chodzić drogami Ewangelii. Jego miłość do ubogich, codzienne zaangażowanie i wielka hojność są zachęcającym świadectwem”. Mnie we wspomnieniach o Dino Impaliazzo uderzyły słowa Giny Riccio, która od początku pracowała z nim na stacji Tuscolana: „Dino uczył nas patrzeć na ubogich nie tylko jako na ludzi potrzebujących rzeczy materialnych, ale przede wszystkim spragnionych uwagi i gestów miłości”. Pokazywał nie tylko, jak karmić potrzebujących, ale uczył też międzyludzkich relacji i totalnej ufności w Bożą Opatrzność, bo na niej właśnie opierało się założone przez niego stowarzyszenie. Gdy czegoś brakowało modlił się i nieoczekiwanie pojawiali się darczyńcy z paczkami oliwy, żywności, środkami higieny. Długie życie Dino to lekcja nie tylko posługi na ulicach Wiecznego Miasta, ale sztuki dobrego, owocnego życia. Wychodzić zawsze do drugiego człowieka, pomagać mu z ufnością. Iść nawet z pustymi rękami, o resztę zadba Bóg.