Życie [niestety] praktyczne

Teoretycznie wszystko można osiągnąć. Człowiek potrzebuje jednak nie opieki teoretycznej tylko realnej.

Życie [niestety] praktyczne

Włoski minister zdrowia widzi naglącą potrzebę przebudowy systemu opieki medycznej i społecznej nad osobami starszymi i prosi o pomoc Kościół – na czele komisji mającej zająć się reformą stanął abp Paglia, prezes Papieskiej Akademii Życia. Krótka informacja, ale praca nad zmianą jest też zadaniem Kościoła.

Włosi mają problem instytucjonalizacji opieki, co w dobie COVID zebrało śmiertelne żniwo. W Polsce problemem jest raczej dostęp do opieki instytucjonalnej, zwłaszcza dla osób, które nie są w stanie opłacać pobytu w prywatnych ośrodkach. Abp Paglia pisze o konieczności stworzenia modelu, który pozwoliłby osobom starszym na pozostanie w swoich domach i w swoim środowisku, wśród bliskich.

W Polsce trzeba podkreślić mocno: opieka instytucjonalna bywa konieczna. Czasem nie ma możliwości, by chory przebywał w domu, bo np. wskutek zmian związanych z wiekiem stwarza zagrożenie dla siebie lub bliskich. Czasem można by jej uniknąć, ale nie mamy wydolnego systemu opieki wspierającego w opiece rodziny. Chorymi starszymi ludźmi często opiekują się ich równie podeszli w latach małżonkowie i niemłode już dzieci, zaniedbując przy okazji poważnie własne zdrowie. Nie mają czasu się nim zająć. Nie są w stanie położyć się na kilka dni do szpitala na badania – nie ma ich kto zastąpić przy chorym. Nie ma ośrodków, które zapewniałyby czasowy pobyt w takiej sytuacji. Oznacza to czasem zaniedbania nie do odrobienia. Nie ma systemu opieki wytchnieniowej. Problemem jest zapewnienie pomocy w czasie, gdy opiekun musi iść do pracy... Nie, nie może nie pójść. Nikt ich razem nie utrzyma. W Polsce uważam za konieczne przypomnienie: nikomu nie wolno robić wyrzutów z powodu oddania matki czy ojca do domu opieki. Czasem to najlepsze z możliwych wyjść.

Opieka nad osobami starszymi w ich domach to bardzo rozległy problem dostępu do lekarzy, w tym geriatrów, potrzebnej diagnostyki, opieki pielęgniarskiej, wsparcia pielęgnacyjnego i socjalnego, w końcu do rehabilitacji. To problem transportu: chorego trzeba na wizytę czy badania dostarczyć, co nierzadko oznacza: wnieść i wynieść. Tak, to prawda: teoretycznie w Polsce wszystkie elementy tego procesu (może poza ośrodkami pobytu czasowego i opieką wytchnieniową) istnieją. Nawet czasem udaje się je zorganizować. Czasem - z racji braku ludzi i braku miejsc, długiego okresu oczekiwania, mnóstwa wymagań formalnych. Tak, teoretycznie wszystko można osiągnąć. Człowiek potrzebuje jednak nie opieki teoretycznej tylko realnej. Życie jego i jego rodziny jest [niestety] całkowicie praktyczne.

Myślę, że podobnie jak we Włoszech, także i w Polsce udział Kościoła – merytoryczny i praktyczny – jest bardzo potrzebny. Pomoc w postaci prowadzenia ośrodków opiekuńczych to bardzo wiele – i jednocześnie, patrząc na sytuację, zbyt mało. O ludzi chorych - starszych, niepełnosprawnych – trzeba się upomnieć.

Post scriptum

1. To tylko jeden z wielu problemów w dzisiejszej opiece nad ludźmi chorymi i starszymi. Bardzo ważna i wymagająca rozwiązania jest kwestia samotności w zamkniętych od miesięcy dla odwiedzających domów opieki społecznej. Pensjonariusze nie zawsze są w stanie zrozumieć, czują się opuszczeni przez rodziny. Dramatycznym problemem jest samotne umieranie – także w zamkniętych dla odwiedzających szpitalach. Względy bezpieczeństwa są ważne, ale nie tłumaczą wszystkiego. To jednak temat na kolejny komentarz.

2. Dziś o 11:30 w auli Pawła VI w Watykanie zostanie zaprezentowany dokument Kongregacji Nauki Wiary “Samaritanus bonus” (Dobry Samarytanin). Będzie on dotyczył opieki nad osobami w fazie krytycznej i końcowej życia. Konferencję prasową będzie można śledzić na kanale youtubowym VaticanNews. Organizatorzy zapowiedzieli udostępnienie dziennikarzom, jeszcze przed konferencją (o 9:30) pełnego tekstu w języku włoskim, angielskim, hiszpańskim i portugalskim. Mam nadzieję, że szybko ukaże się także wersja polska.