Trójca Święta

Frank J. Sheed

publikacja 23.10.2020 15:14

Co Bóg robi ze swoją wiecznością? Co robi z sobą samym? Nie jest nieskończenie bezczynny. Na czym polega więc Jego praca?

Trójca Święta Okładka książki

Fragment książki Franka J. Sheeda, Teologia dla początkujących, W drodze, Poznań 2020.

Trzy Osoby

Bóg jest Bogiem żywym. Na czym jednak polega Jego życie? Trudno nam nawet sformułować to pytanie, gdyż nie jesteśmy przyzwyczajeni do rozmyślania o tej sprawie. Tak jednak, jak pytamy, co człowiek robi ze swoim czasem, podobnie możemy zapytać: Co Bóg robi ze swoją wiecznością? Co robi z sobą samym? Nie jest nieskończenie bezczynny. Na czym polega więc Jego praca? Być może będziemy mieli pokusę, by stwierdzić, że Bóg zarządza wszechświatem, i na tym poprzestać. Nie wolno nam się jednak tym zadowolić. Kierowanie wszechświatem nie może być jedynym działaniem nieskończonego Bytu. Nam wszechświat wydaje się ogromny, ale dla Niego taki nie jest. Stworzył go z niczego. I w ogóle nie musiał go stwarzać. Możemy więc uznać to za działalność uboczną, a nie za główne zadanie Boga. Gdyby ktoś nazwał Szekspira aktorem, byłaby to prawda, ale nie obejmowałaby jego głównego zajęcia, którym było pisanie sztuk. To, że Bóg kieruje naszym światem, jest prawdą, ale nie jest to Jego cały dorobek. Co więc nim jest?

Skupmy się na dwóch wielkich działaniach ducha. Bóg nieskończenie poznaje i nieskończenie kocha. Co jest przedmiotem Jego nieskończonej miłującej mocy? Niemal instynktownie odpowiadamy: „Człowiek”. I to, na szczęście, jest prawda. Ale z powodu, który wcześniej wyjaśniliśmy, nie może to być prawda najważniejsza. Stworzenia skończone nie są odpowiednim przedmiotem nieskończonej miłości – my nie możemy jej pojąć, nie możemy jej odwzajemnić i jeszcze raz powtórzę, nie musieliśmy w ogóle istnieć. Czy nieskończona miłość nigdy nie znajdzie odpowiedniego dla siebie obiektu? Moglibyśmy powiedzieć, że Bóg kocha samego siebie. Bez względu jednak na to, jak oświecające te słowa będą dla uczonego teologa, przeciętny chrześcijan może odebrać je jako trochę przygnębiające – idea Boga samotnego w wieczności, kochającego samego siebie całą swoją mocą, nie pobudza zbytnio naszego życia duchowego. I faktycznie ludzkość prawie niezmiennie znajdowała coś przerażającego w tej idei Boga samotnika. Właśnie uciekając przed tym lękiem, poganie wymyślali swoje liczne bóstwa. Bóg w towarzystwie sobie podobnych nie był aż tak przerażający.

Ich usiłowanie znalezienia towarzyszy dla Boga odznaczało się przenikliwością, tylko rozwiązanie było złe. Dopiero nasz Pan Jezus Chrystus miał nam objawić, że Bóg ma towarzyszy wewnątrz swojej boskiej natury – nie wielu innych bogów, ale trzy Osoby w jednym Bogu. Bóg wiedzie swe życie na poznawaniu i miłości tych trzech Osób. A Chrystus chce nas dopuścić do uczestnictwa w tym poznawaniu.

Gdy czytamy ewangelie, widzimy w nich Chrystusa, który mówi nam o Bogu coś nowego – w Starym Testamencie znajdujemy pewne aluzje i zapowiedzi na ten temat, lecz prawda ta nie zostaje bezpośrednio wypowiedziana. Obok nacisku na to, że Bóg jest jeden, spotykamy się stale z odniesieniami do pewnego rodzaju wielości. Nie chodzi tu oczywiście o tonowanie najściślejszego monoteizmu – Chrystus cytuje słowa Starego Testamentu: „Słuchaj, Izraelu, Pan Bóg nasz jest jedynym Panem” (Mk 12,29). Spotykamy jednak nowy element „więcej-niż-jedności”, który mimo to nie narusza Jego jedności doskonałej.

