Prawo i siła

Jacek Dziedzina

GN 32/2020 |

publikacja 06.08.2020 00:00

Praworządność, obok wolności i równości, stała się głównym dogmatem Unii Europejskiej. I dobrze, bo praworządność leży w interesie obywateli. Gorzej, gdy staje się narzędziem do ideologicznej i politycznej walki o władzę.

Prawo i siła istockphoto

Słowo „praworządność” w ostatnich latach odmieniane jest przez wszystkie przypadki – za sprawą postępowań, jakie przeciwko Polsce i Węgrom wszczęła Komisja Europejska. Temat zyskał na aktualności, gdy okazało się, że wypłata środków unijnych może być uzależniona od oceny praworządności w danym kraju. Trudno ocenić, na ile działania Komisji i innych unijnych organów (m.in. Parlamentu Europejskiego) są adekwatne, dopóki nie zdefiniujemy, czym właściwie jest praworządność w sensie ścisłym, oraz dopóki nie przyjrzymy się, jak jest rozumiana czy też „rozwijana” przez dzisiejsze elity unijne, i dopóki nie spojrzymy na jej przestrzeganie lub łamanie przez pozostałych członków UE i nie dokonamy porównania reakcji tych samych organów na jej naruszenie. Dopiero taki kontekst daje jakiś obraz tego, czym jest lub może jeszcze się stać postępowanie wobec Warszawy czy Budapesztu.

Państwo prawa

Najprościej zdefiniować praworządność jako sytuację, w której organy państwa przestrzegają prawa. Inaczej mówiąc: gdy prawo istnieje nie tylko na papierze, ale jest przez państwo stosowane. I to jest naturalną podstawą współczesnej demokracji konstytucyjnej. Jest także warunkiem, określonym w traktatach, członkostwa w UE. Tak rozumiana praworządność leży w interesie wszystkich: w głównej mierze obywateli, ale też instytucji państwowych i tym samym skuteczności w relacjach międzynarodowych. Naruszanie zasad praworządności, a więc naginanie, ignorowanie czy jawne łamanie przez organy państwa obowiązującego prawa nie tylko narusza zaufanie obywateli i wywołuje chaos prawny, ale przede wszystkim podważa podstawy funkcjonowania organizmu opartego na pewnego rodzaju umowie społecznej. Dlatego pierwszą reakcją na zarzuty o łamanie praworządności nie powinno być kręcenie nosem czy kategoryczne odrzucanie oskarżeń, ale próba przyjrzenia się zarzutom i ustalenie, na ile są słuszne, a na ile naciągane. Jeśli są naciągane – łatwo to wykazać. Jeśli są słuszne, a my je zignorujemy – pozwolimy na kolejne naruszenia praworządności, a tym samym utorujemy drogę komuś, kto zechce w przyszłości jawnie odrzucić rządy prawa i wprowadzić rządy siły.

Komisja poza prawem?

Dostępne jest 24% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.