To nie kuria, a ks. Robert Kantor w swoim własnym imieniu pozwał ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego

bs

publikacja 14.11.2020 12:00

Kanclerz kurii i delegat biskupa tarnowskiego ds. wykorzystywania seksualnego małoletnich wydał w tej sprawie oświadczenie.

To nie kuria, a ks. Robert Kantor w swoim własnym imieniu pozwał ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego Joanna Sadowska /Foto Gość Ks. Kantor uważa, że w publikacji ks. Isakowicza-Zaleskiego pojawiły się nieścisłe i niepełne informacje, które naruszają jego dobra osobiste, mogą wprowadzać w błąd czytelników, podważać jego rzetelność jako delegata biskupa tarnowskiego ds. wykorzystywania seksualnego małoletnich, a także sugerować, że dopuścił się zaniechań w sprawach dotyczących wykorzystywania małoletnich. Podważa to zaufanie ofiar do niego.

Ksiądz Kantor, kanclerz Kurii Diecezjalnej w Tarnowie, a zarazem delegat biskupa tarnowskiego ds. wykorzystywania seksualnego małoletnich, oświadcza, że w swoim własnym imieniu złożył pozew w związku z publikacją internetową na blogu ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego tekstu pt. "Krzywda pana Andrzeja, molestowanego seksualnie w wieku 13 lat przez ks. Stanisława P. z diecezji tarnowskiej" z 3 sierpnia br.

Kapłan uważa, że w tej publikacji pojawiły się nieścisłe i niepełne informacje, które naruszają jego dobra osobiste, mogą wprowadzać w błąd czytelników, podważać jego rzetelność jako delegata biskupa tarnowskiego ds. wykorzystywania seksualnego małoletnich, a także sugerować, że dopuścił się zaniechań w sprawach dotyczących wykorzystywania małoletnich. Podważa to zaufanie ofiar do niego.

"Mimo wysłanej prośby o sprostowanie ksiądz Isakowicz-Zaleski nie sprostował tej informacji i - wobec wyczerpania środków ugodowego zakończenia sporu - zdecydowałem się wystąpić na drogę sądową. Zwalczanie czynów pedofilskich w Kościele jest traktowane przeze mnie priorytetowo, do tego zaś potrzebne jest zaufanie oraz przekonanie ofiar, że ich sprawy będą traktowane niezwykle poważnie, sprawcy będą ponosić pełną odpowiedzialność za swoje czyny i nie będzie żadnych zaniechań z mojej strony, jako osoby odpowiedzialnej za prowadzenie tego typu spraw" - napisał ks. Kantor w wydanym oświadczeniu.

W nagłówkach wielu mediów pojawiły się informacje, że to kuria tarnowska wytoczyła proces krakowskiemu duchownemu ks. Isakowiczowi-Zaleskiemu za tekst opisujący sprawę 13-latka, który był molestowany przez ks. Stanisława P. z diecezji tarnowskiej. Nie jest to prawda. Proces wytoczył ks. Kantor w swoim własnym imieniu.

Prawdą jest, że kuria diecezjalna 28 sierpnia w specjalnym oświadczeniu opisała sprawę ks. Stanisława P. i przyznała, że dokonana analiza zarchiwizowanych danych ujawniła w tym przypadku, niestety, niedociągnięcia i zaniechania w przeszłości.

"Musimy o tym otwarcie powiedzieć, gdyż jedyną słuszną drogą jest kierowanie się prawdą i troską o wiarygodność Kościoła" - podkreślono.

O chronologii zdarzeń oraz działaniach podjętych w sprawie ks. Stanisława P., a także obecnie wszczętych krokach, by sprawa ta ostatecznie została doprowadzona do końca, pisaliśmy tutaj:

Pełną treść oświadczenia ks. Roberta Kantora publikujemy na następnej stronie.

