Pielgrzymi powoli wracają do Ziemi Świętej

Beata Zajączkowska

VATICANNEWS.VA |

publikacja 07.07.2021 16:57

Do ruchu sprzed pandemii wciąż bardzo daleko, ale pierwsze grupy zagranicznych pielgrzymów powoli zaczynają powracać do Ziemi Świętej. Wszyscy przybywający do Izraela poddawani są obowiązkowym testom na koronawirusa, a w kościołach ponownie trzeba nosić maseczki.

Ziemia Święta Józef Wolny /GN Ziemia Święta
Drzewa oliwne w ogrodzie Getsemani

„Potrzebujemy pielgrzymów, bo po bardzo trudnych 16 miesiącach oznaczają oni pracę i powrót do normalnego życia dla rodzin żyjących z turystyki” – mówi Radiu Watykańskiemu łaciński patriarcha Jerozolimy, abp Pierbattista Pizzaballa. Wskazuje zarazem, że trudno się spodziewać, by w najbliższym czasie powróciło masowe pielgrzymowanie. Dowodem na to jest pierwsza popandemiczna pielgrzymka zorganizowana właśnie przez diecezję Rzymu, w której uczestniczy zaledwie 26 osób.

„Widać przede wszystkim małe grupy, do ruchu sprzed pandemii wciąż bardzo daleko” – mówi Radiu Watykańskiemu ojciec Teofil Niewiński, franciszkanin pracujący w Ziemi Świętej.  

„Sytuacja w Ziemi Świętej jest obecnie dla pielgrzymów bardzo zróżnicowana. Jeśli chodzi o miejscowych chrześcijan, to nie ma najmniejszych problemów, żeby pielgrzymować do miejsc świętych i sanktuariów. Wszystkie sanktuaria są obecnie otwarte. Nie ma też problemu, żeby pojechać np. do Betlejem – mówi papieskiej rozgłośni ojciec Niewiński. – Natomiast sytuacja jest bardziej skomplikowana, gdy chodzi o pielgrzymów przybywających z zewnątrz, z innych krajów. Ci pątnicy mogą jeździć tylko po Izraelu, nie mogą chociażby odwiedzić Betlejem. Odbija się to na życiu miejscowej wspólnoty, ponieważ wielu chrześcijan z Autonomii Palestyńskiej było zatrudnionych w turystyce, pracowali przy sanktuariach. Teraz kiedy nie ma pielgrzymów, ich życie jest bardzo utrudnione, bo po prostu nie mają pracy. Ludzie starają sobie jakoś nawzajem pomagać. Została zorganizowana akcja z Polski polegająca na tym, że księża zamawiali różańce od naszych chrześcijan z Betlejem, żeby oni mieli zajęcie, mieli pracę. Wysyłali te różańce do Polski, żeby uzyskać jakieś środki na utrzymanie swoich rodzin. Sytuacja jest jednak trudna i jeśli się będzie utrzymywać, to będzie jeszcze trudniej. Przybywających grup wciąż jest mało, to nie jest wciąż ruch pielgrzymkowy sprzed pandemii.“