W Ewangelii św. Mateusza (11,27) i św. Łukasza (10,22) trafiamy na zdanie: „Nikt (…) nie zna Syna, tylko Ojciec, ani Ojca nikt nie zna, tylko Syn (…)”. Mamy tu do czynienia z dwoma Osobami na jednakowym poziomie. W Ewangelii św. Jana czytamy: „Ja i Ojciec jedno jesteśmy” (J 10,30) – czyli są dwie Osoby, które mimo to są jednym.

W zakończeniu Ewangelii św. Mateusza w tę jedność wprowadzona zostaje trzecia Osoba: „Idźcie i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego” – trzy Osoby o jednym imieniu, a więc o jednej naturze, gdyż Bóg nadaje rzeczom imię zgodnie z tym, czym są.

To połączenie jedności i „więcej-niż-jedności” jest najbardziej widoczne w czterech rozdziałach Ewangelii św. Jana (14–17), które mówią o ostatniej wieczerzy. (Każdy, kto poważnie traktuje teologię, powinien je czytać co jakiś czas; ich bogactwo nie nuży). Godny uwagi jest zwłaszcza rodzaj „zamienności” Osób. I tak, kiedy apostoł Filip prosi: „Pokaż nam Ojca”, Jezus odpowiada: „Kto Mnie widzi, widzi także i Ojca” (J 14,8). Podobnie, Jezus mówi, że będzie wysłuchiwał naszych modlitw (J 14,14), tak jak wysłuchuje ich Jego Ojciec (J 16,23); że On pośle Ducha Świętego (J 16,7), tak jak pośle Go Jego Ojciec (J 14,16). Wszystkie te zdania w cudowny sposób łączą się w doktrynie Trójcy Świętej.

Zarys doktryny Trójcy Świętej

Idea jedynego Boga, który jest w trzech Osobach, musi być głęboko tajemnicza. Nie moglibyśmy o niej w ogóle wiedzieć, gdyby sam Bóg nie uchylił zasłony po to, byśmy mogli ją zobaczyć. Mimo że On nam o niej powiedział, mamy wrażenie, że sens tej idei całkowicie nas przerasta. Nie jest jednak czymś  zupełnie niejasnym. Bóg nie naigrawałby się z nas, ujawniając coś, czego absolutnie nie bylibyśmy w stanie zrozumieć. Ponieważ On chce być przez nas poznany, musimy zdobyć się na wysiłek, aby Go poznać.

W największym skrócie doktryna ta obejmuje cztery prawdy:

1. W jednej naturze boskiej są trzy Osoby: Ojciec, Syn i Duch Święty.
2. Żadna z tych Osób nie jest jedną z pozostałych, każda jest w pełni sobą.
3. Ojciec jest Bogiem, Syn jest Bogiem, Duch Święty jest Bogiem.
4. Nie są trzema Bogami, lecz jednym Bogiem.

Słyszałem raz, jak pewien teolog (ale nie chrześcijański) zapytany o Trójcę Świętą powiedział: „Nie interesuje mnie aspekt arytmetyczny bóstwa”. Niekiedy wydaje się, że nawet katolicy myślą, iż mamy matematyczną sprzeczność, gdy mówimy „Trzy równa się jeden”. Oczywiście nie ma tu sprzeczności. Mówimy o trzech Osobach w jednej naturze. Problem polega na tym, że jeśli do słów „osoba” i „natura” nie dołączymy sensu, one odpadną i pozostaną nam tylko liczby, które przedstawiają najważniejszą prawdę o Bogu. Musimy zrozumieć, co oznacza słowo „osoba” i słowo „natura”, a wtedy się przekonamy, co możemy zrobić z liczbami „trzy” i „jeden”.

Pierwszy etap naszego badania tego, czym jest osoba i natura, jest dość prosty. Używając wyrażenia „moja natura”, przekazujemy, że mamy do czynienia z osobą, z „ja”, które posiada naturę. Osoba nie może istnieć bez natury. Wydaje się jednak, że istnieje między nimi jakaś różnica – osoba posiada naturę, a nie odwrotnie. Mówimy „moja natura”, a nie „naturalne ja”.