Pełna treść oświadczenia ks. Roberta Kantora:

Ja, ks. Robert Kantor, oświadczam, że w swoim własnym imieniu złożyłem pozew w związku z publikacją internetową na blogu ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego pt. „Krzywda pana Andrzeja, molestowanego seksualnie w wieku 13 lat przez ks. Stanisława P. z diecezji tarnowskiej” z dnia 3 sierpnia 2020 roku.

W publikacji tej pojawiły się bowiem nieścisłe i niepełne informacje, które naruszają moje dobra osobiste i które mogły wprowadzić czytelników w błąd. We wpisie tym pojawiła się bowiem sugestia, że dokonywałem w przeszłości i dokonuję teraz zaniechań w sprawach dotyczących wykorzystywania małoletnich. Mimo wysłanej prośby o sprostowanie ksiądz Isakowicz-Zaleski nie sprostował tej informacji i - wobec wyczerpania środków ugodowego zakończenia sporu - zdecydowałem się wystąpić na drogę sądową. Zwalczanie czynów pedofilskich w Kościele jest traktowane przeze mnie priorytetowo, do tego zaś potrzebne jest zaufanie oraz przekonanie ofiar, że ich sprawy będą traktowane niezwykle poważnie, sprawcy będą ponosić pełną odpowiedzialność za swoje czyny i nie będzie żadnych zaniechań z mojej strony, jako osoby odpowiedzialnej za prowadzenie tego typu spraw.

Informuję, że zostałem delegatem w 2015 r., i od tego momentu dokonałem co najmniej kilku zgłoszeń dotyczących wykorzystywania dzieci przez osoby duchowne. W czasie wykonywania mojej działalności brałem czynny udział w opracowaniu dokumentu diecezjalnego dotyczącego procedur działania kurii w stosunku do organów ścigania, jak i w stosunku do pokrzywdzonych. W opisywanej przez ks. Isakowicza-Zaleskiego sprawie nie wykonywałem żadnych działań i nie było w tej sprawie również żadnych skarg na mnie.

Chciałbym podkreślić, że każde zawiadomienie dotyczące możliwości i popełnienia przestępstwa molestowania seksualnego przez duchownego z osobą małoletnią traktowane jest z należytą powagą i empatią dla pokrzywdzonych, dokładając przy tym najwyższej staranności w celu wyjaśnienia wszystkich okoliczności danej sprawy i podjęcia stosownych kroków - bez stosowania jakichkolwiek półśrodków. Obecnie każdy przypadek jest skrupulatnie wyjaśniany i bezzwłocznie stosowane są także środki zaradcze mające skutecznie pozbawić podejrzanego możliwości kontaktu z dziećmi i młodzieżą. Ponadto, biorąc pod uwagę przepisy zarówno prawa kanonicznego, jak i państwowego, po uwiarygodnieniu przestępstwa informowana jest Kongregacja Nauki Wiary oraz polskie ograny ścigania.

Od 2015 roku dwa razy w roku podczas tzw. kongregacji dla wszystkich kapłanów diecezji tarnowskiej w komunikatach zawsze zwracam uwagę na kwestie związane z ochroną małoletnich, prosząc o stosowanie się do wytycznych KEP i diecezjalnych w tej materii, przypominając jednocześnie o konsekwencjach karnych.

Na blogu, opisując przypadek p. Andrzeja - pokrzywdzonego - przedstawiono opinii publicznej tylko relację jednej strony, który to wpis został powielony w innych publikatorach. Dodatkowo wskazano mnie jako osobę, na działalność której skarżyła się ofiara ks. Stanisława.

Tak niepełne przedstawienie informacji, pomijające szereg istotnych faktów, jest jednostronne i bardzo krzywdzące. Nie może dojść do sytuacji, gdy osoby pokrzywdzone z uwagi na przedstawianie podobnych zdarzeń w tak stronniczy sposób stracą zaufanie do instytucji, a tym samym nie będą chciały składać zawiadomień o popełnieniu przestępstw na tle seksualnym, co rodzi również konsekwencje dla nich samych.