publikacja 01.07.2021 00:00
Nie mają niczego na własność i niczego im nie brakuje. Wspólnota Baranka troszczy się o sprawy Boga, a Bóg troszczy się o jej sprawy.
HENRYK PRZONDZIONO /FOTO GOŚĆ
Bracia noszą na piersi medalion z wizerunkiem Baranka Bożego.
Skraj wsi Choroń na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej. Przy niskiej drewnianej bramie, pod ikoną z wizerunkiem Chrystusa, widnieje tabliczka z napisem: „Mali Bracia Baranka”, a poniżej: „Mały Klasztor »Światłość Najświętszego Oblicza«”. W głębi widać zbudowaną z bali kaplicę, z cebulastym hełmem na kopule, i przylegający do niej klasztor. Wszystko tu wydaje się przyjazne i jakby przesycone spokojem.
Przed wejściem do kaplicy witają nas uśmiechnięci zakonnicy w szaroniebieskich habitach – mały brat Philippe-Marie i mały brat Étienne. Ich imiona zdradzają francuskie pochodzenie, podobnie jak akcent, z jakim mówią.
Wnętrze kaplicy przypomina po trosze kościół katolicki, po trosze cerkiew. – To celowe. Mieliśmy przecież z Kościołem prawosławnym tysiąc lat wspólnej historii. Chcemy „oddychać dwoma płucami” – wyjaśnia mały brat Étienne, nawiązując do porównania Jana Pawła II, który w ten sposób określił bogactwo tradycji Kościołów wschodniego i zachodniego.
Jedzenie Słowa
To pierwsza w Polsce Wspólnota Baranka. Najpierw, dwadzieścia lat temu, do Choronia przyjechały z Francji Małe Siostry Baranka, żeńska gałąź zgromadzenia. Obecnie jest tu osiem sióstr – są wśród nich już także Polki. Ich dom jest oddalony o kilkaset metrów od klasztoru męskiego. Braci jest trzech. Mali bracia i małe siostry prowadzą osobno życie domowe, ale codzienną rozbudowaną liturgię starają się sprawować razem. Robią to z największym namaszczeniem i czcią. Śpiewają pulsujące duchem pieśni, zwykle na cztery głosy. Gesty, słowa, dźwięki – wszystko tu wprowadza człowieka w atmosferę kontemplacji. Nie może być inaczej, bo bliska relacja z Bogiem stanowi centrum życia Wspólnoty Baranka. Zakonnice i zakonnicy wiele czasu spędzają na modlitwie, z reguły nie mniej niż pięć godzin dziennie, w tym dwa razy w ciągu dnia na adoracji przed Jezusem Eucharystycznym. Każdego dnia także „mandukują” słowo Boże (od łacińskiego manducare – jeść).
– Powtarzamy kilka razy frazy Ewangelii, ucząc się ich na pamięć. Ale robimy to tak, żeby nie tylko w głowie te słowa zostały, lecz zapadły w serce – tłumaczy mały brat Philippe-Marie. – Słowo Boże jest skuteczne. Ono musi nas doprowadzać do nawrócenia – mówi z przekonaniem.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.