Narasta napięcie między chrześcijanami a muzułmanami w Etiopii

Łukasz Sośniak SJ

VATICANNEWS.VA |

publikacja 09.12.2020 15:35

W całej Etiopii narasta napięcie między chrześcijanami i muzułmanami. W miejscach, w których wyznawcy Chrystusa są obecni od IV w. i od samego początku żyją w przyjaźni z wyznawcami islamu, teraz zaczyna dochodzić do pobić i morderstw.

Narasta napięcie między chrześcijanami a muzułmanami w Etiopii hamerovv/pixabay

Budzi to niepokój biskupów zgromadzonych na Sympozjum Konferencji Episkopatów Afryki i Madagaskaru (SECAM). Wezwali oni do natychmiastowego zawieszenia broni, zwłaszcza w regionie Tigraj, który od ponad miesiąca jest sceną gwałtownego konfliktu zbrojnego.

Biskupów niepokoi przede wszystkim pogarszająca się sytuacja humanitarna, także w sąsiedniej Erytrei i Sudanie. Hierarchowie nawiązując do ostatniej encykliki Papieża Franciszka przypomnieli, że wszyscy jesteśmy braćmi i dlatego konflikty powinniśmy rozstrzygać na drodze dialogu, w duchu braterstwa, szacunku i zrozumienia. Zachęcili także wszystkich chrześcijan i ludzi dobrej woli do modlitwy w intencji zakończenia wojny i przywrócenia pokoju w Etiopii. Zaznaczyli potrzebę zapewnienia uchodźcom z terenów walk żywności, odzieży i wody pitnej.

Biskupi podkreślili, że na wojnie najbardziej cierpią niewinni, słabi i bezbronni. Najtrudniejszy jest los osób niepełnosprawnych, które – nawet w warunkach pokoju – w wielu krajach afrykańskich doświadczają braku akceptacji i odrzucenia. Przewodniczący Katolickiego Ruchu Betel, który w Etiopii prowadzi jeden z domów dla niepełnosprawnych, niepokoi się o los swoich podopiecznych. „Do tej pory żyliśmy w wielkiej zgodzie między muzułmanami a chrześcijanami, ale ten czas dawno minął” – powiedział papieskiej rozgłośni Andrzej Kalinowski.

„W naszym domu mieszkają osoby niepełnosprawne z upośledzeniem umysłowym należące do różnych ludów Etiopii. Do tej pory nie miało znaczenia, do jakiego plemienia kto należy. Dopiero teraz, kiedy wybuchła wojna w Tigraj, ta kwestia stała się istotna. Nasz dom znajduje się 42 km od stolicy Etiopii Addis Abeby i mówi się tutaj w języku amharskim, ale nasze miasto Debre Zeyit administracyjnie należy już do regionu Oromo. Można to poznać po flagach jakie znajdują się na budynkach urzędów, szkół i uniwersytetu. Miejscowym ten konflikt wydaje się dziwny, bo przez całe pokolenia swobodnie przemieszczali się i osiedlali w różnych miejscach kraju. Nasi sąsiedzi są np. parą mieszaną, ona jest z plemienia Amhara, a on z Oromo i nie stanowi to dla nich żadnego problemu – wyjaśnia Andrzej Kalinowski. – Zamieszki rozpoczęły się około dwóch lat temu, kiedy w jednym z kościołów ludzie z plemienia Oromo, czyli muzułmanie, zamordowali pięciu przedstawicieli plemienia Amhara, którzy są chrześcijanami. Wszyscy dziwili się, jak to możliwe, bo do tej pory żyliśmy przecież w zgodzie. Mam znajomego, który mieszka w Harar, to piękne i kolorowe muzułmańskie miasto na Wschodzie Etiopii, właściwie nieformalna stolica islamu w tym kraju, a jest katolikiem. Przyjaciel uświadomił mi, że w jego mieście katolicy są obecni od IV wieku i żyją z muzułmanami w pokoju, zapraszają wyznawców islamu na Wigilię, a oni ich na swoje uroczystości. Niestety to wszystko należy już do przeszłości. Doszło do tragedii, której nikt się nie spodziewał i nie wiadomo, jak to się zakończy.“

Konflikt w Tigray wybuchł 4 listopada, kiedy premier Etiopii Abiy Ahmed zarządził ofensywę wojskową przeciwko władzom lokalnym tego regionu w odpowiedzi na rzekomy atak na główną etiopską bazę wojskową znajdującą się w stolicy Tigray, Mekelle. Rząd oskarżył lokalne władze Tigraj o działania separatystyczne i chęć oderwania regionu od Etiopii. Dowodem na to miały być wybory, które partia rządząca w Tigraj (Tigrajski Front Wyzwolenia) zorganizowała we wrześniu wbrew woli rządu federalnego.