Delikatny moment

GN 5/2021 |

publikacja 04.02.2021 00:00

O tym, kiedy terapia staje się uporczywa, mówi ks. dr Witold Kania.

Delikatny moment Biuro Prasowe Konferencji Episkopatu Polski

Szymon Babuchowski: Sprawa naszego rodaka, który przebywał w szpitalu w Plymouth, poruszyła całą Polskę. Czy z informacji, które do Księdza docierały, ta sprawa wydawała się klarowna, czy też budziła wątpliwości?

Ks. Witold Kania: Oczywiście, że miałem wątpliwości. W sprawach klinicznych generalnie należałoby zacząć od analizy dokumentacji medycznej dotyczącej konkretnego pacjenta. Wtedy dopiero jesteśmy w stanie w pełni ocenić, na jakim fundamencie stoimy. Ocena moralna dokonuje się zawsze na podstawie faktów, które trzeba wcześniej poznać. Pamiętam, że kiedy w mediach głośno było o przypadku Terri Schiavo, który wydawał się bardzo zbliżony do sytuacji tego pacjenta, znany bioetyk o. Albert Moraczewski stwierdził, że nie wypowie się, dopóki nie będzie miał w ręku dokumentów. To nauczyło mnie, że w takich sprawach trzeba zachować dużą ostrożność w ocenach.

Ale czy z oświadczeń szpitala, wypowiedzi lekarzy i obrazów przekazanych nam przez media niczego nie jesteśmy w stanie wywnioskować?

Na pewno nie mieliśmy do czynienia z pacjentem, który spełniał kryteria śmierci mózgowej, ponieważ występowało u niego np. spontaniczne oddychanie. A jednym z kryteriów jest właśnie jego brak. To było widać – że nie był podłączony do aparatury umożliwiającej oddychanie.

Dostępne jest 17% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.