Patron na czas niewiedzy

ks. Adam Pawlaszczyk

GN 19/2021 |

publikacja 13.05.2021 00:00

Błogosławiony Franciszek Maria od Krzyża Jordan, choć żył sto lat temu, wiedział, jak bardzo w sekularyzującym się świecie potrzebne są rzetelne nauczanie prawdy i głoszenie Ewangelii wszelkimi możliwymi sposobami.

Patron na czas niewiedzy archiwum salwatorianów

Maleńkie Gurtweil w Niemczech to dzisiaj zaledwie dzielnica miasta Waldshut-Tiengen w południowym Schwarzwaldzie, zamieszkiwana przez trochę ponad 1500 osób. Na pierwszy rzut oka nic specjalnego. Leciwe, bo pierwsza wzmianka o nim pochodzi z 873 roku, i jakby… ospałe. Przywodzi na myśl Betlejem z czasów narodzin Jezusa Chrystusa. I nie jest to skojarzenie bezpodstawne. Tak jak w Betlejem zrodziło się na ziemi Słowo, tak w Gurtweil urodził się wielki Jego miłośnik. Jan Chrzciciel. Nomen omen – Jordan.

Biały gołąb nad głową

Niektórzy twierdzą, że żyjemy w czasach, które w kwestiach moralnych i duchowych mają swój odpowiednik w epoce upadku Rzymu. Można się z tą tezą zgadzać lub nie, nie można jednak zaprzeczyć, że świat zachodni dotknął kryzys kulturowy, zwłaszcza w postaci wszechobecnego relatywizmu, odchodzenia od chrześcijańskich norm oraz totalnej niewiedzy o katolicyzmie również wśród tych, którzy w rubryce „wyznanie” wpisują wciąż „rzymskokatolickie”. „Niewiedza” to nieświadoma, wywołana brakiem zainteresowania oraz bazowaniem na informacjach płynących szerokim strumieniem z wątpliwej jakości źródeł. I chociaż te współczesne źródła istnieją od niedawna, trudno uniknąć skojarzenia, że historia jednak się powtarza. Kiedy 16 czerwca 1848 roku na świat przyszedł Jan Chrzciciel Jordan, Wiosna Ludów rozpoczynała swój marsz politycznego liberalizmu, a sekularyzacja postępowała coraz dynamiczniej, ramię w ramię z radykalnym antyklerykalizmem.

Bieda i sporo traumy w dzieciństwie z całą pewnością miały wpływ na rozwój małego Jana. Wawrzyniec, jego ojciec, zmarł w kwiecie wieku z powodu rany zadanej kopytem konia, służył bowiem dorywczo w stajni. Matka z trudem wiązała koniec z końcem. Skłonnemu do psot chłopcu zdarzało się i zaskrońca do klasy na lekcję przynieść, i dostać reprymendę od proboszcza za rozproszenia w czasie I Komunii Świętej. Ciekawe, bo jako jedyne wytłumaczenie tego zachowania podał ponoć… białego gołębia, który zaczął latać mu nad głową, po czym odfrunął ku niebu. Nie nadużywając skojarzeń i nie mitologizując faktów, trzeba powiedzieć, że to właśnie od przyjęcia sakramentów wtajemniczenia chrześcijańskiego rozpoczęła się jego przemiana wewnętrzna, której ostatecznym efektem było podjęcie decyzji o kapłaństwie. Biograf Jordana ks. Pankracy Pfeiffer napisał: „Do 12. roku życia był powierzchowny, jednakże od tego momentu stał się kimś innym. Zwracał szczególną uwagę na spowiedź św. Po Pierwszej Komunii Świętej i po śmierci ojca był jak przemieniony. Często chodził modlić się do lasu lub w miejsca odosobnione”. Gdy zaczął poważnie rozważać kapłaństwo, mieszkańcy wioski podobno pytali go: „Czy może gołąb znów lata nad tobą?”.

Dostępne jest 19% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.