Gra na przeczekanie

Andrzej Grajewski

GN 39/2020 |

publikacja 24.09.2020 00:00

Moskwa wsparła Łukaszenkę, ale nie bezwarunkowo. Dyktator musi opanować sytuację w kraju i kontynuować proces integracji z Rosją.

Na Białorusi trwają protesty, które są brutalnie tłumione przez siły bezpieczeństwa. Natalia Fedosenko /ITAR-TASS/pap Na Białorusi trwają protesty, które są brutalnie tłumione przez siły bezpieczeństwa.

Prezydent Łukaszenka nie zamierza więc siadać do rozmów z opozycją, ale straszy Białorusinów agresją Zachodu, zapowiada zamknięcie granic z Polską i Litwą oraz przedłuża manewry wojskowe z udziałem wojsk rosyjskich. Konflikt białoruski ma coraz silniejsze implikacje międzynarodowe i robi się coraz bardziej nieprzewidywalny.

Bliżej „starszego brata”

Aby wyjaśnić, jak bardzo zmieniła się pozycja Łukaszenki wobec Putina, warto przywołać obrazy z dwóch ostatnich wizyt prezydenta Białorusi na Krymie. W grudniu ubiegłego roku rozmawiał tam z prezydentem Rosji przy okazji 20. rocznicy obchodów wspólnego państwa związkowego. Utworzony 8 grudnia 1999 r. Związek Białorusi i Rosji zakładał ścisłą integrację obu państw, ale do niej nie doszło. Łukaszenka domagał się tanich surowców, ale władzą z Kremlem nie chciał się dzielić. Przez 20 lat sprytnie manewrował między Moskwą a Zachodem, wiele obiecując, ale niczego nie realizując.

Dostępne jest 10% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.