Bez planu B

Szymon Babuchowski

GN 52-53/2020 |

publikacja 23.12.2020 00:00

Wzorować się na osobie Chrystusa-Dzieciątka to nie znaczy leżeć w pieluszkach i kwilić. Tu chodzi o więź między nami i Bogiem, który jest kochającym Ojcem. Trzeba umieć powiedzieć: nie radzę sobie, Ojcze, pomóż – twierdzą karmelitanki Dzieciątka Jezus.

Bez planu B Roman Koszowski /Foto Gość

Wobec Boga staramy się być jak dzieci – ufne, całkowicie zdane na Niego i przekonane o Jego bezwarunkowej, darmowej miłości do wszystkich. Tę miłość niesiemy osobom, do których nas posyła – napisały na swojej stronie internetowej karmelitanki Dzieciątka Jezus. Zgromadzenie zakonne, które właśnie rozpoczyna obchody swojego stulecia, było pierwszym w Polsce noszącym takie imię. Postanowiliśmy sprawdzić, czym w praktyce jest naśladowanie Bożego Dzieciątka. W tym celu odwiedziliśmy karmelitanki w Czeladzi w województwie śląskim.

Nie tylko pieluszki

Drzwi otwiera nam uśmiechnięta s. Borgiasza i od razu prowadzi do pokoju, z którego rozchodzi się po całym domu zapach ciepłej kawy i świeżo upieczonego murzynka. Romek, nasz fotoreporter, zachęcony przez zakonnice, zdejmuje znad drzwi obraz małego Jezusa – Pastuszka. Na odwrocie znajdujemy przyklejoną karteczkę z zapiskiem: „Życzeniem naszego założyciela, wyrażonym w 1968 r., było, aby w tej rozmównicy królowało Boże Dzieciątko”.

Dostępne jest 11% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.