Co więcej, widzimy, że osoba i natura odpowiadają na dwa różne pytania. Jeśli jesteśmy świadomi (na przykład przy słabym świetle), że w pokoju coś jest, pytamy: „Co tam jest?”. Jeśli stwierdzamy, że jest to człowiek, pytamy: „Kto tam jest?”. „Co” jest pytaniem o naturę, „kto” jest pytaniem o osobę. Istnieje jeszcze inna różnica, której zauważenie nie wymaga jakiejś szczególnej wiedzy filozoficznej. Moja natura decyduje o tym, co mogę robić. Mogę unieść rękę, na przykład, ponieważ ta czynność jest zgodna z naturą ludzką. Mogę jeść, śmiać się, spać, myśleć, ponieważ każde z tych działań jest zgodne z naturą ludzką. Nie mogę złożyć jaja, ponieważ to leży w naturze ptaka. Jeżeli kogoś ugryzę, nie zatruję go, ponieważ śmiertelne ukąszenie leży w naturze węża. Nie mogę żyć pod wodą, ponieważ to jest zgodne z naturą ryby. Mimo że moja natura decyduje o tym, co mogę robić, to jednak to ja to robię, ja, czyli osoba. Natura jest źródłem naszych działań, a osoba je wykonuje.

Przenosząc tę odrobinę światła na istotę Boga, możemy powiedzieć, że istnieje
tylko jedna natura boska, jedna odpowiedź na pytanie: „Czym jest Bóg?”,jedno źródło boskich działań. Tę jedną naturę posiadają trzy Osoby. Na pytanie: „Kim jesteś?”, każda z tych trzech Osób poda inną, własną odpowiedź: Ojcem, Synem, Duchem Świętym. Na pytanie: „Czym jesteś?”, każda odpowie tak samo: Bogiem, ponieważ każda posiada w pełni tę samą naturę boską, a to natura decyduje, czym jest dany byt.

Ponieważ każda z Osób posiada boską naturę, każda może czynić wszystko to, co czyni Bóg. Ponieważ każda jest Bogiem, nie ma między nimi nierówności ani co do istoty, ani co do działania. Musimy tu być dokładni zwłaszcza w odniesieniu do dwóch punktów. Po pierwsze, nie jest tak, że trzy Osoby dzielą boską naturę; ona jest jedna i niepodzielna; można ją posiadać jedynie w całej pełni. Po drugie, trzy Osoby są różne od siebie, ale nie są oddzielne. Są różne, ponieważ każda jest sobą; ale nie można ich rozdzielić, ponieważ każda jest tym, czym jest, wyłącznie dzięki posiadaniu tej samej natury, i poza tą jedną naturą żadna z tych Osób nie mogłaby istnieć.

Z początku wszystko to może wydawać się suche i niewdzięczne, ale tylko z początku. Nagroda za wytrwałość jest ogromna.

Tajemnica, nie sprzeczność

Jedna nieskończona i niepodzielna natura Boga przynależy w pełni do trzech Osób – każda z nich jest więc Bogiem i każda z nich czyni to, co jest zgodne z naturą Boga. Gdy poważnie zastanowimy się nad tą najważniejszą prawdą, mogą się pojawić dwie trudności: po pierwsze, możemy uznać za coś niewyobrażalnego, wręcz sprzeczność samą w sobie, że jedną naturę mogą posiadać trzy osoby; po drugie, możemy pomyśleć, że skoro Ojciec jest Bogiem, Syn jest Bogiem i Duch Święty jest Bogiem, to istnieje trzech Bogów, a nie jeden. Musimy przyjrzeć się temu bliżej.

Kiedy myślimy o osobie i naturze w nas samych, wydaje się jasne, że jedną naturę może posiadać tylko jedna osoba i poprzez nią działać. Ta pozorna oczywistość wynika jednak z tego, że patrzymy nie dość głęboko. To prawda, że jesteśmy świadomi rzeczywistości w naszym wnętrzu, będącej naturą, dzięki której jesteśmy tym, czym jesteśmy, oraz rzeczywistości w naszym wnętrzu, będącej osobą lub naszym „ja”, dzięki któremu jesteśmy tym, kim jesteśmy. Tego jednak, czy są to dwie rzeczywistości, czy dwa poziomy bądź aspekty jednej rzeczywistości, nie możemy dostrzec z całkowitą pewnością.

