A benedyktynki adorują

Agata Puścikowska

GN 22/2021 |

publikacja 03.06.2021 00:00

I remontują bezcenny klasztor. Codziennie.

W powstaniu warszawskim przyjęły za klauzurę tysiące warszawian. Żywiły ich i wspierały. ROMAN KOSZOWSKI /FOTO GOŚĆ W powstaniu warszawskim przyjęły za klauzurę tysiące warszawian. Żywiły ich i wspierały.

Modlitwą przed Najświętszym Sakramentem otaczają opieką Warszawę i całą Polskę. Przez ponad 300 lat zmieniają się na klęczkach w kaplicy za klauzurą – z zewnątrz niewidoczną dla świata. Benedyktynki Najświętszego Sakramentu, popularnie zwane sakramentkami, przybyły do Polski z Francji pod koniec 1687 r. A było to tak...

Królewskie powitanie

Królowa Marysieńka chciała, by przybycie mniszek było podziękowaniem za zwycięstwo króla Jana III Sobieskiego nad Turkami pod Wiedniem w 1683 roku. – Po dwumiesięcznej podróży z Paryża siostry marzyły o klasztornym zaciszu i modlitwie – opowiada przeorysza warszawskiego klasztoru, matka Maria Blandyna Michniewicz OSB ap. – Królowa najpierw ulokowała mniszki w swojej rezydencji.

Polacy starali się ugościć je z pompą, lecz dla mniszek była to duża... przykrość. Z kroniki klasztornej: „Zamiast ubożuchnych celek – wspaniałe komnaty, zdobne w pyszne makaty i kobierce; zamiast skromnego zakonnego posiłku – stoły lśniące bogatą zastawą i uginające się pod ciężarem najwykwintniejszych dań; zamiast upragnionej ciszy i odosobnienia – ciągłe wizyty dostojnych senatorów i dam wysokiego rodu, z którymi należało wymieniać tysiąc światowych grzeczności”. Skarżyły się mniszki na takie warunki w listach do matki Mechtyldy, swojej założycielki. Odpisała im: „Pamiętajcie, iż jesteście bohaterkami Najświętszego Sakramentu i że macie rozniecać miłość Jego w sercach ludzkich”.

Wówczas mniszki usunęły z komnat królewskich wszelkie wygody, nieomal wymusiły na królewskim kucharzu postne posiłki i skupiły się na adoracji oraz modlitwie. – Królowa Marysieńka rozumiała ich potrzebę ciszy, ubóstwa i modlitwy. Urządziła im ro­dzaj klauzury, której bez jej wiedzy nie wolno było ni­komu przekraczać. Oddała do użytku kaplicę zamkową, zaopatrzoną w kraty – opowiada matka Blandyna.

Dostępne jest 19% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.