Krzesło nr 384

Katarzyna Solecka

Krzesło – powiedzmy – nr 1141 pozwala spojrzeć na te same rzeczy z zupełnie innej niż nasza perspektywy.

Krzesło nr 384

Jeśli ma się dzieci i brakuje domu z ogródkiem, po którym mogłyby ganiać – to obecne pandemiczne zamknięcie oznacza znacznie mniejsze ilości prania, szczególnie w ciągu ostatnich szaroburych tygodni. Ten, nazwijmy to, skutek uboczny jest przykładem rzeczy, która przydarza się nam jakby mimochodem. Dobrodziejstwa, które nie płynie z naszej życiowej zaradności czy zasług, ale z okoliczności, które dotyczą czegoś zupełnie innego.

Oczywiście, kogoś, kto na pytanie, jak ocenia dzisiejszy stan pandemii, odpowiedziałby: „Cieszę się, że nie muszę tyle prać” – uznalibyśmy co najmniej za idiotę. Czy jednak to, w jakim punkcie życia teraz jesteśmy, nie określa naszego sposobu postrzegania świata? Jak pisał Zbigniew Herbert: „Nasz punkt widzenia to krzesło nr 384” (on akurat w jednej z filmowych recenzji).

Uczestnicząc w tak zwanej kulturze słowa w jej wielorakich odsłonach: na internetowych portalach, w tygodnikach opinii, w książkach, słuchając różnych wypowiedzi na spotkaniach online, w telewizji czy chociażby w coniedzielnych homiliach – trudno czasem oprzeć się wrażeniu, że wszyscy wszystko wiedzą i wypowiadają się na każdy niemal temat. Oczywiście, nie da się tego do końca uniknąć – nie odmawiajmy nikomu dobrych intencji, a i sami czasem radzi byśmy byli usłyszeć, co o tym czy tamtym sądzi jakaś konkretna postać.

Nie żądajmy jednak rzeczy niemożliwych. Owszem, czasem czujemy, że czyjeś słowa trafiają w punkt (i sami byśmy powiedzieli to samo, no, może tylko ciut lepiej). Znacznie częściej jednak jest w nas chyba przekonanie, że oni się nie znają, że to pożal się Boże fachowcy i tak dalej. Bo co choćby o całej logistyce Prania przez duże „P” (kiedy-jak-komu-na kiedy ma doschnąć?!!!) może wiedzieć ktoś, kto pierze co najwyżej trzy pary brudnych skarpetek? No, wiedzieć nie może. Tak jak i my mamy ograniczony wgląd w wiele spraw dlatego, że przebywamy na własnym podwórku.

Zresztą, kto powiedział, że od razu ograniczony? Może taki ktoś (ten od trzech par skarpetek) wie na jakiś temat coś trafnego właśnie dlatego, że czegoś nie wie? Czytać różne rzeczy, słuchać różnych ludzi warto nie po to, aby się przekonać, że sami i tak wiemy lepiej (w każdym razie nie tylko po to). Krzesło – powiedzmy – nr 1141 pozwala spojrzeć na te same rzeczy z zupełnie innej niż nasza perspektywy, dostrzec szczegóły, które my pomijamy.

Nasze wysłużone siedzisko nie zapewnia nam najlepszego widoku na każdym widowisku, przyznajmy. Nie każde widowisko ma jednak także sferę ViP, abyśmy musieli mruczeć pod nosem jak najciszej to, co mamy do powiedzenia jako ci, którzy jakoby z definicji mniej widzą i tym samym mniej wiedzą. Innymi słowy chodzi o unikanie w komentarzach i w komentarzach komentujących te komentarze z jednej strony przekonania o własnej wszechwiedzy, a z drugiej – co czasem ważniejsze – lekceważenia siebie.

Nasz punkt widzenia to krzesło nr 384? Tak. To akurat jest moje.