publikacja 03.12.2020 00:00
"Macie tu cerkiewną liturgię?" - zapytała. "Tak!" "I uznajecie prymat papieża? Jakież to wspaniałe!". Kim są grekokatolicy, którzy przechowują tożsamość niepodzielonego Kościoła? I dlaczego papież zna ich Mszę na pamięć?
henryk przondziono /foto gość
Liturgia celebrowana przez abp. Eugeniusza Popowicza w cerkwi w Olchowcu.
Beskid Niski. W południowym słońcu lśnią dzwony cerkwi w Łosiu. Obok stoi smagany wiatrem wielki krzyż. Z jednej strony data 988 – „chreszczenia Rusi”, z drugiej papieskie zawołanie „Totus Tuus”. Czytelny symbol wiary grekokatolików. Przed II wojną w wiosce mieszkało ich aż 1050.
– Gdy przyjechała tu wycieczka nauczycieli z Białegostoku, jedna z kobiet zapytała: „Macie tu cerkiewną liturgię?” „Tak!” „I jednocześnie uznajecie prymat papieża?” „Tak!” „Jakież to wspaniałe!” – zawołała zachwycona. W tym krzyku była wielka tęsknota za jednością – opowiadał mi przed kilkunastu laty archimandryta ojciec Roman Piętka, proboszcz neounickiej parafii w Kostomłotach (zmarł przed dziewięciu laty).
Gdy podobne pytanie usłyszał od pewnej kobiety abp Jan Martyniak, uśmiechnął się: „Proszę pani, w naszej liturgii za papieża modlimy się aż siedmiokrotnie, a wy?”.
Dostępne jest 9% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.