Papież w młodości był nocnym czcicielem Najświętszego Sakramentu

Krzysztof Ołdakowski SJ

VATICANNEWS.VA |

publikacja 08.04.2021 16:00

Papież Franciszek wysłał odręczny list do dziennikarza Lucasa Schaerera z katolickiego tygodnika „Alfa i Omega” po otrzymaniu od niego zdjęcia kartki z spisu, pochodzącego z lat 50-tych ubiegłego stulecia ze swoim nazwiskiem i numerem. Pokazuje ono, że Jorge Mario Bergoglio był zarejestrowany pod numerem 9 195 jako nocny czciciel Jezusa eucharystycznego w Bazylice Najświętszego Sakramentu w Buenos Aires.

Papież w młodości był nocnym czcicielem Najświętszego Sakramentu Joanna Juroszek /Foto Gość Papież Franciszek.

Po 65 latach, Franciszek ze wzruszeniem przypomina sobie zdanie wezwania „Venite adoremus” (Chodźcie uwielbiajmy), które wypowiedział do niego jeden z członków dawnego bractwa nocnych czcicieli. Młody Jorge Mario udawał się ze swojego domu, w dzielnicy Flores, na obrzeżach Buenos Aires, autobusem do centrum miasta, aby dotrzeć do Bazyliki pw. Najświętszego Sakramentu. Towarzyszył mu zwykle jego brat Óscar oraz z sąsiad z okolicy Gonzalo Bargiela. W Bazylice Najświętszego Sakramentu, w latach 1954 i 1955 młodzi bracia Bergoglio wraz ze swoim przyjacielem spędzali sobotnie noce na modlitwie, konkretnie w kaplicy, która znajdowała się po prawej stronie konfesjonałów. Tutaj też w dużej sali znajdującej się na pierwszym piętrze, obok kościoła odpoczywali przez kilka godzin.

Zeszyt z nazwiskami nocnych czcicieli, w którym bracia Bergoglio pojawiają się na 84 stronie, rozpoczyna się od zapisów z 1941, a kończy w 1998. Ale nie jest to jedyny zachowany zapis, gdyż nocne adoracje w Bazylice w Buenos Aires narodziły się w 1917 roku.

„Adoracja rozpoczynała się około godziny dziewiątej w nocy, po kazaniu ojca Aristi” - wyjaśnia Ojciec Święty w swoim liście. Głównym promotorem bractwa, do którego młody Jorge Mario wstąpił w wieku 18 lat, był właśnie hiszpański ksiądz José Ramón Aristi. W tym czasie Bergoglio doświadczył już Bożego wezwania lub, jak sam to określa, „doświadczenia św. Józefa z Flores”, w kościele, w którym się wychował. Ale to właśnie ojciec Aristi jako spowiednikiem i wzór miłosierdzia naznaczył wyjątkowo życie przyszłego Papieża. Od 25 lat posługuje się jego różańcem, który jako biskup pomocniczy zdjął z jego rąk, gdy przed pogrzebem czuwał wraz innymi przy jego ciele. Wtedy popatrzył na zmarłego kapłana i poprosił go: „Daj mi połowę swojego miłosierdzia”.