Wyjście z grobu

GN 12/2021 |

publikacja 25.03.2021 00:00

O ludziach odżywających w grobie i dotknięciu kamienia, na którym leżał martwy Jezus, opowiada o. prof. Stanisław Narcyz Klimas.

Wyjście z grobu Henryk Przondziono /foto gosć

Marcin Jakimowicz: Można powiedzieć, że w październiku 2016 r. stanął Ojciec nad grobem.

O. prof. Stanisław Narcyz Klimas: Tak jest! A nawet go dotknąłem.

W którym momencie pomyślał Ojciec: jestem szczęściarzem?

Często tak się czuję, ale chyba najmocniej dotarło to do mnie, gdy wyszedłem wówczas z Grobu Pańskiego i na placu przed bazyliką spotkałem znajomą pochodzącą z moich rodzinnych stron. Stała ze swą przyszłą teściową. Były bardzo przejęte. Zadały mi pytanie: „Dotykał ojciec kamienia?”. „Tak!” „A umył już ojciec ręce?” „Jeszcze nie!” Chwyciły moje dłonie i przyłożyły sobie do głów. Wówczas dotarło do mnie, jakiego błogosławieństwa dostąpiłem…

Jak czuł się naukowiec od lat badający Grób Pański, który nie zderza się z kolejną teorią czy hipotezą, ale może dotknąć przedmiotu swych badań?

Pamiętam, że wszedłem do Grobu Pańskiego, ujrzałem kamień, na którym leżało ciało Jezusa, i… kompletnie mnie zatkało. Byłem bardzo poruszony. Nie wiedziałem, co robić.

Nie zaczęło się jednak sielankowo…

Nie. Zaczęło się od... rozczarowania. W 2016 r. ze względu na krytyczny stan Grobu Pańskiego konserwatorzy zdecydowali o jego renowacji. Te kosztowne prace prowadził zespół greckich naukowców z ateńskiej politechniki, wyspecjalizowanych w pracach nad zabytkami sakralnymi na Bliskim Wschodzie. 26 października dokonano odsłonięcia marmurowej płyty kryjącej kamień, na którym spoczywało po śmierci ciało Chrystusa. Stałem tuż za dostojnikami, którzy mieli zaszczyt wejścia jako pierwsi do Grobu Pańskiego, i widziałem po ich minach, że coś jest nie tak. Już dzień wcześniej pracujący ze mną w archiwum Rosjanin powiedział: „Przypomnij sobie, co pisano w kronikach: Grecy oskarżali franciszkanów, że ci pocięli półkę kamienną, na której leżało ciało Chrystusa, na relikwie i wywieźli do Europy”. To zasiało we mnie ziarno zwątpienia. Wychyliłem się i zza pleców ubranych w żółte ochronne kaski patriarchów grecko-prawosławnego i ormiańskiego oraz wikariusza Kustodii Ziemi Świętej o. Dobromira kątem oka zobaczyłem, że w grobie… nic nie ma. Tylko żwir i piach. Pojawiło się zwątpienie.

Były wśród was na zewnątrz jakieś przepychanki?

Nie. Staliśmy posłusznie jak baranki. Było jednak czuć napięcie, oczekiwanie. Wszyscy zadawaliśmy sobie pytanie: co ujrzymy w Grobie Pańskim?

Jak na co dzień wygląda od kuchni wasza współpraca?

Mówiąc bez owijania w bawełnę: to rodzaj zawieszenia broni. Jeśli będziemy wszyscy respektowali czas wyznaczony na liturgię i inne wspólne ustalenia, będzie dobrze. Jeśli nie, może wybuchnąć wojna…

Komu najtrudniej się dogadać?

Grekom i Ormianom. Ostatnio punktem zapalnym jest konflikt w Górnym Karabachu i cała ta polityczna otoczka nie ułatwia tym wspólnotom spotkania. Podczas odsłonięcia płyty Grobu Pańskiego nastąpiło małe zawieszenie broni. Pamiętam rozczarowanie tym, że nie ujrzałem kamienia, i wybuch ogromnej radości, gdy okazało się, że leży on pod warstwą piachu i żwiru…

Jak wyglądał?

To półka kamienna, długa na 2,10 m i szeroka na 90 cm, z wyraźnie wyżłobionym rowkiem, który miał odprowadzać płyny wyciekające z ciała Zmarłego. Gdy dowiedziałem się, że znaleziono kamień, i wszedłem, by go dotknąć, dosłownie zabrakło mi słów. Tego dnia trzykrotnie wracałem do tego miejsca, raz z kamerką GoPro, by zarejestrować tę chwilę.

Dotykał Ojciec rzeczywistości zakrytych dla Jana Kowalskiego…

Od początku zdawałem sobie z tego sprawę i byłem za to wdzięczny Panu Bogu. Tę chwilę zapamiętam do końca życia.

Kroniki podają, że w 1555 r. odsłonięciu Grobu Pańskiego towarzyszyły spektakularne „okoliczności przyrody”. Słońce wirujące wokół swej osi, intensywny różany zapach. Tym razem dziennikarze również czekali na podobne „efekty specjalne”?