Gdy chcemy się przyjrzeć sobie bliżej, okazuje się to nie takie proste. Mamy bardzo mgliste pojęcie o swojej naturze, a o naszym „ja” jeszcze mniej wyraźne. Kiedy ktoś prosi: „Opowiedz mi o sobie”, mówimy o swoich cechach albo o tym, co robimy, lecz nie o naszym „ja”, które ma te cechy bądź robi te rzeczy. Wiemy, że to nasze „ja” gdzieś tam jest, to coś, co mówi „ja”, ale nie potrafimy nadać temu obrazowi ostrości. Jeśli chodzi zarówno o naturę, którą mam, jak i osobę, którą jestem, otacza mnie więcej mroku niż światła. Tak więc, choć całe nasze doświadczenie dotyczy tego, że jedna osoba ma jedną naturę, nie możemy uczciwie powiedzieć, że wiemy wystarczająco dużo o naturze i osobie człowieka, aby stwierdzić, że jeden do jednego jest jedyną możliwą relacją. Na temat bytu nieskończonego nie mamy w ogóle żadnego doświadczenia: jeśli Bóg mówi nam, że istnieją trzy Osoby, nie mamy żadnej podstawy, by to kwestionować, musimy po prostu starać się to zrozumieć.

Druga trudność to zarzut najczęściej stawiany przez inteligentnych ateistów: skoro każda z trzech Osób jest Bogiem, to musi być trzech Bogów. Najlepszym sposobem wykazania fałszu tego zarzutu jest posłużenie się wyrażeniem „trzej ludzie”. Brown, Jones i Robinson to trzy różne osoby, z których każda posiada ludzką naturę. Jak dotąd mamy dokładną paralelę. Ojciec, Syn i Duch Święty są trzema różnymi Osobami, z których każda ma tę samą naturę boską. Popatrzmy teraz na różnice. Brown, Jones i Robinson, każdy z nich, ma własny przydział natury ludzkiej. Brown nie korzysta z rozumu Jonesa, Jones nie kocha zgodnie z wolą Robinsona; każdy z nich ma swój rozum i wolę. Wyrażenie „trzej ludzie” oznacza zatem trzy różne osoby, z których każda jest obdarzona własną, osobną naturą ludzką, własnym, oddzielnym wyposażeniem jako człowiek.

Wyrażenie „trzech Bogów” mogłoby oznaczać jedynie trzy różne osoby, z których każda ma własną, osobną naturę boską, własne osobne wyposażenie jako Bóg. Tak jednak nie jest. Trzy Osoby posiadają tę samą naturę, mogą czynić to, czego nie potrafią trzej ludzie – poznają tym samym rozumem, kochają tą samą wolą. Są trzema Osobami i każda jest Bogiem; ale są jednym Bogiem, a nie trzema.

Gdyby to było wszystko, moglibyśmy stwierdzić, że przynajmniej nie widzimy sprzeczności w doktrynie Trójcy Świętej. Prawdopodobnie jednak powinniśmy powiedzieć, że nie dostrzegamy też niczego więcej. Poznanie, że nieskończoną naturę boską, i tak już wystarczająco tajemniczą, posiadają trzy Osoby, jeszcze bardziej tajemnicze, tylko pogłębia otaczający nas mrok. Dopiero poznanie osobowości poszczególnych Osób pomoże nam ten mrok rozjaśnić. Musimy, z pomocą Bożą, skierować nasze umysły na nieskończony akt poczęcia, w którym Ojciec rodzi Syna, i na to nieskończone zjednoczenie w miłości, dzięki któremu Duch Święty pochodzi od Ojca i Syna. Dzięki temu zbliżymy się do odpowiedzi na pytanie – na czym polega życie Boga?

Fragment książki Franka J. Sheeda, Teologia dla początkujących, W drodze, Poznań 2020.

Rzeka   Henryk Przondziono /Foto Gość Rzeka
Przy przybliżyć ludzkiemu rozumowi tajemnice Trójcy Świętej Ojcowie Kościoła porównywali Ją czasem do rzeki: jest jedna, a przecież to woda, koryto i nurt...