Niewielki wielki

Marcin Jakimowicz

GN 18/2021 |

publikacja 06.05.2021 00:00

Miał wadę wymowy, a mimo to jego słowa kruszyły twarde serca grzeszników. Ojciec Pio odsyłał do niego penitentów. O. Leopold Mandić spowiadał przez piętnaście godzin dziennie, a do jego „saloniku gościnności” ustawiały się długie kolejki.

Niewielki wielki wikimedia

Gdy do Stygmatyka w San Giovanni Rotondo przyjeżdżali ludzie z północy Italii, słyszeli w konfesjonale: „Po co przyjeżdżacie do mnie? Przecież macie u siebie świętego spowiednika”. O kim myślał o. Pio? Dlaczego tak płakano po śmierci jego współbrata, który zamknięty w niewielkiej celi w Padwie przyjmował penitentów od świtu do nocy?

Lazur

Po raz pierwszy zetknąłem się z nim w czasie podróży po Chorwacji, gdzie jest bardzo popularny. Słyszałem o nim sporo, pisząc o krakowskiej Szkole dla Spowiedników, której patronuje. Nic dziwnego: Włosi okrzyknęli go „więźniem konfesjonału”, bo spędzał w nim nawet 15 godzin dziennie. Ze względu na to, że miał jedynie 135 cm wzrostu, przyległ do niego również inny przydomek: „niewielki wielki święty”.

Miasto u stóp góry Orjen spogląda z wysoka na lazur Zatoki Kotorskiej, która po siedmiu kilometrach łagodnie wpada w szerokie ramiona otwartych wód Adriatyku. Dziś Herceg Novi, nieprzypadkowo zwane „miastem kwiatów”, jest jednym z najbardziej obleganych przez turystów kurortów Czarnogóry. To w takich „okolicznościach przyrody” urodził się Bogdan Mandić. Gdy przyszedł na świat 12 maja 1866 r., jako dwunaste dziecko w ubogiej rodzinie Karoliny Zarević i Piotra Mandicia, miasto pozostające od 1797 r. we władaniu Habsburgów nosiło jeszcze włoską nazwę Castelnuovo.

Wcześnie rozeznał powołanie. Już jako 16-latek ruszył z nadmorskiego kurortu Królestwa Dalmacji 800 km na zachód. Zapukał do seminarium ojców kapucynów w Udine.

Dostępne jest 17% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.