publikacja 01.10.2020 00:00
Różaniec nie spadł z nieba. Z dojściem do nieba ma jednak związek – o ile jest dobrze używany.
krzysztof błażyca /foto gość
W Różańcu rozważamy tajemnice Chrystusa jakby sercem Maryi.
Kasia z mężem postanowili codziennie przez dłuższy czas odmawiać wszystkie części Różańca. Było to związane z nowenną, której odprawienia się podjęli. – Z początku obawiałam się tego, wydawało mi się, że nie dam rady, że nie pogodzę tego ze zwykłymi obowiązkami – opowiada. A jednak, ku swojemu zaskoczeniu, dała radę. – Różaniec jakoś oplótł cały mój dzień. Robiłam wszystko, co trzeba, ale z większym skupieniem i jakby w bezustannej modlitwie. Nie przeszkadzało to w życiu, nawet przeciwnie: poprawiło jego jakość. I tak sobie myślę, że to dla nas było cenniejsze od tego, co chcieliśmy uprosić – uśmiecha się.
Podobne doświadczenia ma wielu ludzi, którzy chwytają za różaniec. Uświadamiają sobie, że najcudowniejszym owocem modlitwy jest… modlitwa.
Ewolucja
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.