publikacja 17.06.2021 00:00
Gdy powiesz „Szydłów”, najczęściej usłyszysz: A gdzie to jest? Czas się dowiedzieć i osobiście tam wybrać, bo warto.
Roman Koszowski /foto gość
Plac zamkowy. W budynku po prawej odbywały się sądy królewskie.
Samochód dociera do zakrętu, zza którego wyłania się usadowione na wzniesieniu… średniowieczne miasto. Zębate mury ciągną się setkami metrów, opasując całą miejscowość. Kto jedzie od strony Jędrzejowa w kierunku na Staszów, a nie znał tego miejsca, jest zaskoczony. Jak to – coś takiego w Polsce? No właśnie – Szydłów dopiero wychodzi z zapomnienia. Ongiś jednak było to jedno z najważniejszych polskich miast. Jego znaczenie wynikało m.in. z położenia na ruchliwym szlaku handlowym, łączącym Kraków z Sandomierzem i Lublinem. Wielokrotnie w tutejszym zamku zatrzymywali się królowie. Najczęściej bywał tu Władysław Jagiełło. Szczególnie pamiętna była chwila, gdy wraz z masą rycerstwa zjawił się tu w 1410 roku, przed bitwą pod Grunwaldem. Potem, wskutek dziejowych burz, miasto wyludniło się, podupadło, a w końcu, decyzją administracji carskiej, na długie lata stało się wsią. Prawa miejskie Szydłów odzyskał dopiero dwa lata temu. Powoli też Polacy uświadamiają sobie, jaką perłę mają niemal w samym sercu kraju.
Kościół za pokutę
Wśród widocznych znad korony murów zabudowań dominuje stromy dach gotyckiego kościoła z wieżową sygnaturką na szczycie. Kierując się do świątyni, musimy objechać fortyfikacje od południa. Jadąc wzdłuż muru, docieramy do szerokiego przejazdu, znajdującego się w miejscu dawnej Bramy Opatowskiej. Pozostał po niej fragment grubej kamiennej ściany, podobnej do wielkiego bloku skalnego. Tylko tędy można wjechać samochodem w obręb murów i jedynie tą drogą można nim wyjechać. Pozostałe dwa przejścia – znakomicie zachowana Brama Krakowska i niewielki otwór w murze od strony kościoła – dostępne są jedynie dla pieszych bądź pojazdów jednośladowych.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.