Ali Akça i gorsi od niego

ks. Tomasz Horak

Jezus nakazując uczniom modlitwę do Ducha Świętego o jedność, wiedział co będzie najbardziej potrzebne przez wieki.

ks. Tomasz Horak ks. Tomasz Horak

Paweł, zapytałem, kto to był Paweł V? „Jak ksiądz pyta, to pewnie jakiś papież”. Dobrze, ale tylko dobrze trafiłeś. Kiedy został papieżem? „A teraz, niedawno, jakieś 30 lat temu”. Nie trafiłeś. To był rok 1605. Ile to lat temu? „Noo, dużo”. A z naszych czasów – przedostatni papież? „No jasne, Jan Paweł II...”

To taka migawka rozmowy sprzed kilku lat, gdym jeszcze był proboszczem. Co z niej wynika? Wydawało by się, że człowiek tuż przed maturą, powinien coś tam wiedzieć o papieżu Pawle V. Czasy były wtedy bardzo ciekawe – wojny polityczne, spory religijne, spory kościelne, epoka niezwykłych ludzi – świętych, ale i uczonych jak chociażby Galileusz, czasy misyjnego otwarcia się na świat, akceptacja różnych języków w liturgii, lata wielkiej architektury w Rzymie... I choć nie o tamte czasy nam dziś chodzi, może dobrze by było, gdybyśmy nieco bliżej je poznali? Choćby po to, by się przekonać, że czasy trudne dla Kościoła były zawsze. Nieraz splątane i to w różnych dziedzinach – od wojen poprzez architekturę po sprawy funkcjonowania Kościoła i procesy uczonych czy kanonizacje postaci wybitnych świętych.

Przełom XVI i XVII wieku... Paleta spraw, a nawet rodzaj różnych problemów podobnych do tych, które teraz i jako Kościół, i jako ludzka społeczność przeżywamy. Nijak porównywać jednak Pawła V z Janem Pawłem II. Maj to miesiąc jego rocznic. Dlaczego o Janie Pawle II wiemy niewiele więcej niż o Pawle V? Kto nie wie? No taki statystyczny i uśredniony człowiek naszej epoki. Nawet nie o katolika chodzi. Bo wielu papieży, także Jan Paweł II było postaciami znaczącymi dla świata. Było i jest. Nawet mimo tego, że już odeszli z ziemskiego życia – są wszelako obecni przez swoje decyzje, wskazane Kościołowi i światu kierunki, przez nowy powiew ducha. Nowy bo zawiera nowe przesłanie, także dlatego, że odkrywa na nowo sprawy stare a ponadczasowe.

21 czerwca 1983 roku Jan Paweł II, papież, odwiedził Śląsk – przybył na Górę św. Anny. Na błoniach poniżej sanktuarium oczekiwał na niego olbrzymi tłum. Blisko milion pielgrzymów. Wszyscy przyszli – parkingi były daleko, aż u stóp Góry. Ja byłem wśród swoich parafian, nie chciałem być w koncelebrze. Bo tylko pozornie z wyżyn ołtarza widzi się więcej. Chciałem nie tylko widzieć, chciałem czuć to, co czuje milion członków Kościoła. Trąca mnie jeden z miliona i pokazuje ku górze. „Widzi ksiądz?” Widzę, ale co? „No ten napis”. Czytam półgłosem: „Oto dzień, który dał nam Pan”. A parafianin dodaje: a pod napisem chyba ze dwie kompanie umundurowanej milicji. Roześmialiśmy się bez słów. Polacy wtedy potrafili dostrzegać więcej, niż ukazywały oczy. Przecież milicja nie przyszła z tym transparentem, zwykły przypadek, że tam ich ustawiono. Gra skojarzeń bywała silniejsza od wypowiadanych słów. Dlatego, między innymi dlatego, często ginęła treść, a zostawały owe skojarzenia.

Zostawały? Skojarzenia trwają do dzisiaj, a głęboka treść papieskich nauk poszła w zapomnienie. W efekcie wiemy o bliskim nam Janie Pawle II niewiele więcej niż o odległym Pawle V. A duchowni wolą ustawić się w bliskim otoczeniu papieża czy biskupa, zamiast być wśród tych, dla których Chrystus ich pasterzami uczynił. Być wśród ludu i wiarę – jako życiową postawę – wśród ludu umacniać. Gdy tymczasem uruchamiają się propagandowe tuby (kto to dmie w owe tuby?), które wmawiają, że Jan Paweł II święty wcale nie był, bo... – i tu cały zestaw nie informacji a insynuacji, często wierutnego zakłamania i fałszowania obrazu. A że metody kłamstwa są bardzo wysublimowane, ulegają im po części wraz z ludem jego pasterze. To wszystko gorsze od kul wystrzelonych przez Ali Akçę.

A przecież Jezus mówił o Kościele – wtedy dopiero rodzącym się – że „bramy piekielne go nie zwyciężą”. W tych trudnych i niepojętych czasach trzeba nam w to uwierzyć. W to, że bramy piekielne Kościoła nie zwyciężą. I tą wiarą muszą wzajemnie się umacniać lud z pasterzami, a pasterze z ludem. I nie pozwalać na wbijanie pomiędzy nas klina niezgody, niezrozumienia, zakłamania. Jezus nakazując uczniom modlitwę do Ducha Świętego o jedność, wiedział co będzie najbardziej potrzebne przez wieki.