Oczywiście! Nie czuliśmy jednak żadnego zapachu i nie wiem, czy wirowało słońce, bo stałem wewnątrz bazyliki. (śmiech) Ale wydarzyło się coś, co zdumiało obecnych. Na 60 sekund przestały działać wszystkie nowoczesne urządzenia techników. Naukowcy byli bezradni wobec tego faktu. Podczas podnoszenia płyty doszło z niewiadomych przyczyn do zakłócenia działania sprzętu pomiarowego, skanerów i różnej innej aparatury.

Dlaczego?

Nie odważę się tego wytłumaczyć. Skoro fachowcy z ateńskiej politechniki nie potrafili… Ja nie skupiałem się na tych „efektach specjalnych”, ale dziękowałem Bogu za to, że mogłem dotknąć płyty, na której położono umęczone ciało Jezusa. Wróciłem do archiwum w zakurzonym habicie: „Pierzemy go?” – zapytałem kolegi.

Nigdy nie miał Ojciec wątpliwości, że ciało Jezusa złożono właśnie w tym miejscu?

Nigdy. Temu zresztą poświęciłem swą pracę naukową. Pytano mnie o to wielokrotnie. Kiedyś podczas pobytu w Rzymie usłyszałem: „Na ile procent jest ojciec pewien?”. „Na dziewięćdziesiąt dziewięć” – odpowiedziałem. „A dlaczego nie na sto?” „Bo sto procent daję jedynie Bogu”.

Święty Ambroży odnotował mistyczną wizję Heleny, która spacerując po Jerozolimie, miała zawołać: „Oto miejsce bitwy, a gdzie jest zwycięskie trofeum? Ja jestem na tronie, a krzyż Pana zagrzebany w prochu? Widzę, diable, że zrobiłeś wszystko, co możliwe, by pogrzebać szpadę, która cię unicestwiła”. To jedynie mit założycielski czy jej GPS wskazał właściwe miejsce?

To nie jest mit. Świadczył o tym żywy kult, jaki Helena zastała w Jerozolimie, i to, że w tym miejscu Rzymianie postawili świątynie Jowisza i Wenus, które miały ukryć, zasłonić Grób Chrystusa. Jak pokazało życie, była to ironia losu, bo dzięki temu… pomogli go wskazać.

Zapiski Egerii z lat 80. IV wieku świadczą o tym, że chrześcijanie niezwykle poważnie traktowali nawiedziny świętego miejsca, przygotowując się do tego przez surowe posty i modlitwy.

Była to dla nich podróż życia i podchodzili do niej niezwykle poważnie. Pracuję w Ziemi Świętej już 32 lata i wielokrotnie widziałem, jak spotkanie z Grobem Chrystusa i miejscem Jego śmierci przemieniało ludzi. Jak wracali po latach do modlitwy. Widziałem aktorów, którzy po modlitwie w tym świętym miejscu… prosili mnie o błogosławieństwo.

Znam też takich, którzy widząc chrześcijańskie przepychanki, pyskówki i kłótnie w długiej kolejce do Grobu Pańskiego, odchodzili zgorszeni.

Dlatego proponuję często pielgrzymom stojącym w długich – czasem nawet trzygodzinnych kolejkach, jak w pierwszych dniach marca ubiegłego roku – odmawianie Różańca. Ze względu na potrzebne duchowe przygotowanie się do spotkania z rzeczywistością Grobu Pańskiego i… uspokojenie.

Nie spowszedniała Ojcu wędrówka po tych samych miejscach?

Ani trochę. Naprawdę nie można się do tego przyzwyczaić. Za każdym razem odkrywam coś nowego. Można być zmęczonym codziennością i dynamiką życia w Izraelu: kontrolami, nieustannym napięciem, check-pointami, politycznymi wojenkami, ale nie nuży mnie przebywanie w świętych miejscach chrześcijaństwa. Wiecie, co to znaczy spędzić w Grobie Pańskim trzy godziny w nocy? Po północy, ale przed godziną 2.30, gdy nie ma jeszcze żadnej akcji liturgicznej Greków czy Ormian? Wpuszcza się wówczas jedynie około dwudziestu osób. Cisza, spokój. Coś pięknego! Pamiętam doskonale swą Mszę prymicyjną na kamieniu Grobu Pańskiego. Najpierw byłem tak przejęty, że po Eucharystii z wrażenia zapomniałem pobłogosławić wiernych, a gdy już mnie do nich zawrócono, jako mańkut pobłogosławiłem ich… lewą ręką.

Muzułmanie przychodzą do grobu Jezusa?

Tak. Traktują Issę (arabskie imię Jezusa) jako jednego z proroków, więc często pielgrzymują do Jego grobu.

A Żydzi?

Przychodzą ci, którzy nie są ortodoksami, niepraktykujący, ciekawi świata, jako turyści. Pamiętam pewnego ortodoksyjnego Żyda, który zamyślony wchodził do bazyliki Grobu Pańskiego, stawiając tym samym gwardię w stan gotowości. Policja chciała zainterweniować, bo nie wiedziała, czego się spodziewać, i węszyła prowokację. Podszedłem do tego człowieka. „Co tu jest?” – zapytał skonsternowany, widząc mój habit. „Grób”. „A czyj?” Jezusa” – odparłem, a on odwrócił się i odszedł.

Byłem świadkiem, jak po jednej z prelekcji pewna przejęta kobiecina zapytała Ojca: „I co? Znaleźliście w tym grobie… ciało?”…

Nie – odparłem zdumiony – przecież Jezus zmartwychwstał!•

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.